sobota, 22 listopada 2014

Sasunaru II




Słysząc, jak ten młotek zwraca się do dziewczyny, poczułem dziwne ukłucie zazdrości. Nie rozumiałem siebie, bo przecież nie byłem gejem? Pokręciłem głową i ruszyłem za naszym nauczycielem, słuchając, jak blondyn z różowo włosom się kłócą. Po kilku godzinach marszu zatrzymaliśmy się w jaskini, ponieważ zaczęło padać, a większość była już wyczerpana. Zmarszczyłem nos i spojrzałem na moich towarzyszy, po czym zająłem najgłębszą część jaskini. Oparłem się plecami i przymknąłem oczy wyobrażając sobie jak przytulam się do Naruto i muskam jego różowe usta. Ocknąłem się, słysząc, jak niebieskooki lamentuje, że chce sobie zrobić ramen. Spojrzałem na niego z kpiną i złośliwie spytałem.
- Jak zamierzasz sobie zrobić ramen kretynie w taką pogodę? Nie masz żadnej miski. Nawet nie umiesz się łamago przygotować na dłuższą podróż.
- Ja nie umiem? Ja? Spójrz na siebie, bo chyba samą bronią draniu się nie najesz! – Zbulwersowany blondyn zaczął wymachiwać ręką zaciśniętą w pięść. Prychałem cicho i przymknąłem powieki, zastanawiając się, jak chwile temu mogłem w taki sposób myśleć o tym głupku. Wyjąłem z plecaka kanapki i zacząłem powoli przeżuwać obserwując kątem oka szaro włosego i blondyna, który po dłuższym namyśle zaczął objadać się słodkim. Lekko się uśmiechnąłem i spojrzałem na Sakure, która dziwnie mi się przyglądała. Wzruszyłem ramionami i na powrót zrobiłem obojętną minę. Gdy skończyłem jeść, rozpakowałem śpiwór i wlazłem do środka. Jak się okazało miałem spać koło tego młotka. Chwile chłopak się wykłócał, że woli koło dziewczyny, ale sensei mu na to nie pozwolił. Uśmiechnąłem się w duchu, ponieważ miałem dobrą okazje poczuć jego ciepło. „Czy to możliwe, że kocham Naruto?” Zacząłem w myślach zadawać sobie to pytanie. Gdy już wszyscy zasnęli, zacząłem wpatrywać się w delikatną twarz niebieskookiego, która miała delikatne blizny w kształcie wąsów lisa. Na jego twarz delikatnie opadały kosmyki żółtych włosów. Uśmiechałem się rozczulony tym widokiem. Delikatnie przejechałem palcem po policzku chłopaka i zagryzłem dolną wargę, patrząc na niego. Cicho westchnąłem i przymknąłem oczy. Po krótkiej chwili zasnąłem. Gdy obudziłem się o świcie wszyscy jeszcze spali oprócz Kakaskiego. Spojrzałem w stronę kolegi z drużyny, który był w połowie rozłożony na mnie. Prychnąłem i wyszedłem spod śpiwora. Wiedziałem, że niedaleko jest tutaj jezioro, więc postanowiłem wziąć szybką kąpiel. Pobiegłem w kierunku wody, a gdy tam się znalazłem, szybko ściągnąłem z siebie ciuchy i wszedłem do zimnej wody, po czym zacząłem pływać. Czułem, jak powoli moje mięśnie się rozluźniają, a moje ciało jest jak nowo narodzone. Po chwili usłyszałem wrzask Naruto. Spojrzałem w tamtym kierunku, a widząc go na górce, uniosłem górną brew do góry i spytałem.
- Czego chcesz gamoniu?
- Siusiałke nie denerwuj się, ale Kakashi kazał mi przekazać, że zaraz się zbieramy, więc nie krępuj się i wyłaź.
- Spadaj kretynie!
- A co? Masz małego i dlatego nie chcesz wyjść?
- A chcesz, wpierdol? – Spojrzałem wściekły na chłopaka i zacząłem płynąć w stronę brzegu. W tym czasie blondyn pokazał mi język i zniknął z pola mojego widzenia. Westchnąłem tylko i gdy znalazłem się na brzegu, zacząłem się ubierać. Przeczesałem jeszcze palcami włosy i ruszyłem w stronę jaskini, gdzie czekał na mnie już team 7. Spakowałem śpiwór do plecaka, po czym narzuciłem go na plecy i ponownie zaczęliśmy iść. Gdy znaleźliśmy się w głębi lasu, nagle wyłoniło się dwóch ninja z wioski chmur, na co Kakaski krzyknął.
- Ustawcie się w szyk zwarty.
Wszyscy jak na komendę z kunaiami w ręce zrobili zwarte kółko. Spojrzałem badawczo na nowo przybyłych towarzyszy, którzy zaczęli nas atakować. Widząc, jak przeciwnik chce zaatakować Sakurę, szybko znalazłem się koło niej i ją obroniłem. Popatrzyłem na Naruto który stał jak sparaliżowany i gapił się na przeciwnika swoimi dużymi oczami. Zdenerwowany krzyknąłem.
- Co jest z Tobą idioto?
- Nie jestem żadnym idiotą draniu! Po prostu mnie zaskoczyli!
- Ninja zawsze powinien być przygotowany. Ty chcesz zostać hokage?
- Zostanę hokage i kiedyś Ci to jeszcze pokażę Sasuke!
- To weź się w garść i nie daj się zabić kretynie!
Mówiąc to, ponownie stanąłem w zwarciu z przeciwnikiem, który usilnie próbował nas zranić. Gdy blondyn zrobił replikacje, zaśmiałem się w duchu, ponieważ moje słowa odniosły skutek, a chłopak zaczął walczyć na poważnie. Cieszyłem się, że go zmobilizowałem. Widząc jak chłopak używa nowego nieznanego mi jutsu, spojrzałem na niego zaskoczony zresztą nie tylko ja, lecz Sakura i Kakashi zrobili to samo. Po chwili przeciwnicy leżeli powaleni na ziemi, na co Naruto krzyknął.
- I co draniu? Podziwiaj potęgę Uzumakiego Naruto.
- Jeszcze czego. – Prychnąłem jak rozzłoszczony kot, ale trzeba było mu przyznać, zrobił kawał dobrej roboty. Widząc jego wielką ranę na ramieniu, dodałem złośliwie.
- Uważaj, bo możesz się jeszcze, wykrwawić na śmierć, debilu.

2 komentarze:

  1. Pisz odrobine krotsze zdania. Czytelnikom bedzie wtedy o wiele latwiej i wygodniej czytac. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wwspaniały rozdział, Sasuke i te jego myśli, o tak o tak kochasz tego młotka ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń