sobota, 22 listopada 2014

Sasunaru VII






- Ratuje... Przyjaciół z drużyny... Jak mam zostać Hokage... Skoro nie umiem obronić... Przyjaciół… ? – Widząc, jak powoli chłopakowi przymykają się powieki, poczułem wściekłość i spojrzałem na Haruno, która stała tylko jak kołek i patrzyła na krwawiącego chłopaka. Krzyknąłem do niej wściekły.
- Rusz się! Ratuj go do cholery! On zaraz umrze...! – Po chwili dziewczyna jakby ocknęła się z transu i rzuciła się na kolana. Wykonała kilka pieczęci, a potem pojawiła się zielona poświata i zaczęła go leczyć, ale to nic nie dawało. Najwidoczniej było to coś zatrutego, po nieznośnych kilkunastu minutach czerwona czakra zaczęła owijać Uzumakiego. Jego stan zdrowia zaczął się poprawiać. Domyśliłem się, że Kurama chce mu mimo wszystko pomóc. Odetchnąłem z ulgą, bo to oznaczało, że osoba, na której mi tak zależy, przeżyje. Spojrzałem na różo włosom dziewczynę, która była przerażona.
- Nie martw się, dzięki Kyubi’emu Naruto przeżyje. Sakura on uratował Ci życie…
Po chwili znienacka pojawił się Kakaski ze swoim sharinganem. Widząc jego zaniepokojoną minę, uspokoiłem go, wyjaśniając mu sytuacje i to, że biju uratował Uzumakiemu życie. Wziąłem chłopaka na barana i ruszyliśmy w dalszą drogę, chcąc znaleźć bezpieczne schronienie, w tym czasie czerwona czakra powoli znikała. W kącikach moich ust błąkał się delikatny uśmiech pełen szczęścia. Byłem wdzięczny, że nie stracę blondwłosego chłopaka. Drugą osobę w moim życiu, która jest dla mnie cholernie ważna. Gdy dotarliśmy do kryjówki, którą szaro włosy mężczyzna znał, odłożyłem kompana na ziemie i przykryłem go kocem. Spojrzałem na pozostałą dwójkę i spytałem.
- Co robimy? Wzywamy Hokage?
- Sasuke przecież wiesz, że jak on się ocknie to prędzej czy później ruszy w pościg za Utakatą...
- Ale nie wiemy, w jakim stopniu moc Kuramy pomogła mu przeżyć. Nie wiadomo kiedy się obudzi!
- Najrozsądniej będzie powiadomić o tym piątą. – Powiedział Kakashi i przyzwał Akino. Napisał szybko na zwoju wiadomość, po czym podał go psu i kazał mu go oddać Tsunade. Spojrzałem na nieprzytomną twarz młotka i zmarszczyłem brwi. Gdyby nie przeżył, jego marzenie mogłoby zniknąć, nie miałby kto oświetlać swoim promykiem nadziei i determinacji wioski. Poczuwszy, że ktoś mi się przygląda, przeniosłem wzrok na dziewczynę i uniosłem pytająco brwi do góry.
- Czemu się tak przyglądasz?
- Przeze mnie Naruto mógł zginąć, a ja? Ja nawet nie umiałam go uratować... Masz racje, jestem dla niego za surowa... Mówię, że to Naruto jest strasznie irytująca, a nie patrzę na siebie… Dobrze, że ma takiego przyjaciela jak Ty…
Słysząc wyznanie dziewczyny, wzruszyłem ramionami i usiadłem obok chłopaka, a głowę oparłem o ścianę domku i odetchnąłem cicho z ulgą. W tym momencie byłem najszczęśliwszą osobą na świecie. Wsłuchiwałem się w równomierny oddech Uzumakiego udając, że sam śpię, by z nikim nie rozmawiać (… ) Gdy po kilku godzinach poczułem ruch obok siebie, otwarłem oczy, a gdy spostrzegłem młotka siedzącego na podłodze ze zdezorientowaną miną, miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.
- No i jak się czujesz głupku? O mało nie umarłeś i nie zostałbyś tym swoim hokage.
- Ja jestem głupkiem? Ja? Uważaj Sasuke na słowa, bo zaraz dostaniesz. – Widząc jego zaczerwienioną twarz z emocji i błyszczące oczy, miałem najzwyczajniej w świecie ochotę go pocałować i mocno przytulić, ale powstrzymałem się i kiwnąłem tylko głową. Z powrotem przymknąłem powieki, lecz po chwili usłyszałem głos chłopaka.
- Gdzie jesteśmy?
- W bezpiecznym miejscu, Kakashi nas zaprowadził, jest na warcie. Pójdę do niego i powiem, że już wszystko dobrze. – Podniosłem się z ziemi i ruszyłem w stronę wyjścia, lecz zatrzymała mnie dłoń Uzumakiego, który złapał mnie za rękę. Spojrzałem na niego, a gdy usłyszałem jego pytanie, nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
- Sasuke… Martwiłeś się prawda? Pamiętam, że widziałem w Twoich oczach strach…
- Zdaje Ci się Uzumaki... – Mruknąłem pod nosem. Nie chciałem tutaj o tym rozmawiać, a tym bardziej, żeby przez przypadek ktoś usłyszał naszą rozmowę. Zagryzłem delikatnie dolną wargę i spojrzałem w błękitne tęczówki, w których widziałem...zachwyt? Uwielbienie? Miłość? Sam nie wiedziałem co o tym myśleć, ale nie puściłem dłoni chłopaka. On sam też nie wykonał takiego ruchu.
- Nie kłam Uchiha, wiem, co widziałem. Nie nakrzyczałbyś na Sakurcie…
- Nakrzyczałem na nią, ponieważ nic nie robiła. Chciałeś umrzeć ze świadomością, że dziewczyna, którą kochasz ma Cię w dupie i nawet nie kiwnęła palcem, by Cię ratować młotku?! – Szepnąłem ostro, a moje oczy się przymrużyły. Przypominając sobie tamto wydarzenie, poczułem wściekłość również na samego siebie, bo nie byłem w stanie nic zrobić.
- Jasne, wmawiaj sobie dalej. Ja wiem, co widziałem… Poza tym jej nie kocham. – Byłem zaskoczony jego wyznaniem i dopiero teraz, dotarł do mnie sens jego słów, bo jak to, on nie był zakochany w Sakurze? Przecież cały czas mówił, jaka to ona wspaniała, jak on ją to kocha. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego.
- Jak to?
- Nie ważne, zapomnij… – Gdy puścił moją dłoń, zrozumiałem, że nic więcej od niego nie wydobędę. Wzruszyłem ramionami i wyszedłem na dwór do naszego senseia. Przystanąłem obok niego i chwile tak staliśmy w milczeniu.
- Naruto się już wybudził?
- Tak, ma się już lepiej, nawet chwile rozmawialiśmy. Myślę, że już nic mu nie jest, ale powinniśmy jeszcze z dzień tutaj pobyć, aby upewnić się, że nie będzie miał żadnych skutków ubocznych.
- Masz racje Sasuke… A jak między Tobą a Naruto? – Gdy usłyszałem jego słowa, osłupiałem z wrażenia. Skąd on wiedział, że podoba mi się blond włosy chłopak, który zachowywał się jak idiota. Zacisnąłem zęby i spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem.
- Ja i on? Co sensei insynuuje?
- To, że czytam, nie znaczy, że jestem mało spostrzegawczy. Widzę, że od pewnego czasu zmieniłeś stosunek do Uzumakiego, a po tej dzisiejszej sytuacji upewniłem się, że jednak mam rację… Poza tym Ty chyba Naruto też nie jesteś obojętny... – Słysząc jego słowa, nic nie powiedziałem. Pogrążyłem się w swoich myślach. Racja ostatnio między nami było lepiej, już tak dużo się nie kłóciliśmy, nie było co trzecie zdanie o różowowłosej dziewczynie. Może mistrz miał racje? Oparłem się o drzewo i obserwowałem aż do rana z użytkownikiem sharingana okolice, co jakiś czas wymieniając jakieś uwagi (… ) Gdy rano zjedliśmy śniadanie, postanowiłem trochę potrenować, by w przyszłości stać się jeszcze silniejszym i w razie czego nie pozwolić, by sytuacja w przyszłości się powtórzyła. Ruszyłem w głąb lasu, gdy usłyszałem kroki, a chwile później obok mnie pojawił się obiekt moich westchnień, uniosłem pytająco brwi.
- A Ty Uzumaki co robisz? Kakashi nie kazał Ci wypoczywać?
- Nie. Muszę trenować, bym był silniejszy... Potrenujesz ze mną Uchiha? – Kiwnąłem tylko głową na znak, że się zgadzam, był dobrym partnerem do ćwiczeń, zwłaszcza że miał nietypowy sposób walki. No i był nieprzewidywalny więc nie zawsze sharingan mi pomagał. Uśmiechnąłem się w myślach. Doszliśmy do polany i zaczęliśmy ze sobą walczyć (… ) Po kilku godzinach walki z Uzumakim, położyłem się na trawie, a swój wzrok skierowałem na błękitne niebo, które kolorem nie dorównywało odcieniem tęczówek mojego kompana. Gdy chłopak położył się obok mnie, zerknąłem na niego kątem oka, ale nic nie powiedziałem. Zaśmiałem się, słysząc jego słowa.
- O czym myślisz Sasuke?

1 komentarz:

  1. Hej,
    Kurama zaczął leczyć całe szczęście,  ale  mam nadzieję, że Naruto i Kyuubi  są w dobrych relacjach, czyżby coś więcej było ze strony Naruto, Kakashi zauważył, że Naruto nie jest obojętny Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń