poniedziałek, 2 lutego 2015

Sasunaru XIII





- Naruto, tak się cieszę, że wróciła Ci pamięć. Synku, kocham Cię.
- Ja Ciebie też mamo.
- Oh, Naruto. - cicho szepnęła po czym mocniej go przytuliła. Widząc tą scenę zapiekły mnie oczy po czym grzecznie ich przeprosiłem tłumacząc, że lepiej będzie jak zostaną sami i już po chwili byłem na dworze, wyjąłem z kieszeni papierosa i zapalniczkę po czym zapaliłem i sam zaciągnąłem się dymem. Przed oczami pojawiły mi się obrazy z dzieciństwa i miałem całą rodzinę w komplecie, jak i kochającego brata który na końcu okazał się mordercą, przymknąłem powieki czując jak do moich oczów napływają łzy. Wypuściłem z płuc dym papierosowy i bardziej oparłem się o drzewo które znajdowało się kilkanaście metrów od szpitala. W tym momencie chciałem być sam, po kilku minutach walki z płaczem poddałem się i pozwoliłem im płynąć nie zważając na nic i co chwile zaciągając się papierosem. Tak zdecydowanie powinienem na jakiś czas zniknąć tym bardziej że chłopak którego kochałem nie będzie miał dla mnie czasu gdy wszyscy jego znajomi dowiedzą się o tym że odzyskał pamięć. Wyrzuciłem niedopałek papierosa, otarłem rękawem łzy a następnie wykonałem kilka pieczęci i zniknąłem w obłoku dymu. Gdy znalazłem się w swoim pokoju ubrałem strój ANBU, spakowałem plecak, zapakowałem broń po czym uzupełniłam bukłaki z wodą. Rozejrzałem się po raz ostatni po pomieszczeniu a gdy mój wzrok spoczął na zdjęciu teamu 7 zagryzłem dolną wargę i szybkim ruchem i ono znalazło się w mojej torbie. Założyłem czarny plecak na ramiona, założyłem białą maskę w kształcie pantery i ponownie wykonałem pieczęcie po to by po chwili znaleźć się w gabinecie piątej.
- O Uchiha, co tutaj robisz? Tym bardziej ubrany w strój ANBU.
- Chciałem trzcigodną prosić o jakąś dłuższą misję.
- Jak to? Teraz gdy Naruto odzyskał pamięć?
- Tak, właśnie teraz gdy nie będzie miał dla mnie czasu, gdy będzie zajęty swoimi przyjaciółmi..
- No dobrze. I tak miałam kogoś wysłać.Sprawa jest nieco skomplikowana. Na granicach Kraju Ognia zaczęły dziać się dziwne incydenty. Zaczęli znikać ludzie, tak po prostu. Do cholery ludzie nie znikają od tak! 
- Rozumiem.
- Wykonasz tą misję z trójką innych członków oddziału. - po chwili pstryknęła palcami na co po chwil obok mnie pojawiły się cztery zakapturzone postacie, które po chwil pozbyły się swojego kaptura. 
- Znacie misje. Ty Darui proszę przekazuj mi raporty od razu jak na coś się na tkniecie.
- Oczywiście Hokage - Sama.
- Jak on ma tego dokonać? - spytałem nieco zaskoczony chodź mój beznamiętny ton nie wyrażał niczego.
- Darui jest z klany Yamanka więc będzie mi zdawał raporty telepatycznie. A teraz czas rozpocząć misje.
- Hay! - krzyknęliśmy po czym zniknęliśmy w obłokach białego dymu by po chwili pojawić się za bramą wioski, mknęliśmy ku ciemności. Mimo że miałem misje moje myśli wciąż  krążyły wokół blond włosego chłopaka. " Uchiha Ty tchórzu" strofowałem się w myślach. Uciekłem w momencie w którym mogłem być mu najbardziej potrzebny, zwłaszcza że odzyskał pamięć przy naszym zdjęciu. Musiało to coś znaczyć a ja głupi uciekam. Może dlatego że bałem się ponownego zranienia przez bliską mi osobę tak jak było to z Itachim? Ostatnio zemsta na nim stała się dla mnie strasznie śmieszna, nie interesowało mnie już to. Może Uzumaki miał racje że czasem trzeba wybaczyć tym bardziej że nie znałem prawdy. Przymknąłem powieki a po moim policzku spłynęła samotna łza. Nasza podróż była długa i zajęła nam kilka dni, gdy dotarliśmy do jednej z wiosek o której mówiła blondynka zdziwiła mnie otaczająca cisza. Przycupnęliśmy w krzakach, kiwnąłem głową że zajmę się sprawą po czym w moich oczach pojawił się sharingan. Po chwili gdy upewniłem się że wroga już nie ma przymknąłem powieki a gdy je otwarłem moje oczy na powrót były czarne jak węgiel. 
- Wroga już nie ma, ale wioska wydaje się cicha i jakby opuszczona.
- Rozumiem, zachowajcie czujność. Każdy z nas niech idzie w innym kierunku i zadamy o co chodzi.
- Hay! - cicho powiedzieliśmy do kapitana który nazywał się Shi i każdy podążył w swoim kierunku. Gdy znalazłem się na wschodniej części wioski rozejrzałem się a w moje oczy na powrót zrobiły się czerwone. Gdy tak chodziłem od jednego domu do drugiego zastawałem opuszczone chaty jakby w pośpiechu. Jakby coś tych ludzi spłoszyło. Zmarszczyłem nos i gdy przejrzałem całą wschodnią część wioski udałem się na miejsce naszej zbiórki gdzie wcześniej obserwowaliśmy teren w krzakach. Gdy się tam znalazłem z drzewa zeskoczyła fioletowo włosa dziewczyna. Nie znałem jej, ale podejrzewałem że jest dobra we władaniu mieczem. Może nawet lepsza niż ja.
- Masz coś?
- Nie, a Ty?
- Ja właśnie też nie. Nie sądzisz że jest to podejrzane?
- Tak, tym bardziej że mieszkania są opuszczone jakby w pośpiechu. Cokolwiek to było musiało nieźle przestraszyć mieszkańców.
- Masz rację.
- Reszty jeszcze nie ma?
- Nie, powinni już być.
- Dajmy im czas. - mruknąłem pod nosem, oparłem się plecami o pień drzewa i przymknąłem powieki wsłuchując się w otaczającą mnie naturę. Zacząłem się zastanawiać co robi mój młot, czy jest zły  że mnie nie ma? Czy w ogóle przejął się faktem mojego zniknięcia. Zacisnąłem zęby i otwarłem powieki akurat w momencie gdy pozostała dwójka moich kompanów wróciła.
- Macie coś?
- My nie. A wy?
- Ja znalazłem małego chłopca, ale jest tak wystraszony że nie chce nic powiedzieć. - odpowiedział Darui i dopiero teraz spostrzegłem że na ramieniu trzyma małego chłopczyka który ma na oko z 3-4 latka. Słysząc słowa tego drugiego domyśliłem się że musieliśmy mieć szczęście albo to była najzwyczajniej w świecie pułapka na Konoche.
- Darui skontaktuj się z Tsunade. Co jeśli to podstęp? - powiedziałem wypranym z emocji głosem na co reszta drużyna przytaknęła skwapliwie. W czasie gdy Yamanka rozmawiał telepatycznie z Tsunade, a dwójka moich kompanów rozbijała obóz poszedłem kilkanaście kroków dalej by w spokoju zebrać myśli. Przykucnąłem a plecami oparłem się o potężne drzewo, przymknąłem oczy i z goryczą zacząłem przypominać sobie całe życie, uświadamiać błędy jak i porażki. "Jestem Sasuke Uchiha, członek znamienitego klanu który teraz jest wymarły, a zrobił to mój starszy brat którego dalej kocham, którego nie mogę tak po prostu zabić. Przez te wszystkie lata żyłem jakby samotny, ale gdzieś w cieniu zawsze był mój młotek który starał się jakoś mi pomóc. To on jako pierwszy zauważył że żyje w ciemności i powoli mnie z niej wyciąga. Dalej mam żal i rozgoryczenie do Itachiego, odebrał mi całą rodzinę, zwłaszcza mamę którą kochałem ponad wszystko. Moje życie było jedną wielką porażką do momentu gdy nie uświadomiłem sobie że kocham blondyna o niebieskich tęczówkach oraz złocistych włosach. Chciałem odbudować klan, nie wyszło. Okazało się że jestem gejem." Roześmiałem się histerycznie uświadamiając sobie jakie mam popaprane życie, a tym bardziej że nie potrafiłem się przemóc i zabić kogoś kto tak mi zrujnował życie. Po moich policzkach znowu zaczęły spływać łzy. "Uchiha robisz się za miękki." mruknąłem pod nosem jakby miało mi to w czymś pomóc. Przed oczami stanęła i twarz blondyna, roześmianego który pewnie by powiedział: "Nie łam się Uchiha, zemsta to nie wszystko. Masz nas i przyjaciół więc zepnij tyłek i wyłaź z tej swojej skorupy." Tak, ten głupek potrafił sprawić że się uśmiechałem, przetarłem powieki i wstałem z kucek. Gdy to zrobiłem poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, momentalnie się odwróciłem z kunaiem w ręku, ale gdy zobaczyłem fioletowo włosom dziewczynę opuściłem rękę.
- Mi, kolacja już jest oraz rozkazy od Piątej.
- Dobrze, już idę.
- O czym myślałeś? O Naruto?
- O Naruto?
- Słyszałam jak w wiosce ludzie plotkowali, że coś między wami jest.
- Masz rację, kocham go. Kocham i nic na to nie poradzę. Pozostaje mi tylko zemsta.
- Zemsta? Na Itachim?
- Tak. - skrzywiłem się a moje oczy pociemniały na ile to możliwe jeszcze było.
- On nic złego nie zrobił.
- Nie? Zabił całą moją rodzinę!
- Myślę że już czas byś się o tym dowiedział. Itachi dostał rozkaz by zabić klan Uchiha ponieważ szykowaliście się do rewolucji. Nie miał wyjścia, to był rozkaz.
- Jak? Dlaczego? Do cholery jasnej! Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz?!
- Myślę, że o to powinieneś spytać się jego albo Naruto.
- Naruto?!
- Tak. A więc kontynuując zrobił to przy pomocy jeszcze jednego członka waszego klanu, ale nie zrobił jednej rzeczy. Nie zabił Ciebie, nie potrafił zabić swojego małego braciszka. Wydarzyło się to kilka dni po tym jak dziewięcioogoniasty zaatakował wioskę. Właśnie wtedy Minato oddał życie za wioskę wraz z  żoną Kushiną pozostawiając Naruto sierotą. Tak, w nim jest zapieczętowany lisi demon. To dlatego ludzie go nienawidzili i się go bali. Dalej boją.. Ale to już wiesz że ma w sobie demona lecz pewnie nie wiedziałeś w jakich okolicznościach czyż nie?
- Skąd Ty to do cholery wiesz?! Wróżką jesteś czy co?!
- Nie, miałam taki rozkaz i to wykonuje. Do następnego razu Sasuke Uchiha. - gdy wypowiedziała ostatnie słowo zniknęła, rozejrzałem się naokoło ale nie wyczułem już jej czakry, zacisnąłem dłoń w pięść i walnąłem nią w drzewo robiąc niewielkie wgłębienie w korze.  Znowu czułem się bezsilny na dodatek nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. "Czy to kolejny jakiś głupi żart? A Itachi? Czy to prawda?" Westchnąłem cicho pod nosem i wróciłem do miejsca zbiórki ze stosem gałązek które na szybko zebrałem.
- Co tak długo Mi? Jakieś kłopoty miałeś?
- Nie, potrzebowałem chwili na zebranie myśli. Dowiedziałeś się czegoś Darui? Masz Jakieś rozkazy od Tsunade?
- Tak, kazała nam wracać i wziąć dzieciaka ze sobą. Noo i Naruto zniknął.
- Jak to zniknął?!
- No popołudniu już go nikt nie widział. Trwają poszukiwania, ale to nie jest łatwe tym bardziej że on jest bardzo dobry w ukrywaniu się i gubieniu swojego tropu. Sam o tym doskonale powinieneś wiedzieć.
- Cholerny Uzumaki. Jakbyśmy mieli mało kłopotów to znika. - mruknąłem pod nosem a moja szczęka automatycznie się zacisnęła. Martwiłem się o niego. Westchnąłem cicho pod nosem po czym przybrałem obojętną minę i mój wzrok spoczął na dziewczynę która siedziała na pieńku i właśnie karmiła brązowo włosego chłopczyka. Przysiadłem się obok niej i cicho powiedziałem.
- Dobrze się bawiłaś mówiąc mi te kłamstwa?
- O co Ci chodzi Mi?
- O to w lesie sprzed kilku minut.
- Naprawdę nie wiem o co Ci chodzi. Cały czas tutaj byłam. Możesz się spytać chłopaków.
- Ślepy nie byłem zwłaszcza że Twoje włosy mogę rozpoznać wszędzie. - syknąłem cicho by nie wystraszyć chłopczyka i wlepiłem w nią swoje natarczywe spojrzenie.
- Nie rozumiesz czegoś Uchiha? - syknęła równie cicho jak ja a jej spojrzenie spoczęło na mnie. - Ktokolwiek to był to nie byłam ja. Nie wiem o co chodzi, o czym pewnie rozmawialiście ale ja nie mam z tym nic wspólnego. Dotarło do tego ptasiego móżdżka?!
- Wierzę Ci. - mruknąłem cicho czując że dziewczyna mówi prawdę, po chwili z powrotem wróciła do swojej poprzedniej pozycji i ponownie skupiła się na karmieniu młodego. "A więc ktoś inny się pod nią podszył by mi to powiedzieć, ale kto?" Pokręciłem głową by odsunąć wszystkie myśli które mi się kumulowały po czym przymknąłem powieki by się wyciszyć lecz nie trwało to długo. Poczułem silne uderzenie w policzek, momentalnie otwarłem powieki a siła z jaką dostałem w policzek spowodowała że poleciałem kilka metrów dalej.
- Uchiha Ty tchórzu! - potarłem się o policzek który z pewnością zaczął robić się czerwony, podparłem się i po chwili wstałem a moim oczom ukazał się blond włosy młodzieniec..
- Naruto? Co Ty tutaj robisz?
- Co ja tutaj robię? Może mi wytłumaczysz czemu uciekłeś jak spłoszona mysz gdy w końcu odzyskałem pamięć? Jesteś cholernym dupkiem Sasuke!
- Nie uciekłem tylko mam misje idioto.
- Ah tak? Babunia wszystko mi powiedziała. - zadrżały mi usta, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć uprzedził mnie głos innego z ANBU.
- To na co ta akcja poszukiwawcza?
- To jest jakaś akcja poszukiwawcza?
- Debil. - mruknąłem pod nosem, zresztą czego się spodziewałem.
- Ty się do mnie nie odzywaj Uchiha. Więc wracając do tematu myślałem że powiedziałem babuni że się wybieram za wami w pogoń. Jeśli już tutaj jestem to może wam się na coś przydam.
- Właśnie wracamy Naruto.
- Już nie tropicie tego kogoś kto porywa tych ludzi?
- Nie, znaleźliśmy tylko jednego ocalałego na jedną wioskę.
- Mogę na niego spojrzeć?
- Jasne, ale go nie obudź. Zasnął od razu po kolacji.
- Jasne, żaden problem. - widząc jak się uśmiechnął do mężczyzny skrzywiłem się ale ruszyłem za Uzumakim do dzieciaka,a gdy się przy nim znaleźliśmy zacząłem się przyglądać temu co robił niebieskooki i już po chwili reszta mojej drużyny spoglądała na niego ze zdziwieniem. Gdy już skończył swoje oględziny odszedł i przysiadł przy ognisku. Widząc jego zamyśloną minę przysiadłem obok niego na co reszta zrobiła to samo. Po kilku nieznośnych minutach ciszy usłyszeliśmy cichy a zarazem poważny głos.
- On ma w sobie dwu ogoniastego.
- Jak to?
- Niedawno ktoś w nim to zapieczętował. Może ma to na celu zniszczenie wioski jak do jakiejś dotrze ten chłopczyk, sam nie wiem.
- Skąd wiesz? - cicho spytałem patrząc na brzoskwiniową twarz mojego przyjaciela, gdy jego tęczówki spoczęły na mnie lekko zagryzłem dolną wargę.
- Stąd że wyczuwam ogoniaste. To dzięki Kuramie. Na szczęście Gaara jutro przybywa więc będę z nim mógł na spokojnie przedyskutować.
- Pogodził się już z jedno ogoniastym?
- Tak, już żyją w zgodzie. Cieszę się bo przynajmniej już nie cierpi jak kiedyś a mieszkańcy jego wioski się do niego przekonują i zaczynają mu ufać. Cieszę się. Ma zamiar zostać Kazekage i życzę mu tego z całego serca. - widząc jego szeroki uśmiech sam uśmiechnąłem się pod nosem a następnie spojrzałem się w stronę człowieka z klanu Yamanka, ten gdy pochwycił moje spojrzenie kiwnął tylko głową.
- Chcesz coś zjeść Naruto? Pewnie jesteś zmęczony po ciężkiej podróży.
- Macie tu gdzieś ramen?
- Głupi jesteś Uzumaki. Skąd o tej porze wziąć ramen? Nikt nie myślał że jaśnie pan raczy się tutaj zjawić.
- Nie przeginaj Uchiha. - słysząc ciche warknięcie ze strony kolegi przypomniały mi się wszystkie nasze sprzeczki, lekko się uśmiechnąłem ale dzięki półmrokowi nikt nie był w stanie tego zauważyć. Położyłem się na plecach tuż przy powoli gasnącym ognisku na co reszta zrobiła to samo. Przymknąłem powieki lecz nie na długo je miałem zamknięte ponieważ poczułem ciepło obok mnie, uniosłem powiekę do góry, a gdy moim oczom ukazała się twarz która tak wiele dla mnie znaczyła przygryzłem wargę by nic nie powiedzieć. Nie chciałem zniszczyć tej chwili. Chwili gdzie mogłem wpatrywać się w ukochane oczy bez skrępowania, widziałem w nich to co każdego dnia w lustrze. Czując jak zaplata palce z moimi delikatnie się uśmiechnąłem, a moim oczom ukazał się śnieżnobiały uśmiech, uścisnąłem delikatnie jego dłoń po czym się do niego przytuliłem. Poczuwszy jak mnie obejmuje swoimi silnymi rękoma na moją twarz ponownie wpełznął uśmiech. W tym momencie czułem się niewyobrażalnie szczęśliwie. Mimo tego dalej nie mogłem zapomnieć słów które usłyszałem od tej kobiety, kimkolwiek była. Nie wiedząc kiedy zasnąłem wtulony w ramiona Uzumakiego. Może to był efekt tej długiej podróży i wrażeń, a może nadużywania sharingana? Sam tego nie wiedziałem, ale jak się rano obudziłem blond włosego chłopaka już nie było. Zerwałem się ze swojego miejsca, ale moim oczom ukazał się widok śpiącej dwójki ANBU. Spojrzałem na wartownika a moja prawa brew uniosła się do góry.
- Czemu mnie nie obudziłeś na warte?
- Naruto mnie prosił bym Cie nie budził. Wziął na siebie swoją wartę.
- Gdzie on teraz jest?
- Wraca do Konochy. Hokage-sama go wzywała. Podobno pilna sprawa. 
- I naprawdę nie mogliście mnie obudzić.
- Przykro mi, ale nie. Pamiętaj że mamy swoją misję do wykonania. Musimy eskortować małego do wioski, a zajmie nam to z dobre kilka dni więc oszczędzajmy siły. Obudzę resztę.
- Jasne, dzięki za informacje. - mruknąłem cicho pod nosem na co niebiesko włosy skinął głową i poszedł budził pozostałą resztę towarzyszy. Byłem zły na Naru, nie obudził mnie i się nie pożegnał."Może dlatego że Ty też zostawiłeś go bez słowa oraz pożegnania?" odezwał się cichy głosik w mojej głowie który od razu zignorowałem poprzez pokręcenie głową. Westchnąłem cicho pod nosem i zabrałem się za pakowanie. Po godzinie byliśmy gotowi do drogi. Wyruszyliśmy.

8 komentarzy:

  1. Co kolejny roz. to coraz lepiej ^q^ kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę być chamska i w ogóle, ale możesz pisać więcej działów lub dłuższe? Rozumiem, że możesz nie mieć czasu lub brak weny dokucza, ale jestem strasznie ciekawa co się stanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawia mnie jedna rzecz. Mianowicie raz piszesz, że rodzice Naruto żyją nawet kibicują Sasuke. A w następnym rozdziale, że rodzice Naruto oddali życie za wioske, dlatego Naruto jest sierotą. Już się trochę pogubiłam, jak to w końcu jest? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W którym rozdziale mam napisane że nie żyją? Jeśli gdzieś mam to poprawie ;)

      Usuń
    2. W tym poście jest napisane, że nie żyją, a w poprzednich jest cały czas mówione, że żyją :D

      Ps Bardzo fajnie się czyta Twoje opowiadania w nocy. Aż czuć motyle w brzuchu ^^

      Usuń
    3. mam to samo zdanie.. cos tu nie pasuje..

      Usuń
  4. Hej,
    Sasuke zachował się tutaj jak tchórz, Naruto ruszył w pogoń, co do tej postaci podejrzewam że był to Itachi,  ale zastanawia mnie jedno ta historia, przez te wszystkie rozdziały, że ma rodziców, a tutaj, że się poświęcili i jest sierotą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń