czwartek, 26 lutego 2015

Sasunaru XIV




- Przykro mi, ale nie. Pamiętaj że mamy swoją misję do wykonania. Musimy eskortować 
małego do wioski, a zajmie nam to z dobre kilka dni więc oszczędzajmy siły. Obudzę 
resztę.
- Jasne, dzięki za informacje. - mruknąłem cicho pod nosem na co niebiesko włosy skinął głową i poszedł budzić pozostałą resztę towarzyszy. Byłem zły na Naru, nie obudził mnie oraz się nie pożegnał."Może dlatego że Ty też zostawiłeś go bez słowa oraz pożegnania?" odezwał się cichy głosik w mojej głowie który od razu zignorowałem poprzez pokręcenie głową. Westchnąłem cicho pod nosem i zabrałem się za pakowanie. Po godzinie byliśmy gotowi do drogi. Wyruszyliśmy. Te kilka dni dosyć szybko nam minęło i zanim się obejrzałem byliśmy u bram wioski gdzie już czekała Tsunade jak i mój blondynek. Tak, nareszcie mogłem go ujrzeć na własne oczy, a nie przez wspomnienia. Podeszliśmy to czcigodniej, kiwnęliśmy głowami po czym wysunęła się przed szereg fioletowo włosa kobieta z dzieckiem na rękach, spojrzałem na nią kątem oka lecz milczałem.
- Co z nim robimy Hokage-sama?
- Bierzemy go do wioski.
- Ale co jeśli to podstęp i bestia uwolni się jak znajdzie się w naszej wiosce?
- Nie mów słowa "bestia" - słysząc gniewne syknięcie i zwinięte ręce w pięści uniosłem 
brwi go góry mimo że nie było tego widać. Wiedziałem że Naruto jest na tym punkcie 
wrażliwy zwłaszcza od wtedy kiedy zaprzyjaźnił się z Kuramą.
- Naru uspokój się, nie chciała.
- Przepraszam Naruto-sama. Z przyzwyczajenia mi się to wyrwało.
- Wybaczam, ale następnym razem nie mów o jakimś ogoniastym "bestia".
- Oczywiście.
- Idziemy! - krzyknęła blond włosa kobieta po czym wzięła chłopca z rąk fioletowłosej dziewczyny po czym ruszyła przodem, a cała reszta wraz ze mną ruszyła za tą przebojową kobietą która ukrywała swój wygląd za pomocą swojej pieczęci. Wzruszyłem ramionami idąc na końcu, po chwili dostrzegłem że przyłączył się do mnie mój ukochany.
- Jak tam Uchiha? Nie zmęczyłeś się?
- Ja? Nigdy Uzumaki. Kiedy się ścigamy?
- Czyżby książę miał ochotę na moje towarzystwo? A to nowość.
- A kto mnie ostatnio przytulił młocie?
- Zrobiłem to bo pożerałeś mnie idioto wzrokiem poza tym dobrze jest się czasem przytulić no nie? - słysząc jego słowa o pożeraniu delikatnie się zarumieniłem, lecz czerwone plamki na moich policzkach jak szybko się pojawiły tak szybko zniknęły.
- Nie pożerałem Cie wzrokiem Uzumaki.
- Nawet Kurama to zauważył więc nie kłam Uchiha. - po chwili z jego ust wydobył się cichy śmiech który tak uwielbiałem, lekko się uśmiechnąłem już nic nie mówiąc, po kilku minutach znaleźliśmy się pod budynkiem głównym wioski, weszliśmy do środka, a gdy już się znaleźliśmy w gabinecie babci niebieskookiego ta już przystąpiła do leczenia jak i sprawdzania go. Minęło kilkanaście minut nim się wyprostowała i spojrzała na nas.
- Stracił pamięć, musimy nadać jakieś imię temu chłopcu a następnie przydzielić mu opiekuna. Może znajdzie się jakiś chętny? - jej wzrok błądził od twarzy do twarzy, czułem jak na mnie zatrzymał się trochę dłużej niż na innych. "Czyżby chciała mnie wrobić ta stara ropucha w opiekę nad dzieckiem?" spytał cicho głosik w mojej głowie,spojrzałem ponownie najpierw na staruszkę a potem na jej wnuka. Uśmiechnąłem się pod maską.
- Dobrze skoro nie ma chętnych proszę Naruto zaopiekuj się na razie chłopcem. Nie potrwa to długo, a ja znajdę dla niego opiekę. Dobrze?
- Jasne, nie ma sprawy babuniu. - chłopak wziął chłopca na ręce po czym do siebie przytulił i cicho coś do niego mamrotał, po chwili już go nie było. "Dobry ojciec z niego byłby" przeszła mi myśl lecz nie miałem czasu się nad tym rozwodzić ponieważ musiałem zdać relacje z tego co się wydarzyło, pominąłem rozmowę z osobą która podawała się za moją koleżankę z drużyny, właśnie się odmeldowaliśmy gdy usłyszałeś cichy aczkolwiek stanowczy głos.
- Uchiha zostań na chwile.
- Tak jest. - chwilę później już nikogo tutaj nie było poza mną oraz brązowooką kobieciną, spojrzałem na nią z lekkim zniecierpliwieniem oraz z nutką ciekawości.
- Coś się tam stało prawda? Coś czego nie powiedziałeś..
- Nic się nie stało, powiedziałem wszystko co się stało.
- Starej kanciary nie oszukasz, siadaj. Napijemy się sake.
- Ależ proszę pani. Nie jestem jeszcze pełnoletni.
- Dzisiaj pijesz z głową tej wioski więc się nie przejmuj. Siadaj, zdejmuj maskę. Czuję że czeka nas ciężka i długa rozmowa.
- Rozumiem. - mruknąłem pod nosem z rezygnacją ponieważ co jak co, ale przed nią nie dało się ukryć kłamstwa. Była na to za stara i za sprytna co zaczęło mnie irytować. Zdjąłem maskę którą odłożyłem na biurko po czym przysiadłem się na wprost kobiety siedzącej za biurkiem. Chwile później przede mną znalazła się szklaneczka z białym płynem, uniosłem ją do nosa, powąchałem lecz zapach mnie nie zadowolił mimo tego nie chciałem odmawiać ani narażać się temu babsku gdyż czułem przed nią jako taki szacunek oraz respekt. Wypiłem zawartość szklaneczki jednym haustem po czym odłożyłem ją ze stuknięciem na blat stołu, zagryzłem lekko dolną wargę zastanawiając się jak rozpocząć moją wypowiedź.
- No dalej Sasuke, co Cie dręczy. - cicho westchnąłem usłyszawszy jej słowa lecz po chwili zastanowienia zacząłem opowiadać pomijając to o czym rozmyślałem. Gdy skończyłem w gabinecie zapanowała cisza, lecz nie miałem zamiaru jej przerywać. Spojrzałem na twarz blondwłosej kobiety gdzie na moich oczach rozgrywała się istna scena różnorakich emocji. Nie byłem pewien czy nie mam wzywać jakiegoś medyka by czasem Tsunade nie zeszła z tego świata, a nie chciałem być za to odpowiedzialny tym bardziej że jej wnuk  by mi tego nie wybaczył, a tego nie chciałem.
- Dobrze się pani czuje?
- T-tak. A więc mówisz że to usłyszałeś od kogoś kto się podawał za Twoją towarzyszkę z grupy.
- Tak.
- Rozumiem.
- Wyjaśni mi pani coś?! Do jasnej cholery mam prawo znać prawdę! Tym bardziej o Itachim! O moim bracie! To prawda że poświęcił wszystko by ratować wioskę?! Że zabił prawie cały klan dla Konochy?! I to przez was, jest poszukiwanym ninja?! - widząc pokerową twarz piątej jeszcze bardziej się wściekłem, no bo co ona sobie wyobraża? Teraz to już wgl nie miałem zamiaru się stąd ruszać, nalałem sobie jeszcze sake które już po chwili wypiłem i twardo popatrzałem staruszce w oczy.
- Tak, to prawda. Trzeci starał się znaleźć inne rozwiązanie niż zabicie Twojego klanu. Razem z Shisuim i Itachim, ale niestety Danzou się w to zaczął mieszać i dał rozkaz zabicia Twojego klanu lecz Twój brat sobie zastrzegł że Ciebie nie wolno tknąć. Nie wiem co dokładnie było pomiędzy Twoim bratem,a tym szczurem ale podejrzewam że Uchiha dużo wiedział na temat Danzou, a ten bał się że jego sekrety wyjdą na światło dzienne i się zgodził.
- I pomimo tego, że znacie prawdę dalej Itachi jest w zeszycie bingo?!
- Cóż.. Naruto za kilka dni będzie nowym hokage i już zapowiedział że to zmieni...
- Co?! Jakim hokage?!
- No właśnie miałam mówić mu o tym. Odchodzę z tego stanowiska i po mnie przejmie je Naruto. Jutro ma być uroczyste ogłoszenie. Więc ani słowa Uchiha bo Cie zabije!
- Ale dlaczego kurwa Naruto miałby chcieć oczyścić ze wszystkiego mojego brata?!
- Dopytywał się o niego więc mu powiedziałam. Potem na kilka dni zniknął więc podejrzewam, że ruszył poszukiwać Twojego brata. Nie wiem czy się spotkali czy nie, ale Naru był jakiś poruszony.
- I dopiero teraz mi to mówisz?! Cholera czy Ty kiedykolwiek miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?!
- Tak Sasuke. Właśnie jutro kiedy mojemu wnukowi bym powiedziała, że zostanie hokage.. A Tobie prawdę o klanie, o Itachim.
- Nie kłam! - krzyknąłem, czując jak zaczynają piec mnie oczy wybiegłem z gabinetu, a następnie udałem się się w stronę niegdyś siedziby mojego klanu, ominąłem zwinnie taśmy które co jakiś czas były odnawiane. Nikt tutaj nie mieszkał " No i dobrze" powiedział cichy głosik w mojej głowie, czułem jak po moich policzkach płyną łzy, ale nic sobie z tego nie robiłem, tylko pozwoliłem im płynąć. Po chwili dotarłem do domu w którym mieszkałem jako dziecko, przystanąłem i zacząłem wpatrywać się mieszkanie z lekką niepewnością. Przymknąłem powieki przypominając sobie moje dzieciństwo, szczęśliwe. Westchnąłem, otwarłem powieki i wszedłem do środka, zacząłem cicho się poruszać, wszedłem do pokoju mojego nii-san gdy w kącie łóżka dostrzegłem czyjąś sylwetkę. Zastygłem w bezruchu. "Kto do cholery śmie wchodzić na dzielnice klanu Uchiha?! A tym 
bardziej do pokoju mojego brata?!" wyjąłem kunaia z kieszeni chcąc zaatakować lecz uprzedził mnie dobrze znany mi głos.
- Odłóż to Sasuke.
- Ita.. Itachi? - spojrzałem na sylwetkę która już po chwili stała naprzeciw mnie, wyjęła mi kunaia z ręki i odłożyła go na stolik, wpadłem w ramiona mojego brata, a po moich policzkach ponownie zaczęły płynąć łzy, poczuwszy jak mocniej mnie przytula uśmiechnąłem się przez łzy.
- Tak Sasu. Nie płacz.
- Sasuuuke! Gdzie jesteś?! - słysząc głos mojego blondaska znieruchomiałem. Wysunąłem się z ramion brata i cicho krzyknąłem.
- U mnie w domu, pokoju mojego brata! - bałem się jak zareaguje mój ukochany widząc Itachiego. Lecz mój braciszek wcale się tym nie przejmował tylko oparł się o ścianę i wpatrywał się tylko sobie znany punkt. Chwile później na środku pokoju zmaterializował się Uzumaki.
- Cześć Sasuke. Babunia się o Ciebie martwi, zresztą ja też. O cześć Itachi. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
- Witaj Naruto. Nie mogłem sobie odebrać tej przyjemności by ponownie odwiedzić stare, dobre wspomnienia.
- Wy się znacie?! - wrzasnąłem na co oboje spojrzeli się na mnie ze zdziwieniem przez co stałem zdezorientowany z miną jak mniemałem głupka.
- Pamiętasz jak wtedy zniknąłem bez śladu?
- T-taak.. No i?
- I wtedy pewnego dnia gdy mieszkałem w tamtym mieszkaniu natknąłem się na Itachiego i jego przyjaciela.
- Kisame.
- Tak, na Kisame który chciał mnie zabić. Ale Itachi w porę się zjawił i mnie uratował.
- Czyli pamiętasz ten czas kiedy straciłeś pamięć?
- Owszem. Dzięki Kuramie i jego chakrze.
- I nic mi nie powiedziałeś Uzumaki?
- Cóż nie wiedziałem jak zareagujesz zwłaszcza, że ciągle myślałeś o zemście.. - widząc jak drapie się zmieszany po głowie miałem ochotę się uśmiechnąć, ale nie zrobiłem tego mimo że ten widok mnie rozczulał.
- I wolałeś to przede mną zataić?!
- Tak! Cholera Sasuke zachowujesz się jak kretyn! Obwiniałeś Itachiego  o wymordowanie klanu nie znając przyczyn!
- Nie mieszaj się do tego Uzumaki! Gówno wiesz co czuje i co czułem! Ty masz za co szczęśliwą, kochającą rodzinę. A ja?! Ja nie miałem nikogo! Zawsze musiałem być idealny, starać się dać z siebie więcej niż 100 % by dorównać mojemu idealnemu braciszkowi!
- Mówisz, że nie wiem? Jako dziecko też miałem ciężko z powodu bycia jinchuriki. Jako dziecko wszyscy mnie nienawidzili, bali. Potem spotkałem Ciebie, Sakurę, Mistrza Irukę i Kakashiego. Dzięki wam jestem kim jestem mimo że miałem wspaniałych rodziców którzy mnie wspierali to i tak czułem się samotnym wśród rówieśników. Więc proszę nie mów mi Sasu, że nie wiesz jak się czułem. - spojrzałem się na niego zaskoczony, bo jak to? Smutny Naruto który mógł płakać? Nie wiedziałem, że miał tak ciężko z powodu noszenia w  sobie ogoniastej bestii mimo, że czułem że ma więcej chakry niż ktokolwiek inny.
- Przepraszam Naru, nie powinienem się tak na Tobie wyżywać. Ciebie też przepraszam Itachi. Teraz już wiem co się stało. Musiałeś bardziej cierpieć niż ja czy Naruto, Musiałeś zabijać bliskich dla dobra wioski. Po to by nie rozpętała się kolejna wielka wojna. Jesteś bohaterem wioski i nie tylko jej, całego świata shinobi. Teraz już to wiem bracie. Przepraszam Cie.
- Nie przepraszaj mnie Sasuke. To był mój wybór, to że Cie nie wtajemniczyłem. Że Ci nie powiedziałem prawdy. Mogę o to winić tylko siebie że mnie obwiniałeś i nienawidziłeś. To ja Ciebie przepraszam Sasuke. - słysząc jego słowa ponownie się rozpłakałem i przytuliłem się do mężczyzny, miałem to w dupie że Uzumaki może mnie wziąć za płaczkę, miałem prawo w końcu pokazać uczucia. "Ostatnio dużo płaczesz. Co jest z Tobą Uchiha? Płaczka z Ciebie" zakpił cichy głosik w mojej głowie który od razu zignorowałem dalej się przytulając do brata. Poczuwszy coś ciepłego kapiącego mi na włosy domyśliłem się,że i mój uzdolniony braciszek musiał płakać. Aktywowałem sharingana by zobaczyć co robi mój młotek, Widząc siedzącego go na oknie tyłem do nas i wpatrującego się w księżyc byłem mu wdzięczny, jednak miał takt o który go nie podejrzewałem. Musiałem mu potem za to podziękować.
- I co dalej Itachi? Zostajesz? - spojrzałem się a moją kopię lecz kilka lat starszą o dłuższych włosach związanych w kucyk i delikatnych bliznach blisko nosa.
- Nie, nie mogę tutaj zostać. Zresztą odział ANBU szybko by mnie odkrył, a Tsunade musiałaby mnie zabić.
- Babunie też znasz? - słysząc pytanie Naruto zaśmiałem się w myślach, nie byłby sobą gdyby nie wtrącił się do rozmowy.
- Tak, to dzięki niej mogłem się tutaj przemknąć niezauważonym. Powiedzmy, że mi w pewien sposób pomaga.
- Jak zostanę Hokage to pierwsze co zrobię usunę Cię z zeszytu zbiegłych ninja. 
- Ty to lubisz sobie żartować co nie Uzumaki? - zakpiłem chcąc sobie posłuchać jak się wydziera na wszelkie sposoby oraz by mój brat mógł ocenić moją sympatie. Mimo wszystko zawsze liczyłem się z jego zdaniem. Nawet wtedy gdy nie znałem prawdy to robiłem wszystko to co by on uważał za dobre.
- Zamknij się Uchiha! Zostanę hokage czy Ci się to podoba czy nie, a wtedy będziesz mnie musiał słuchać jak i uznać za silniejszego!
- Przekonamy się jutro!
- Wal się! - słysząc ciche burknięcie chłopaka na mojej twarzy jak i mojego brata pojawiło się rozbawienie, odsunęliśmy się od siebie, podszedłem do blondaska po czym zmierzwiłem mu włosy.
- Nie denerwuj się tak Uzumaki. Złość piękności szkodzi.
- Zamknij się Uchiha i mnie nie denerwuj. Ja muszę już iść jeśli nie chce dostać od matki. Cześć wam. - po chwili pozostał po chłopaku biały dym, westchnąłem a następnie swoje spojrzenie przeniosłem na starszego członka klanu Uchiha.
- I co o nim myślisz?
- Będzie potężny, jeszcze bardziej ode mnie czy Ciebie. Urodzony przywódca oraz jedna z nielicznych osób która nade wszystko ceni pokój. Cieszę się, że poznałem kogoś takiego jak on.
- Itachi.. bo widzisz.. ja go kocham..
- Wiem, on Ciebie też kocha.
- Skąd wiesz?! - gwałtownie się odwróciłem w stronę z którego dobiegał głos mojego rozmówcy, oparłem się o parapet spodziewając się, że usłyszę coś co mnie może zaskoczyć.
- Niedawno rozmawialiśmy o tym. Jakiś czas temu spotkaliśmy się. Od pierwszego spotkania tam w tej wiosce widujemy się. Mimo, że jestem w Akatsuki jeśli będą chcieli go złapać oddam swoje życie by go ochronić. Naruto Uzumaki to niezwykły człowiek który sprawia, że chce być się jego przyjacielem, czyż nie Sasuke?
- Masz racje. Myślisz, że wieczorem po treningu powinienem mu powiedzieć o swoich uczuciach? - ostatnie słowo powiedziałem cicho jakby z obawą, że ktoś może mnie usłyszeć i uprzedzić. Spojrzałem na twarz mojego starszego brata który się uśmiechał. Zdecydowanie dawno nie widziałem jego uśmiechu, a miał bardzo piękny uśmiech za który niejedna dziewczyna oddałaby wszystko byle był skierowany dla niej.
- Powinieneś, przecież wiesz że jest niecierpliwy. Może jeszcze zrobi coś głupiego. Poza tym kto będzie uke w waszym związku? - widząc uśmieszek na twarz Itachiego roześmiałem się i szturchnąłem go w ramie.
- Itaachi Ty zboczeńcu! Oczywiście, że to ja będę seme, a Naru uke. 
- Uważaj bo się da być tym na dole.
- Jestem Uchiha więc nie będę na dole.
- Zobaczymy potem braciszku. - słysząc śmiech brązowo włosego mężczyzny sam się dołączyłem po czym pokazałem mu język.
- Zobaczymy.
- Ja niestety muszę już iść. Do zobaczenia Sasuke. I proszę przeproś piątą. To ja ją poprosiłem by nic nie mówiła. 
- Jesteś okropny.
- Tak wiem, ale za to jestem Twoim starszym braciszkiem którego powinieneś słuchać Sasu. Obiecasz mi, że przeprosisz panią Senju?
- Obiecuję nii-san.
- do zobaczenia następnym razem. Czuję, że to już niedługo. - widząc lekki uśmiech na twarzy chłopaka sam się mimowolnie uśmiechnąłem mimo że już po chwili nie czułem jego obecności. Pewnie już był za bramami wioski. Zadowolony opadłem na łóżko Itachiego i zacząłem wdychać jego zapach. Przymknąłem powieki zadowolony z tego dnia. Byłem tylko trochę zawiedziony, że mój oraz Uzumakiego trening się nie udał, ale za to zyskałem coś innego. Potwierdzenie tego, że i on coś do mnie czuje.

8 komentarzy:

  1. Wszystko fajnie, ładnie, choć nie jestem przekonana do tego, że Naru zostanie Hokage xD Mimo wszystko rozdział zajebisty ^^ Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedzie zamieszanie XD. Czekam na nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już nic nie rozumiem xd To rodzice Naru żyją czy nie żyją w końcu @.@

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W której części jest napisane że nie żyją? ; o

      Usuń
    2. W poprzedniej xd

      Usuń
  4. No właśnie. . W wcześniejszym rozdzielczości pisze.. jak mówi ta osoba co się podszywała za ANBU. Mówi że rodzice naruto je żyja.. ze oddali swoje życie by go uroatowac.. to jak niby mamy w opowiadaniu żyjących rodziców?
    Co są duchami, lub zwidami..

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, Tsunade już wszystko potwierdziła, Naruto już niedługo ma zostać kage...i to spotkanie braci...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń