piątek, 18 września 2015

ItaSasu: Dzień który zmienił smutek w radość.







Dobry wieczór. Przepraszam, że w ostatnim czasie nie odpowiadam na wasze komentarze, ale najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Wchodzę, dodaję notkę i wychodzę. Czasami zaglądam jak wasza aktywność i czy wgl jeszcze ktoś czyta te moje wypociny x-D Ale postaram się to zmienić także śmiało piszcie pod postem wasze wrażenia z notki :) A oto notka dedykowana mojej becie Oliwii M.
Zapraszam do czytania i zostawienia po sobie śladów :3




Itachi Uchiha do 18 roku życia nie miał pojęcia, że ma brata. Dopiero podczas poważnej kłótni z ojcem dowiedział się o tym. Na początku był w szoku. Nie wiedział co o tym myśleć. Zawsze był jedynakiem i był z tego powodu szczęśliwy. Nikt mu się nie narzucał, nie musiał się nikim dzielić, a tym bardziej brać za kogoś odpowiedzialności. Jego mama dawno nie żyła, a z ojcem relacje nie bardzo mu się układały. Fugaku często pił, przez co długowłosy ciągle wagarował i zaczął palić. Nie dlatego, że chciał. Próbował po prostu zwrócić na siebie uwagę. Mimo tego kochał swojego ojca. Po kilku dniach Itachi zaczął drążyć temat swojego domniemanego brata. Na początku mężczyzna był niechętny, by w ogóle o tym mówić. Z czasem jednak zmiękł i podał wszelkie wiadomości na temat Sasuke. Tak miał na imię młodszy braciszek Uchihy. Itachi Uchiha bił się cały tydzień z myślami. Pójść do domu dziecka gdzie teraz przebywał młody, czy zostawić wszystko tak jak jest, Ciche westchnięcie, które odbiło się echem w pokoju brązowowłosego nastolatka, dało mu znak, iż zbliża się godzina 16. Lekko zacisnął palce w pięść i spojrzał na zdjęcie, które stało na biurku. Przedstawiało ono pięcioletniego chłopca oraz młodego, wesołego mężczyznę.
- Idę tam. - szepnął cicho sam do siebie brązowooki. Wstał z łóżka, wziął z krzesła bluzę, a następnie szybkim krokiem skierował się ku wyjściu. Gdy znalazł się na dworze, wybrał numer telefonu, a następnie zadzwonił.
- Dzień dobry. Tutaj Itachi Uchiha. Ja w sprawię odwiedzin Sasuke. Nadal aktualne?
- Dzień dobry. Oczywiście. Kiedy pan chciałby się z nim spotkać?
- Byłaby możliwość za 20 minut?
- Ależ oczywiście. Uprzedzę Sasuke, że będzie miał gościa.
- Mógłbym panią o coś prosić?
- Tak.
- Niech pani nie mówi, że jestem jego bratem... Chciałbym sam mu o tym powiedzieć...
- Oczywiście. To do zobaczenia.
- Do widzenia pani Biwako. - młody mężczyzna rozłączył się, schował telefon do kieszeni i przyśpieszył kroku. Mimo iż twarz młodzieńca nie wskazywała żadnych emocji, to w środku aż w nim wrzało. Setki emocji przelewało się wewnątrz niego. Nikt z przechodzących ludzi nie mógł stwierdzić w tej chwili, że idący chłopak ma jakiekolwiek emocje. Młody nastolatek już dawno temu nauczył się wszystko chować w sobie.


****


Po dwudziestu minutach wysoki chłopak stanął przed drzwiami do dużego, ponurego budynku. Już wcześniej nie zrobił na nim dobrego wrażenia. Dzisiaj tylko się to odczucie pogłębiło. Itachi położył dłoń na zimnej klamce od drzwi. Blada dłoń niezauważalnie zadrżała. W końcu pewnym i mocnym ruchem drzwi zostały otwarte. Dziarskim krokiem wszedł do środka długowłosy chłopak. Rozejrzał się po budynku, a następnie podszedł do młodej nauczycielki o różowych włosach.
- Dzień dobry. Gdzie mogę znaleźć panią Biwako?
- Dzień dobry. Cały czas korytarzem prosto, skręć w prawo, a następnie drugie drzwi po lewej.
- Dziękuję. - kąciki ust Uchihy lekko uniosły się ku górze. Rozglądając się, ruszył w podanym kierunku. Był zdumiony różnorodnością dzieciaków. Nie mógł uwierzyć, jak wiele dzieci nie miało domu. Jak wiele potrzebowało pomocy. Dalej nie mógł zrozumieć, jak rodzice mogą porzucić własne dziecko. Po kilku minutach nastolatek znalazł się przed drzwiami do pokoju. Napis na drzwiach oznajmił, że tutaj znajduje się dyrektor tego ośrodka. Itachi głośno przełknął ślinę, a następnie zapukał do drzwi. Słysząc donośne „wejść” nacisnął klamkę i otworzył drzwi na całą szerokość. Szybko wszedł i zamknął za sobą drzwi. Spojrzał z lekkim zaskoczeniem na kobietę około czterdziestki. Miała długie, brązowe włosy, a jej twarz w niektórych miejscach otaczała siateczka zmarszczek. Mimo tego na jej twarzy gościł szeroki, ciepły uśmiech.
- Itachi? Chodź, siadaj.
- Tak pani Biwako. Dziękuję. - mężczyzna zrobił to, o co prosiła go kobieta. Z uwagą obserwował starszą damę. Nadal był pod wrażeniem, że osoba w jej wieku może tak dobrze sprawować pieczę nad ośrodkiem. Kąciki ust Itachiego drgnęły lekko ku górze. Czuł respekt przed Biwako.
- Zaraz przyjdzie Sasuke z Arielem. Zostawić was samych Itachi?
- Jeśli mógłbym panią prosić.
- Ależ nie ma o czym mówić. Cieszę się, że chcesz go poznać... Sasuke nie może się zaadoptować tutaj... Zresztą jak każde dziecko... Zresztą sam zobaczysz... Może chciałbyś wziąć go do siebie?
- Jeszcze o tym nie myślałem pani Biwako... Mieszkam z ojcem, ale on... No cóż porzucił swojego syna... Musiałbym najpierw znaleźć pracę, a następnie coś wynająć. Jak mi się uda to z pewnością będę się starał o to, by u mnie zamieszkał. - słowa były ciepłe i pełne optymizmu. Szczere. Chwilę później drzwi się otwarły i stanęła w nich młodsza kopia Uchihy. Ponownie dzisiejszego dnia długowłosy doznał szoku. Nie mógł w tym momencie wyjąkać słowa, lecz szybko się zreflektował. Wstał z krzesła, podszedł do czarnowłosego i wyciągnął dłoń.
- Itachi. Miło mi Cię poznać. Ty jesteś Sasuke prawda?
- Zgadza się. Czego chcesz? Nie mam za wiele czasu dla Ciebie. Śpieszy mi się. - widząc, jak niższy chłopak przeskakuje z nogi na nogę, nos brązowookiego lekko się zmarszczył. Kiwnął głową starszej kobiecie. Gdy znaleźli się sami w pokoju, wskazał głową wolne miejsce. Gdy tamten zrobił to o co prosił Itachi, ten również usiadł i przez chwilę mierzyli się spojrzeniem.
- No... to, czego chciałeś?
- A więc... Od czego tu zacząć. Jak już wiesz jestem Itachi. Itachi Uchiha. Jesteś moim młodszym bratem.
- Kłamiesz. Moi rodzice nie żyją!
- Nie okłamuję Cię Sasuke. Dobrze wiesz, że nie pozwalają byle komu tutaj wejść, a co dopiero podszywać się pod kogoś. Mój, a raczej nasz ojciec miał romans z Ari. Kochał moją matkę i nie chciał odchodzić do Twojej. W końcu Ari urodziła Cię, ale oddała. Nie miałem pojęcia o Twoim istnieniu Sasuke. Uwierz mi. Dopiero dowiedziałem się przypadkiem... Pozwól, że Cię poznam.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz. Po tak długim czasie chcesz mnie poznawać? Wynoś się stąd. Nie chcę Cię widzieć.
- Dobrze. Nic na siłę. Jeśli będziesz chciał się ze mną widzieć, to masz tutaj mój numer. - nastolatek wyciągnął z kieszeni jeansów kawałek papieru i podał go młodszemu Uchiha. Wstał, a następnie wyszedł z pomieszczenia. Nie obracał się do tyłu. Analizował sylwetkę swojego braciszka. Był w stanie dostrzec nieliczne zadrapania i siniaki na jego ciele. Itachi był zdziwiony, że nikt tego nie zauważył, a co bardziej zareagował.


****


Minął tydzień. Tydzień pełen rozmyślań. Itachi był ciekawy, co się dzieje z jego młodszym bratem. Przez te kilka minut, jakie ze sobą spędzili, zdołał się przywiązać do czarnowłosego, lecz miał świadomość, że tamten go nie chce. Nie chce jego pomocy ani opieki. Długowłosy cicho westchnął i wyjrzał na ciemne już podwórko. Ostatnio nie miał co ze sobą robić. Jego myśli krążyły w różnym kierunku, ale nie o maturze. Przecież już pojutrze miał test dojrzałości. Uchiha pokręcił zdenerwowany głową i odłożył kubek z kawą na stół. Słysząc dzwoniący telefon, nastolatek zmarszczył brwi, podszedł do kurtki, która była przewieszona przez ramię krzesła, wyjął telefon. Odebrał, mimo iż nie znał numeru.
- Halo?
- To Ty Itachi?
- Tak. To Ty Sasuke?
- T-tak. Możesz mnie stąd zabrać?
- Ale co się dzieje Sasuke?
- Możemy pogadać potem? W-wiem, że masz upoważnienie od pani Biwako, że możesz mnie zabrać...
- Jasne. Będę za 10 minut. Zadzwonię tylko do Biwako.
- Ok. - gdy chłopiec się rozłączył Itachi nadal był zaskoczony, a raczej zszokowany. Najmniej właśnie spodziewał się telefonu od brata. Zwłaszcza że jego głos był spanikowany. Chwilę później ubrany osiemnastolatek wziął klucze od samochodu i wybiegł na dwór, uprzednio zamykając za sobą drzwi na klucz. Wsiadł do auta i odjechał.


****


Zdyszana postać wbiegła po schodach do budynku, gdzie znajdował się ośrodek. Blada dłoń zadzwoniła guzikiem, chwilę później została wpuszczona. Brązowe kosmyki, które wymknęły się ze spiętych włosów, delikatnie łaskotały swojego właściciela, lecz on nie zdawał sobie nawet z tego sprawy. Jego niespokojne oczy czujnie obserwowały otoczenie, w którym się znajdowały.
- Sasuke. Gdzie jest Sasuke?
- U pani dyrektor. Zaprowadzę pana. - w milczeniu dwoje ludzi ruszyło przez pusty korytarz. Cisza, która była pomiędzy nimi zdawała się namacalna. Gdy w końcu znaleźli się pod dobrze znanymi drzwiami, nieznajoma kiwnęła głową i ruszyła w przeciwną stronę. Chłopak jeszcze chwilę obserwował kobietę, po czym zapukał i na ciche pozwolenie wszedł do pokoju.
- Sasuke?
- T-tak?
- Co się stało? Kto Cię pobił?
- Nikt? - głos młodszej kopi swojego brata stwardniał. Spojrzał się w brązowe oczy. Widząc zmartwienie malujące się na twarzy prawie nieznanego mu mężczyzny zdziwił się. Nikt mu nie okazywał uczuć. Przynajmniej pozytywnych. Zawsze był wykorzystywany z powodu swojej drobnej budowy i dziecinnej twarzy. Widząc Itachiego jego złudzenia prysnęły niczym mydlana bańka. Domyślał się, a raczej zgadywał, że każdy z rodziny musi być przystojnym i dobrze zbudowanym mężczyzną. W tym momencie Sasuke postanowił sobie, że kiedyś odpłaci się swoim prześladowcą. Następnie wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na kasztanowo włosom.
- Mogę już iść? - ciche burknięcie ze strony czarnookiego uświadomiło Itachiemu, że nie będzie łatwo. Nie znał jego historii. Nie wiedział o tym gimnazjaliście kompletnie nic. Nie wiedział nawet, jaki on jest. A co ważniejsze pierwszy raz podjął tak nieprzemyślany krok. Osiemnastolatek cicho westchnął i podniósł się. Spojrzał pytająco na dyrektorkę, gdy ta skinęła głową, ciepłym głosem powiedział.
- Chodź Sasuke. Zawiozę Cię do domu. Dzisiaj będziesz spał w moim łóżku. Jutro zobaczymy co dalej.
- Okey. - kolejne wzruszenie ramionami krótkowłosego chłopca utwierdziło tylko młodego mężczyznę o czekoladowych oczach w swoim przekonaniu. Pożegnali się ze starszą kobietą, a następnie wyszli z budynku. Cisza panująca między obojgiem braci stawała się coraz bardziej uciążliwa. Uchiiha zapakował torbę brata do bagażnika, po czym zajął miejsce jako kierowca. Zapiął pasy i skierował swój wzrok w nowo poznanego brata.
- A więc? Za co dostałeś lanie.
- Nie Twój interes. - ciche burknięcie od młodszego z braci spowodowało, iż ten starszy westchnął.
- Słuchaj Sasuke. Chcę Ci pomóc, rozumiesz? A w ten sposób nie ułatwiasz sobie sprawy.
- No i co z tego? Nie chcę Twojej pomocy.
- Gdybyś nie chciał, to byś nie dzwonił.
- Jak chcesz, to sobie pójdę. - ponownie z ust długowłosego wydobyło się głośne westchnięcie.
- Nie, zostań. Jeśli chcesz, nie będziemy na ten temat rozmawiać.
- Nie chcę.
- Ok.

****

Dom Uchiha. Dwójka nastolatków w ciszy weszła do mieszkania. Wyższy z nich zaprowadził swojego brata do swojego pokoju. Zapalił światło, a następnie spojrzał swoimi czekoladowymi oczyma w czarne jak węgiel tęczówki.
- Prześpij się na mojej kanapie. Jutro pomyślimy co dalej Sasuke. Jakbyś mnie szukał będę w salonie.
- Dobrze.
- Yhm... To dobranoc.
- Dobranoc. - oczy Itachiego czujnie przesunęły się po twarzy młodszego. W ostrzejszym świetle siniaki wyglądały jeszcze okropniej. Kąciki ust długowłosego wygięły się w grymasie złości. Postanowił, że jutro musi naprawdę porozmawiać z Sasuke. Miał szczęście, że ojciec jest w delegacji. Był pewien, że nie będzie chciał widzieć swoje nieślubne dziecko, które pozostawił przed laty zupełnie samo. Kiwnął głową czarnowłosemu, a następnie wyszedł z pokoju. Skierował swoje kroki do kuchni, gdzie stał zielony kubek z zimną już herbatą. Mimo tego Uchiha nie przejął się tym i dopił napój. Jego wzrok ponownie zaczął błądzić w kierunku okna. Nie minęło dziesięć minut, gdy do uszu brązowookiego doszedł cichy szept.
- I-itachi?
- Tak? - młody mężczyzna w kitce obrócił się w stronę, z której dochodził głos. Widząc niemal nagiego brata, kąciki jego ust drgnęły. Białe zęby delikatnie wbiły się w różowe wargi. Nie minęła sekunda, gdy wszelkie emocje zdradzające co teraz myśli starszy z Uchiha zniknęły. Ponownie pojawiło się bystre spojrzenie, które z rosnącym szokiem dostrzegało coraz to więcej siniaków oraz zadrapań.
- Tak Sasuke?
- Gdzie jest łazienka?
- Chodź. Zaprowadzę Cię. - kąciki ust obydwóch braci drgnęły w lekkim uśmiechu. Itachi lekko chwycił nadgarstek czarnowłosego, po czym zaczął prowadzić wzdłuż korytarzy. Gdy dotarli na miejsce, zatrzymali się pod białymi drzwiami. Spojrzenie brązowowłosego ponownie utkwiło w Sasuke.
- Jak będziesz czegoś potrzebował, to wiesz, gdzie mnie szukać.
- Umyjesz mi plecy? - pytanie to zaskoczyło, a raczej zszokowało Itachiego. Jego źrenice minimalnie się powiększyły. Od dawna nikt nie składał mu takiej propozycji. Ostatni raz było to z Deidarą. Był biseksualny i zdawał sobie z tego sprawę. Nie chciałby Sasuke się o tym dowiedział więc natychmiast doprowadził swoje emocje do porządku, lecz zbyt późno, ponieważ czujne oczy Sasuke zdążyły wyłapać szok malujący się w oczach osiemnastolatka.
- To jak? Pomożesz?
- Tak. - ciche westchnięcie wydobyło się z ust długowłosego mężczyzny. Starał się nie patrzeć, gdy jego gość ściągnął z siebie czarne bokserki. Jego mleczna cera miała taki sam odcień jak Itachiego. Osiemnastolatek wziął do ręki gąbkę, a następnie ją namydlił. Sasuke obmył swoje posiniaczone ciało ciepłą wodą, chwilę później jego starszy brat zaczął myć, a raczej namydlać blade plecy, na których można było dostrzec delikatne blizny. Wolna dłoń Uchihy zacisnęła się w pięść, widząc to. Aż dotąd nie miał pojęcia, jak ciężkie życie musiał mieć jego młodszy brat. Był w tym momencie wściekły na swojego ojca. Nie mógł uwierzyć, że tak po prostu skazał swojego syna na ciężkie życie w domu dziecka. Sasuke widząc, że jego brat jest nieobecny duchem, odwrócił się ku niemu, zawiesił ręce na bladej szyi, a następnie zaczął namiętnie całować różowe wargi. Chwilę trwało, gdy do Itachiego dotarło, co się dzieje. Złapał nadgarstki przyrodniego brata, a z ust wydobyło się ciche warknięcie.
- Co Ty wyprawiasz Sasuke?!
- N-no jak to co? Spłacam dług.
- C-co? Jaki dług?
- N-no wziąłeś mnie pod swój dach, mimo iż nie musiałeś po ostatniej naszej rozmowie... - zakłopotanie na twarzy Sasuke było mocno widoczne, toteż na chwile drgnęły ku górze wargi brązowookiego, lecz nie trwało to długo, ponieważ po krótkiej chwili spoważniał.
- Sasuke... oni tam... znaczy się... byłeś tam męską dziwką? - w tym momencie można było dostrzec u obojga braci zakłopotanie. Jak i zażenowanie całą tą sytuacją. Czarne oczy spoczęły na twarzy swojego brata. Można było dostrzec w nich niedowierzanie. Nie mógł uwierzyć, że ten człowiek stojący przed nim nie chce nic w zamian. Że nie chciał jego ciała. Pamiętał, że odkąd skończył 12 lat, był wykorzystywany i bity. Każdy chciał coś w zamian. A że nie miał nic przy sobie, oddawał się cieleśnie. Z czasem nauczył się samodzielności, ale mimo tego prześladowcy stali się jeszcze bardziej natarczywi. Tak jak dzisiejszej nocy. Po chwili blade policzki pokrył szkarłatny rumieniec, a z ust czarnowłosego wydobyło się cichy szept.
- T-tak.
- Boże Sasuke. Czemu nie powiedziałeś mi od razu?! - głos długowłosego podniósł się minimalnie. Był wściekły. Nie mógł sobie wyobrazić, jak ktoś mógł tak wykorzystywać jego brata. Wolna ręka zacisnęła się w pięść. Postanowił, że z samego rana porozmawia z panią Biwako. A co najważniejsze musiał znaleźć mieszkanie, w którym zamieszka z Sasuke oraz pracę. Pogładził kciukiem czerwoną twarz drugiego Uchihy.
- Wykąp się i idź spać. Porozmawiamy jutro. Obiecuję Ci, że już tam nie wrócisz.
- Obiecujesz? - cichy szept zmieszany z lękiem rozczulił Itachiego. Lekko pogładził kciukiem podbródek swojego gościa.
- Obiecuję.

****

Od ostatniej rozmowy minęło 6 miesięcy. Itachi zdał maturę, znalazł pracę oraz wynajął niewielkie mieszkanie. Dotrzymał obietnicę złożoną Sasuke. Młodszy z Uchiha znalazł nowe liceum, w którym zaczął naukę i jest na dobrej drodze do dostania się do klasy maturalnej. Dzisiaj są urodziny Itachiego. Sasuke wstał późnym popołudniem. Zdawał sobie sprawę, że jego brat ma urodziny, lecz celowo udawał, iż nie ma o tym pojęcia. Sama jego osoba się zmieniła. Zaczął się uśmiechać, śmiać. Stał się bardziej otwarty. Cieszył się, że tamtego feralnego dnia odnalazł go jego braciszek. Cieszył się, że Itachi wyciągnął go z tego piekła. Wspomnienia z okresu dzieciństwa zaczęły powoli blaknąć się w głowie Sasuke. Na samo wspomnienie obietnicy wargi czarnowłosego wygięły się w uśmiechu. Łobuzerskim uśmiechu. Przeciągnął się. Wstał z łóżka i założył czyste bokserki na głowę. Miał zamiar trochę rozśmieszyć brata. Widział, że coś ostatnimi czasy trapiło starszego z Uchiha. Nie chciałby, tamten się zamykał, a co gorsza ukrywał swoje uczucia. Prowokująco podwinął podkoszulek i spojrzał w lustro. Na twarzy szesnastolatka pojawił się wyraz rozbawienia, lecz po chwili zniknął. Ponownie wróciło do niego wspomnienie, gdy przypomniał sobie dzień, w którym uświadomił sobie, że kocha Itachiego Uchiha. Wiedział, że to zakazane. Już wcześniej zdążył się połapać, iż jego brat jest biseksualny. Wykorzystywał to na każdy możliwy sposób. Chciał go rozkochać. Chwilę później czarna czupryna została roztrzepana na boki przez właściciela. Z wesołym uśmiechem wymaszerował on z pokoju i udał się do kuchni. Już z korytarza czuł apetyczne zapachy. Oblizał językiem wargi, po czym wkroczył do przestronnie umeblowanej kuchni. Zajął swoje krzesło i spojrzał znudzony na młodego mężczyznę.
- Cześć Itachi. Jest już śniadanie?
- Cześć Sasuke. Śniadanie? Jest po 13. Chyba powinieneś spytać o obiad.
- Ale ja nie jadłem śniadania. - z ust krótkowłosego wydobył się jęk niezadowolenia. Brązowowłosy odwrócił się przodem do swojego braciszka. Widząc bokserki na jego głowie, z ust dziewiętnastolatka wydobył się cichy śmiech. Szybko zakrył on usta dłonią i spojrzał się na Sasuke z ledwo widocznym błyskiem w oczach.
- Sasuke zdejmij te gacie z głowy.
- Ale dlaczego? Coś Ci się nie podoba w moim wyglądzie?
- Nie, ale niedługo ma przyjść do nas Naruto. Pamiętasz, że zaprosiłeś go dzisiaj do siebie?
- No i co, że ma przyjść? Mój dom, moje zasady. - na twarzy młodszego z Uchiha pojawił się kpiący uśmiech, gdy na twarzy Itachiego pojawiło się zmieszanie.
- Nie traktuj tak przyjaciela Sasuke. - poważnie rzekł Itachi, po czym postawił przed Sasuke talerz zupy pomidorowej z ryżem. Postawił również swój talerz i usiadł naprzeciwko Sasuke. Zdawał sobie sprawę, że ten go prowokuje. Chce wzbudzić w nim jakiekolwiek emocje. Spojrzał ponownie na szesnastolatka który miał teraz delikatnie opaloną cerę. Jego umięśniony brzuch nie mógł się ukryć pod bokserką. Długie włosy Itachiego lekko łaskotały policzki właściciela.
- Itachi?
- Hm? - czujne brązowe włosy spojrzały w kierunku, z którego dochodził głos.
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, że tak głupku. - różowe wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu. Młody mężczyzna szybko zjadł obiad, po czym umył brudny talerz. Widząc, że jego młodszy braciszek również zjadł, wziął pusty talerz i zaczął go myć. Tymczasem młodszy Uchiha zaczął realizować swój plan. Idąc do salonu, potknął się i wylądował na ziemie. Z udawanym krzykiem powiedział.
- Auła. - słysząc to Itachi wsadził do zlewu talerz i pobiegł do pokoju, z którego wydobywał się głos. Widząc leżącego na ziemi brata, szybko podbiegł i kucnął nad nim.
- Nic Ci nie jest Sasuke?
- Nie, ale kolano mnie bardzo boli. - usta młodego Uchihy były wygięte w dół. Jego oczy zaczynały powoli błyszczeć. Widząc to, brązowowłosy wziął na ręce nastolatka, a następnie ułożył go na kanapie. Lekko się nachylił nad poszkodowanym.
- Nie ruszaj się Sasuke. Zaraz przyjdę. - lecz zanim kopia młodszego brata zdążyła zrobić choćby krok, została przyciągnięta przez leżącego chłopaka na kanapie. Itachi przyciągnięty za koszulę był zdezorientowany. Nie wiedział, co się dzieje, póki nie poczuł miękkich ust swojego braciszka. Chwilę trwało, póki nie oddawał pocałunków, lecz już w następnej sekundzie to się zmieniło. To on zaczął dominować. To Itachi przejął inicjatywę nad tempem pocałunku oraz jego gwałtownością. Wsunął blade dłonie pod podkoszulek szesnastolatka. Cicho mruknął pomiędzy pocałunkami. Czując jak młody Uchiha prowokująco się o niego ociera z ust długowłosego wydobył się cichy śmiech. Usiadł okrakiem na licealiście.
- A więc to tak. Zaplanowałeś to.
- A i owszem. Wtedy nigdy bym się nie dowiedział czy moja teoria jest prawdziwa.
- A jaka teoria? - zawadiacko spytał młody mężczyzna siedzący na chłopcu.
- Że jednak coś do mnie czujesz. - cichy śmiech przerwał ciszę, a następnie różowe usta zaczęły zachłannie całować czerwone wargi. Itachi nie spodziewał się, że może był taki swobodny. Taki lekki. Myślał, że będzie się opierał, a tutaj było wręcz przeciwnie. Ponownie zaczął penetrować ciało młodszego brata. Chwilę później ściągnął, a raczej rozerwał podkoszulek i rzucił ją gdzieś w bok. Widząc nagi tors Uchihy jego wargi wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Zaczął delikatnie muskać i szczypać skórę młodszego, przez co ten prowokująco ocierał się o krocze tego drugiego. Obaj byli już podnieceni. Po początkowym biernym przyglądaniu się poczynaniu Itachiego Sasuke postanowił nie być dłużny, po czym i on zaczął penetrować palcami ciało starszego brata. Usta Itachiego wygięły się w drapieżnym grymasie, po czym szybkim ruchem zsunął granatowe bokserki. Widząc nabrzmiałe przyrodzenie czarnowłosego, mruknął z zadowoleniem. Polizał najpierw żołądź. Słysząc cichy jęk z ust kochanka, postanowił jechać wyżej, po czym polizał trzon penisa. Następnie wsunął całe prącie Sasuke do buzi i zaczął naprzemiennie lizać i ssać. Słysząc coraz głośniejsze jęki szesnastolatka, ponownie zassał główkę przyrodzenia. Do przyjemności, jaką robił Itachi Sasuke dołączył masowanie jąder. Widząc, jak chłopak się wije, wolną ręką chwycił mocno za lekko opalone nadgarstki i nie przerywając, dalej sprawiał rozkosz swojemu kochankowi. Kilka minut tortur, jakimi było ssanie i wyciąganie z ust prącia, czarnowłosy nastolatek doszedł w ustach swojego brata. Spocony i czerwony chłopak spojrzał się na uśmiechniętą twarz długowłosego.
- Podobało się?
- Tak. - ciche sapnięcie, jakie wydobyło się z czerwonych warg zadowoliło Itachiego. Przejechał po penisie szesnastolatka, który na sam jego dotyk drgnął.
- Ale...
- Tak?
- To ty masz dzisiaj urodziny Itachi.
- Wiem. Odwdzięczysz mi się wieczorem. - ponownie różowe wargi wygięły się w uśmiechu, lecz tym razem lubieżnym pełnym żądzy. Sasuke odwzajemnił uśmiech. Brązowowłosy wstał z chłopca, po czym pomógł mu wstać.
- Ogarnij się. Za niedługo się zjawi Twój przyjaciel.
- Jasne. - mówić to czarnooki ruszył w kierunku łazienki. Idąc, zaczął prowokująco kołysać biodrami. Widząc to, jego starszy brat ponownie się zaśmiał.
- Już mnie tak nie prowokuj Sasu. Bo potem rano nie będziesz mógł chodzić?
- Doprawdy? To nie pójdę do szkoły tak?
- Nie pójdziesz, a polecisz do niej. Jazda do tej łazienki i nie pokazuj mi się, póki nie wykąpiesz i nie ubierzesz jak człowiek.
- Masz coś do mojego stroju?
- To, że chodzisz nago po domu? Myślę, że nie mam żadnych obiekcji, ale myślę, iż Naruto tak.
- Nie chciałbyś hm... powtórzyć tego raz jeszcze?
- Znikaj mi z oczów Sasuke, bo stracę cierpliwość.
- Tak jest panie kapitanie. - z ust obydwóch chłopaków wydobył się głośny śmiech. W końcu Sasuke posłuchał starszego brata i zniknął w łazience. Itachi natomiast podszedł do okna i spojrzał przez nie. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało. W to, że obaj żywią te same uczucia. Minęło kilka minut na rozmyślaniach, gdy czyjeś zimne ręce objęły go od tyłu.
- Dziękuję. Zmieniłeś moje smutne dni w radość. Dziękuję, że wtedy mnie stamtąd zabrałeś.
- Taki obowiązek starszego brata Sasu. Ja też dziękuję. Wniosłeś w moje życie trochę światła.
- Zawdzięczam Ci więcej niż Ty mi. W końcu mam normalne życie, o jakim marzyłem.
- Cieszę się. Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem, dziękuję.

2 komentarze:

  1. najlepszy one shot jaki czytałam! dużo weny i oby więcej takich dobrych tekstów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam tu całkowicie przypadkiem, szukając opek ItaSasu, ale po przeczytaniu jednego posta, stwierdzam, że z pewnością jeszcze tu zajrzę. xd Na gg również zaprosiłam. :* Shot cholernie mi się podobał. Przeczytałam wszystko bez pomijania i podziwiam Cię, że zdołałaś rozwinąć to do takiego stopnia. U mnie to zawsze jest problem z długością treści. Niestety. Po za tym masz taki przyjemny styl, że możliwe iż jeszcze dzisiaj przejrzę sobie twoją twórczość. Weny życzę i czytelników jak najwięcej! :)

    OdpowiedzUsuń