Witam. Przedstawiam one shota sylwestrowego. Publikuję już teraz bo nie wiem czy jutro będę miała czas, a pierwszego stycznia w końcu przedstawie wam 1 rozdział "demony przeszłości". Z przyjemnością zapraszam was do przeczytania tejże krótkiej notki oraz zachęcam do komentowania. Przyznam, że powolutku wena mi siada xDD Zamówienie realizowane dla:
- Sakura Yukushi.
- Anonima.
Dwójka czarnowłosych chłopaków. Z pozoru z wyglądu podobni do siebie, lecz z charakteru ogień i woda. Obydwaj siedząc w więzieniu. Jeden za morderstwo drugi za rozboje i kradzieże. Jeden z nich nazywa się Sasuke Uchiha. Jest on chłopcem z domu dziecka, z którego zwiał w wieku 16 lat. Nie podobało mu się życie tam. To jak wykorzystywano młodszych i słabszych. Nie podobała mu się dewiza placówki, w której się wychował. Po tylu latach postanowił, że sam się wychowa na ulicy. Gdzie nikt nie będzie go gnębił i „wychowywał”. Tak wtedy myślał, lecz w późniejszym czasie dowiedział się, że życie nie jest takie łatwe. Zwłaszcza dla nastolatka bez pieniędzy, perspektyw czy wykształcenia. I tak zaczęła się jego przygoda z przestępczością. Z początku były to drobne kradzieże typu portfele, biżuteria, lecz z czasem Sasuke przestało to wystarczać. Nauczył się od osiedlowych przestępców posługiwać łomem, uruchamiać auta przez kable. Podobało mu się to życie. Z czasem zaczął więcej zarabiać, a to z kolei zainteresowało policję. Podczas jednej z licznych swoich przygód stróżowie prawa na czele z Tobiramą zorganizowali pułapkę, o której młody chłopak nie miał pojęcia. I tak oto znalazł się w więzieniu na pół roku. Szybko zrozumiał hierarchię, lecz jak to Uchiha nie miał zamiaru być na samym jej dole. Wręcz przeciwnie. Jego celem było wspięcie się na samą górę. I tak postanowił.
Z kolei Sai trafił miesiąc później do tej samej placówki. Za zabicie swojego kochanka. Nożem. Kilkakrotne dźgnięcie. Na sprawie w sądzie nawet nie wyraził skruchy. Wręcz był z tego dumny. Obnosił się z tym. Młody mężczyzna miał białą cerę, czarne, głęboko osadzone oczy, czarne włosy co sprawiało, że jego cera była jeszcze bielsza w nocy niż w dzień. Miał on 172. Pomimo swojego niewielkiego wzrostu szybko zaczął się wspinać po szczeblach hierarchii. Na drodze zwycięstwa stanął mu sam Sasuke Uchiha. Obaj chłopcy byli zaskoczeni, jacy są do siebie podobni, lecz to nie zmieniło ich celu: Bycia na samym szczycie. Z tego powodu między nimi nastał czas spięć i walk. Po niecałych 3 tygodniach tylko oni dwaj rywalizowali o pierwsze miejsce. Żaden z nich nie chciał się ugiąć, by zostać tym drugim. Mimo tego, że Sasuke miał krótszy wyrok nie miał zamiaru się ugiąć. Korzyć się przed swoją kopią. Tak samo Sai. Ostatecznie to właśnie on wygrał. Od tamtego momentu Sasuke Uchiha zaczął szczerze nienawidzić Saia.
****
Minęły prawie 4 miesiące odkąd Uchiha trafił do więzienia. Przez ten czas wiele zmieniło się w jego życiu. Zaczął zupełnie inaczej postrzegać życie. Zawarł nowe znajomości takie jak z Suigetsu Hozuki, Juggo oraz Karin Uzumaki. Z tego, co się dowiedział ta ostatnia była kuzynką jego byłego przyjaciela Naruto Uzumakiego. Mimo że mu go brakowało, nie okazywał tego. Jego wolny czas oraz myśli zaczął pochłaniać zupełnie kto inny. Sai. Młody mężczyzna, który z początku tylko go irytował i ciągle mówił o jego penisie. Sasuke wcale to się nie podobało, lecz po głębszym poznaniu zaczął lubić nowego znajomego. Żałował, że niebawem będzie musiał stąd wyjść i opuści swoich nowych przyjaciół. Sam Uchiha zaczął podejrzewać, że mógłby zakochać się w swojej kopii. Sama ta myśl nie podobała się nastolatkowi. Nie był tym usatysfakcjonowany ani tym, że mógłby być gejem. Z kolei Sai zdawał się nie okazywać uczuć. Odkąd zabił swojego kochanka, był przyciszony i starał się nie dopuszczać nowych ludzi do siebie. Mimo swoich usilnych starań gdzieś po drodze czarnowłosy nastolatek zdołał się przebić przez jego skorupę. Sai zachodził w głowę jak to możliwe, że komuś się to udało. Że ten ktoś znał jego przeszłość, a mimo to dalej chciał z nim rozmawiać. Troszczyć się o niego. Bo tak to odbierał młody mężczyzna. Żałował, że Uchiha już niedługo wychodzi z więzienia. Zacisnął dłoń w pięść i uderzył nią w ścianę. Po celi można było usłyszeć ciche echo. Blady chłopak otarł wierzchem dłoni czoło i położył się nagimi plecami na swoją prycz. Odkąd zdobył pierwsze miejsce w hierarchii miał własną cele i własne łóżko. Swoimi czarnymi oczyma spojrzał w brudny, odrapany sufit. Chciał się już stąd wydostać. Miał dosyć tego miejsca, lecz jedyną rzeczą, a raczej osobą trzymającą go tutaj był nastolatek. Sai z irytacją stwierdził, że on mu się podoba. Właśnie się zastanawiał czy owa fascynująca go postać odwzajemnia jego uczucia, gdy gwałtownym ruchem zostały rozsunięte kraty, a do niewielkiego pomieszczenia nonszalancko wszedł obiekt jego westchnień. Nie zmieniając pozycji, mężczyzna wygodniej rozgościł się na łóżku i spojrzał lekceważąco na gościa.
- Czego chcesz Uchiha?
- O to dzisiaj jednak nie będziemy gadać o penisach? - brwi nastolatka uniosły się do góry, a jego wargi lekko uniosły się ku górze w wyrazie kpiny. Przysiadł na łóżku, a nogi oparł na nogach przyjaciela.
- Dzisiaj mnie Twój penis nie interesuje. A więc czego chciałeś?
- Nie musisz udawać niedostępnego. Zresztą chciałem się pożegnać. Za kilka dni stąd wychodzę. - w sercu leżącej postaci zrobiło się zimno. Mimo wiedzy nie był przygotowany na to, że jego obawy zostaną wypowiedziane na głos. Przełknął cicho ślinę i spojrzał się w onyksowe tęczówki.
- I co ja mam do tego Uchiha?
- Czy Ty w ogóle traktujesz mnie jak przyjaciela Sai? - czarne brwi zmarszczyły się. Siedemnastolatek raptownie wstał z pryczy i spojrzał spod grzywki na niewzruszoną postać. Nigdy nie zdarzyło mu się nie panować nad emocjami, lecz przy tym mężczyźnie sam nie wiedział, kiedy tracił panowanie nad swoim ciałem. Zacisnął wargi i wpatrywał się w jeden punkt. Ciche westchnięcie z ust bledszego człowieka zirytowało tylko Uchihe. Tamten wstał z posłania i stanął naprzeciwko tego wyższego. Mimo ich nieznacznej różnicy wzrostu to Sai górował duchem nad wyższym chłopcem. Sprawiał wrażenie władczości.
- Owszem. Dlaczego uważasz, że nie? - cicho szepnął.
- Bo wcale się tak nie zachowujesz. Sprawiasz wrażenie, jakbym był dla Ciebie obojętny. - ta dwójka mierzyła się przez chwilę spojrzeniem, lecz szybko przerwał kontakt wzrokowy morderca. Przyciągnął gwałtownym ruchem zaskoczonego Uchihe i wpił się w jego usta. Po chwilowym otępieniu wyrwał się z niego i zaczął odwzajemniać pocałunek niższego z nich. Ręce obojga z nich zaczęły niecierpliwie błądzić po ciele tego drugiego. Po kilku minutach z opanowaniem przerwał te czułe pieszczoty sam prowokator. Spojrzał zamglonym spojrzeniem na wyższego od siebie nastolatka. Jego wargi drgnęły ku górze.
- Wybacz Sasuke. Miałem ochotę na to od dłuższego czasu.
- Zaplanowany pocałunek? - brew czarnookiego wygięła się do góry w geście rozbawienia. Na te słowa dwudziestolatek uśmiechnął się tylko i przytulił młodszego z nich. Obaj czuli się szczęśliwi, lecz w duchu ukrywali swoje obawy dotyczące wyjście tego pierwszego z więzienia. Po kilku minutach ciszy odezwał się Sasuke, lecz jego słowa zostały szybko przerwane.
- Sai...
- Csssii... Nic nie mów Sasuke. Przyjdź do mnie w sylwestra. Dziesięć minut przed północą.
- I nie chcesz do tego czasu mnie widzieć?
- To nie tak. Po prostu zaufaj mi. - czarnowłosy uśmiechnął się i z czułością pocałował delikatnie opaloną cerę. Na ten gest z ust Uchihy wydobył się cichy pomruk, po czym wyszedł z celi.
****
Minęło kilka dni od ostatniego zbliżenia między chłopcami. Oboje przy innych więźniach udawali, że nic ich nie łączy. I skutecznie im się to udawało. Aż w końcu nadszedł sylwester. Dzień wyznaczony na ich spotkanie. Z twarzy Sasuke nie znikał uśmiech. Był ciekawy, co też planuje jego ukochany. Co będzie z nimi po jego wyjściu. Co prawda trochę się obawiał swojej miłości zwłaszcza po tym, co tamten zrobił swojemu byłemu, lecz Uchiha to nie przeszkadzało. Z niecierpliwością odliczał czas, jaki pozostał do ich spotkania. Gdy w końcu wybił czas ich spotkania, uradowany chłopak wymknął się ze wspólnej celi, którą współdzielił z trójką innych skazańców. Przemknął przez ciemne korytarze. Po kilku minutach samotnej wędrówki przez ciemne korytarze dotarł do pożądanej przez niego celi. Przez ciało siedemnastolatka przeszedł dreszcz. Chwilę stał w ciemności, by opanować swoje ciało. W końcu dumnym, a zarazem pewnym krokiem wkroczył do niewielkiej celi i zasunął za sobą kratę. Widząc, że Sai już na niego czeka, uśmiechnął się.
- Cześć. - wyszeptał cicho Sasuke.
- Cześć Uchiha. Siadaj obok mnie. - chłopak skinął głową i usiadł obok ukochanego. Przez chwilę trwali obaj z zupełnej ciszy. Jedynie światło księżyca oświetlało ich sylwetki. Gościa męczyła niezręczna cisza. Miał tysiące pytań do mężczyzny. Po kilku minutach w końcu odezwał się Sai.
- Pewnie się zastanawiasz, po co Cię tutaj ściągnąłem prawda Sasuke?
- Prawda.
- Chciałem Ci coś wręczyć. Wiem, że jutro wychodzisz i więcej nie będę miał sposobności się z Tobą pożegnać. Chcę to zrobić teraz. Wyciągnij dłoń. - zdziwiony Sasuke zrobił to, o co go poproszono. Wyciągnął swoją lekko opaloną dłoń, po chwili blada ręka włożyła coś do jego i przymknęła ją. Na twarzy Saia pojawił się szeroki uśmiech.
- Zostawiam Ci to pod opiekę. Wrócę po to za 2 lata. Opiekuj się tym dobrze. Wiele dla mnie znaczy. - Sasuke otwarł dłoń i spojrzał na leżący na jego dłoni przedmiot. Kąciki jego ust drgnęły. W dłoni trzymał srebrny wisiorek z inicjałami, o których nie miał pojęcia, lecz domyślał się, że ów przedmiot należał do rodziców mężczyzny. Kiwnął głową, nie mogąc wydobyć z gardła dźwięku. Niezrażony tym młody morderca kontynuował.
- Zakochałem się w Tobie Sasuke. Jak myślisz, dlaczego starałem się Ciebie omijać? Nie rozmawiać? Chciałem, by to uczucie minęło. I szło mi świetnie, gdyby nie Ty. Gdybyś się tak cholernie nie starał nawiązać ze mną kontaktu. Cholera zakochałem się w Tobie, a nie powinienem. - warknął cicho starszy chłopak i zacisnął obie dłonie w pięść. Był wściekły. Na siebie i na tego drugiego. Osłupiałemu Uchiha zajęło chwilę, nim zrozumiał, co powiedział obiekt jego westchnień. Na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Też się w Tobie zakochałem. Jeszcze nie rozumiem jak, ale wiem, że Cię kocham. I dobrze się zaopiekuję Twoją własnością. Będę miał teraz pewność, że jeszcze kiedyś się spotkamy Sai.
Do ich uszów dobiegł odgłos fajerwerków. Oboje spojrzeli na siebie, a następnie przenieśli wzrok na okno. Na niebie rozbłyskiwały się wszelakie kolory. Począwszy od niebieskiego, kończąc na zielonym. Na twarzach obu pojawił się uśmiech. Cichy szept Sasuke przerwał ciszę, jaka między nimi nastała.
- Sai obiecał mi, że za 2 lata o tej porze spotkamy się w tej kawiarence „Lolita". Że spotkamy się wolni i będziemy mogli sprawdzić, czy to, co czujemy teraz, w rzeczywistości jest tym, co nazywamy teraz miłością.
- Obiecuję. - młody mężczyzna o bladej cerze nachylił się nad nastolatkiem i delikatnie musnął jego usta. Ugryzł usta Uchihy, na co tamten tylko się uśmiechnął. Podobało mu się to, co robił ten doświadczony dwudziestolatek. Biernie poddawał się jego pocałunkom, pragnąc zapamiętać smak i miękkość ust ukochanego. I właśnie to robił. Gdy wszystkie odgłosy z zewnątrz ucichły Sasuke Uchiha ostatni raz spojrzał na Saia, po czym wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą kratę. Nie obejrzał się za siebie. Obaj wiedzieli, że wtedy będzie im jeszcze ciężej.
Gdy nastał ranek Sasuke Uchiha został wyprowadzony przez dwójkę strażników. Jego odsiadka się skończyła. Gdy nastolatek mijał Saia spuścił wzrok w dół. Nie potrafił spojrzeć się na swoją miłość. To było zbyt bolesne. Łatwiej było mu udawać, że go nie zna. Że nic między nimi nie było. Wiedział, że dwa lata to długi okres czekania, lecz nie zamierzał się poddać. Obiecał sobie, że będzie czekał. Podczas gdy Sasuke przechodził obok Saia ten miał ochotę podbiec do byłego już więźnia, wziąć go w ramiona i więcej nie puszczać, lecz nie zrobił tego. Wiedział, że nie może. Że to wszystko by popsuło. Miał świadomość, że wyrok ten był złagodzony przez łapówki od jego nadzianych rodziców i wspaniałych adwokatów. Gdyby nie to pewnie siedziałby pięć lat dłużej. Pomimo tej wiedzy mężczyzna był wściekły, że tak długo będzie musiał czekać na ich spotkanie. Przesunął wzrokiem po plecach odchodzącego już Sasuke. Zagryzł dolną wargę i cicho wyszeptał, sam do siebie.
- „Kocham Cię. Będę tęsknił.” - gdy strażnicy wraz z byłym więźniem zniknęli z pola widzenia czarnowłosego, ten ruszył do łazienki. Nie zwracał uwagi na współwięźniów. Nie miał nawet ochoty. Jedynie co czuł to wszechogarniającą pustkę i ból. Z ust więźnia wydobyło się ciche westchnienie.
Beta: Oliwia M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz