Witajcie kochani. Z przyjemnością zapraszam was na nowy rozdział nowego opowiadania. Mam nadzieję, że przypadło wam do gustu dlatego liczę na wasze opinie pod notką, gdyż nie wiem czy jest sens dalej pisać to opowiadanie. Po drugie mam dla was informacje. Ostatnio postanowiłam trochę poeksperymentować z pisaniem i wpadł mi do głowy genialny pomysł, lecz nie wiem jak to wyjdzie na blogu. W każdym razie wizja jest super. Zobaczymy jak w praktyce. Za jakiś czas możecie się spodziewać tej notki oraz powoli pracuje nad kartką z pamiętnika. Nie przedłużając dalej zapraszam was do czytania i zostawienia po sobie śladu w formie komentarza który zmotywuje do dalszego działania :)
Zapraszam na mojego drugiego bloga KakaRin z wątkiem kryminalnym, mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu :)
- Oczywiście. Pewnie Orochimaru maczał w tym palce. - Jiraya pokręcił zdegustowany głową. W jego palcach zaczęły pojawiać się małe płomyki chakry. Po chwili przyłożył je do obcych pieczęci. Gdy to zrobił, one zniknęły. Na twarzy dwójki dorosłych pojawił się nikły uśmiech, lecz szybko zniknął on z twarzy kobiety.
- On na nim eksperymentował, rozumiesz? Na małym dziecku! W dodatku go gwałcił. - załkała kobieta. Mężczyzna objął ją ramionami i mocno do siebie przytulił. Nie wiedział co powiedzieć. Przed laty zaufał Orochimaru. Miał okazję go zabić, lecz uwierzył w jego bajki. A teraz jego krewny leży pokaleczony psychicznie i fizycznie. Przez niego.
- A jak psychicznie z nim? - wyszeptał cicho.
- Nie wiem. Jeszcze się nie obudził. Z tego, co mi Sakura mówiła panicznie się boi. Nie można unosić przy nim ręki, krzyczeć czy się denerwować. Musimy mu chwilowo znaleźć jakieś lokum ze spokojnymi lokatorami. Co powiesz na Hyuuga? - mruknęła zrezygnowana Senju i spojrzała ponad ramieniem mężczyzny.
- To dobrzy ludzie. Masz rację. Porozmawiam z nimi.
- Na pewno chcesz się podjąć tego zadania Ji?
- Tak, czuwaj przy nim. Niebawem wrócę. - na twarzy mężczyzny pojawił się nikły uśmiech, który po chwili zniknął tak samo, jak owa postać. Blondynka jeszcze przez chwilę wpatrywała się w miejsce, gdzie znajdował się moment temu jej ukochany, lecz potrząsnęła głową i ruszyła do swojego biura. Miała obowiązki i musiała je wykonać. Musiała pomścić Naruto. Za to, co mu zrobiono. Po kilku minutach dotarła do dobrze jej znanego pokoju, otworzyła drzwi i minęła bez słowa swoją uczennicę. Usiadła na fotelu i oparła łokcie na dębowym, masywnym biurku. W milczeniu przeglądała raporty od ANBU.
- Hokage-sama.
- Zamilcz Shizune! Zwołaj mi wszystkich dostępnych członków. Po zebraniu natychmiast ma się zjawić drużyna Kakashiego. Zrozumiałaś? - starsza kobieta spojrzała na brązowowłosą kobietę, która z lekkim strachem kiwnęła głową i natychmiast wyszła z pomieszczenia, by zrealizować postawione przed nią zadania. Piąta oparła się plecami o oparcie siedzenia i w milczeniu przypatrywała się fotografii. Kiedy w końcu zgromadziła się w pomieszczeniu dosyć duża gromada zamaskowanych kobiet wraz z mężczyznami, blondynka wstała i stanęła przed postaciami.
- Misja Kakashiego okazała się sukcesem, lecz niestety nie udało się dorwać ani Orochimaru, ani Kabuto. Waszym priorytetem będzie wyśledzenie Orochimaru i jego popleczników, a następnie zabicie. Jeśli będziecie wiedzieli, że nie macie szans, wyślijcie wiadomość. Wyślę, a nawet sama pójdę na spotkanie z nim. Zrozumiano? Nie wszyscy zostaną przydzieleni do tej misji. Zostają również zadania w wiosce. Shizune wybierze poszczególne osoby do poszczególnych misji. Jutro macie się zjawić o 6 rano na polu treningowym z nr 4. Zrozumiano?
- Tak. - odpowiedzieli wszyscy chórem. Po niecałej sekundzie pokój pozostał pusty, lecz nie trwało to długo, ponieważ po niecałych 5 minutach ktoś zastukał do drzwi. Z ust kobiety wydobyło się głośne westchnięcie. Wróciła na fotel i okręciła się w stronę okna.
- Wejść! - na te słowa drzwi się otwarły i można było usłyszeć głosy stóp. Czwórka shinobi w milczeniu stała przed biurkiem wodza ich wioski. Po krótkiej chwili można było usłyszeć zimny głos.
- Kto znalazł go pierwszy?
- Ja. - z szeregu wystąpił czarnowłosy chłopak. Hokage odwróciła się w jego stronę i uważnie mu się przypatrywała. Na jej wargach błąkał się smutny uśmiech. Była pod wrażeniem umiejętności owego chłopaka.
- Uchiha... Gratuluję. Powinnam w ramach podziękowań wyjaśnić wam, dlaczego tak długo tropiliście zbiega... Mhmm jak wiecie ten chłopak ma na imię Naruto. Jest on... On jest moim wnukiem. - po twarzach ninja przeszedł wyraz zaskoczenia i zszokowania. Nie mogli uwierzyć, że tropili tak ważną osobę. Pierwsza odezwała się różowo włosa.
- Hokage-sama. Jak to możliwe?
- Widzisz... Minato wraz z Kushiną postanowili się wyprowadzić na zgliszcza rodzimej wioski Uzumakich. Wiedzcie też, że ona była jinchuuriki dziewięcioogoniastego. Po zapieczętowaniu to właśnie Naruto został opiekunem demona. W końcu Orochimaru dobrał się do rodziny mojego syna. Gdy tylko się o tym dowiedziałam, dałam wam tę misję. Byliście... Jesteście najlepszą drużyną, jaką mogłam wysłać... Tymczasowo Naruto zamieszka u państwa Hyuuga, póki z Jirayą nie dobudujemy pokoju.
- Pani Tsunade... - wszyscy z zaskoczeniem spojrzeli na Uchihe. Nie spodziewali się z jego strony żadnej reakcji. Nigdy jej nie okazywał. Wyglądał wręcz na znudzonego tym wszystkim. Przez chwilę na jego twarzy przemknął wyraz zażenowania, lecz szybko zniknął i na powrót przyjął nieprzystępną maskę.
- Czy on... Ten dzieciak nie powinien spędzić czasu z kimś, kogo zna? Kogo poznał, póki nie zemdlał?
- Yhmm... - zmieszana czekoladowo oka kobieta zmarszczyła brwi i dłuższą chwilę milczała, póki nie odpowiedziała.
- Proponujesz siebie na opiekuna?
- Nic z tych rzeczy. Raczej myślałem o Sakurze albo Kakashim.
- Przyznam, że rozważałam taką opcję. Sakura odpada. Jest zbyt hm... Narwa? Ciężko jej pohamować emocje i kogoś nie uderzyć. Bez urazy Sakura. Co do Kakashiego... Jego często by nie było w domu, a samego Naruto nie mogę zostawić.
- Rozumiem. - mruknął członek znamienitego klanu i do reszty spotkania nie odezwał się słowem. Był nieco zaniepokojony, że dzieciak, którego uratował, zostanie oddany w nieznane ręce. Znał Hyuuga i miał bardzo dobry kontakt z Nejim, lecz nie podobało mu się, iż nawet nie spytano ich o zdanie. O to, czy nie chcieliby się opiekować tym blondasem. Nie czuł palącej potrzeby robić za niańkę, ale czuł się pominięty. Zirytowany Uchiha kopnął kamyk, który leżał mu na drodze. Włożył ręce do kieszeni i spojrzał się w bezchmurne niebo. Księżyc tylko potęgował jego frustracje. Po chwili można było usłyszeć tupot czyiś kroków. Po chwili dołączyła do niego dziewczyna o różowych oczach. Bez zainteresowania onyksowe tęczówki spojrzały na przybyłą postać.
- Cześć Sakura. Co tutaj robisz?
- Cześć Sasuke. Widzisz nie daje mi ta sprawa z Naruto spokoju... Po prostu nie mogę zrozumieć, jak to się mogło stać, jak tak wysoko postawiona rodzina mogła zginąć z ręki Orochimaru? Dlaczego syn pani Tsunade nie miał ochrony? Nic z tego nie rozumiem, zupełnie nic. I dlaczego nawet nie dała nam możliwości zdecydowania się nad opieką nad jej wnukiem? Dlaczego wybrała akurat Hyuuga? - warknęła zirytowana zielonooka kobieta i przyśpieszyła odrobinę tępa. Chłopak zrównał kroku. Przez dłuższy czas milczał, a gdy Sakura straciła już resztki nadziei na jakąkolwiek odpowiedź, usłyszała cichy głos.
- Też mnie to zastanawia. Nie sądziłem, że będziemy tropić Orochimaru tylko dla jednego smarkacza. Tyle lat na marne, nawet nie skonfrontowaliśmy się z naszym przeciwnikiem... Nagle się okazuje, że to wnuk piątej. Czy posłałaby kogokolwiek na tyle lat poszukiwań któregoś z nas? Nie sądzę. W dodatku odmawia nam decyzji. To niepojęte. - mruknął zdenerwowany czarnowłosy nastolatek. Kątem oka obserwował reakcje swojej towarzyszki. Widząc rumieńce na jej twarzy, domyślił się, iż nieco przesadził.
- Sasuke jak możesz! To nie jest jakieś dziecko! On ma w sobie bestie. Wiesz, co by się stało, gdyby ona się wydostała? Wyobrażasz sobie jakie zniszczenie i strach siałby Orochimaru? A, że akurat trafiło, iż jest on wnukiem Piątej to już inna sprawa. - ostatnie zdanie dziewczyna mruknęła i popatrzyła przed siebie. Z jej ust wydobyło się ciche westchnienie. W irracjonalny sposób martwiła się o prawie nieznanego jej chłopca oraz przejmowała się jego losem. Dotąd pamiętała, w jakim stanie było jego ciało. Wyraz sylwetki. Pokręciła głową w celu odgonienia myśli. Ponownie jej wzrok utkwił w Sasuke.
- Wiem, ale jestem wściekły, że szukaliśmy tego dzieciaka tylko dlatego, że jest wnukiem Piątej. - prychnął Uchiha i przyśpieszył kroku. Cała ta sytuacja strasznie go zirytowała. Sam do końca nie rozumiał dlaczego. Po chwili dwójce nastolatków ukazały się zabudowania klanu Uchiha. Czarnowłosy przystanął i spojrzał się na dziewczynę, która zaciśniętymi dłoniami w pięść podbierała podbródek.
- Prześpij się z tym Sasuke. Jutro idę do mistrzyni się uczyć, może jeszcze coś się dowiem o tym chłopcu.
- Jakby mnie on interesował. - mruknął chłopak i wolnym krokiem wszedł na posiadłość. Zielonooka stała przez chwilę i w milczeniu obserwowała sylwetkę przyjaciela. Nigdy go jeszcze nie widziała tak sfrustrowanego. Zastanawiała się, do czego doszło tam w jaskini między chłopcami. W końcu ze zrezygnowaniem odwróciła się na pięcie i ruszyła do własnego domu.
****
Nastał nowy dzień. A wraz z nim otwarły się powieki, ukazując światu bardzo błękitne tęczówki. Na twarzy chłopca od razu pojawił się strach. Nie wiedział, gdzie jest ani gdzie się znajduje. Bał się, lecz jednego był pewien. Nie był w kryjówce swojego pana. Chłopak podkurczył nogi pod brodę, a następnie się rozejrzał. Cała sala była koloru białego. Obok niego znajdowała się tajemnicza aparatura, która wydawała z siebie dziwny dźwięk. Żółte brwi zmarszczyły się, podciągnął się i usiadł po turecku. W sercu chłopca pierwszy raz pojawiły się nutki bezpieczeństwa. Dawno się tak nie czuł. Blondyn spojrzał na swoje nadgarstki. Ku jego zdziwieniu nie były spętane łańcuchami. Siniaki na jego ciele zaczynały już powoli blednąć. Ku trwodze Naruto nagle drzwi do pomieszczenia zostały gwałtownie otwarte, a do pokoju dziarskim krokiem weszła blond kobieta. Ciało chłopczyka skurczyło się w przestrachu. Wycofał się najbardziej, jak się dało w kąt łóżka. Widząc to orzechowooka przystanęła i zmierzyła swojego wnuka uważnym, jak i zmartwionym spojrzeniem. Właśnie tego się obawiała. Po raz kolejny dzisiejszego dnia przeklęła w myślach. Ostrożnie podeszła do skulonej sylwetki i opuszkami palców dotknęła ramienia chłopca. Na tego gest tamten się wzdrygnął i z przestrachem spojrzał na kobietę, lecz ona cicho i spokojnie rzekła.
- Nie bój się Naruto. Nic Ci nie zrobię. Ani już nikt inny. Jesteś bezpieczny. - na twarzy blondyna pojawił się szok. Był zaskoczony, że ktoś zna jego imie. Zwłaszcza osoba, której nigdy nie widział na oczy. Z niepewnością wyjąkał.
- S-skąd zna pani moje imie?
- Nie pamiętasz mnie Naruto? Jak byłeś małym dzieckiem przychodziłam do Twojej mamy Kushiny oraz Minato...- z kobiecych ust wydobyło się ciche westchnięcie. Nie podejrzewała, że może być tak ciężko. A to był dopiero początek. Postanowiła sobie, iż zrobi wszystko, by to dziecko wyszło na ludzi. Spojrzała z troską na Uzumakigo.
- Nie. - z ust blondynka wydobył się cichy jęk zawodu. Już praktycznie zapomniał, jak wyglądają jego rodzice, a tutaj jakaś obca baba mu wmawiała, że go zna. Niebieskooki mocniej objął swoje ramiona, oparł podbródek o ręce i wpatrywał się w gościa. Wyczuwał od niej spokój, jaki emanował oraz troskę. Poczuł się trochę lepiej, lecz nadal był zagubiony.
- Może masz ochotę pozwiedzać wioskę? - z ust czekoladowookiej wydobyła się spontaniczna decyzja. Posłała skulonej postaci szeroki uśmiech, który spowodował u chłopca mniejszy stres i coś na kształt zaufania. Ten tylko kiwnął głową i powoli zaczął schodzić z łóżka. Senju wyciągnęła z szafki stojącej obok łóżka czyste ubrania i podała je zaskoczonemu jinchiruukiemu.
- Masz, przebierz się. Poczekam na korytarzu.
- Dobrze proszę pani.
- Mów do mnie Tsunade albo babcia. W końcu nią jestem. - z nostalgią twarz Piątej rozjaśniła się i wyszła z pomieszczenia. Przez chwilę osłupiały chłopak stał w miejscu, lecz czym prędzej przebrał się w czyste ciuchy, a piżamę szpitalną rzucił na rozwaloną kołdrę. Po trzech minutach wyszedł z sali, w której przebywał i stanął obok kobiety, która na jego widok ponownie się uśmiechnęła i zaczęła go oprowadzać po placówce, jaką był szpital. Gdy znaleźli się na zewnątrz na twarzy Uzumakiego pojawił się nikły uśmiech. Był zachwycony krajobrazem, jaki ujrzał. Podczas długoletniej niewoli nie miał okazji podziwiać świata zewnętrznego. Żył w ciemności. Szefowa wioski widząc to, uśmiechnęła się do siebie. Nie spodziewała się, iż to będzie taki dobry pomysł. Wznowiła swój marsz i już po chwili jej wnuk zjawił się koło niej z zachwytem wymalowanym na twarzy.
- Pięknie tutaj jest.
- Tak, Konoha to piękne miejsce, które trzeba chronić przed nieprzyjaciółmi, ale od dzisiaj to jest Twój dom Naruto.
- Mój dom? - wyjąkał zszokowany blondyn i przystanął. To samo zrobiła jego towarzyszka i uśmiechała się dobrotliwie.
- Tak, już nigdy nie trafisz w ręce Orochimaru. Obiecuję Ci to. - do oczów niebieskookiego napłynęły łzy. Nie mógł w to uwierzyć, lecz jednocześnie był szczęśliwy. Nieoczekiwanie nawet dla samego siebie zrobił kilka kroków i wtulił się w kobietę. Ta na początku zaskoczona szybko objęła chłopczyka i przytuliła go do siebie. Czuła jak oczy zaczynają ją piec. Pokręciła głową i tuliła tak długo przybysza, póki sam się nie odsunął z zawstydzeniem i nie otarł oczu.
- D-dziękuję.
- Nie dziękuj. Chodź Naruto. - złapała lekko dłoń o ciemniejszej karnacji niż jej, po czym pociągnęła chłopczyka za sobą. Gdy zrównali się tempem, zaczęła z fascynacją opowiadać o wiosce. Co jakiś czas spoglądała na zaciekawioną twarz niższej postaci. Gdy doszli do posiadłości klanu Hyuuga przystanęła i przykucnęła przy niebieskookim. Naruto poczuł, jak jego serce ogarnia irracjonalny strach.
- Naruto niestety będziesz musiał zamieszkać na jakiś czas u państwa Hyuuga. Na razie nie mam warunków, byś mógł ze mną mieszkać. Postaram się jak najszybciej dobudować dla Ciebie pokój albo sprowadzić Yamato, żeby coś z tym zrobił. - po tych słowach, gdy zrozumiał, iż znowu zostanie sam Uzumaki rozpłakał się i zaczął trząść. Kobieta próbując go uspokoić, nie zwracała uwagi na otoczenie. Ni stąd, ni zowąd nagle pojawił się pan Hiashi wraz ze swoją córką Hinatą.
- Hokage-sama. Co się stało?
- Naruto nie chce, bym go zostawiała. Ja nie wiem co mam zrobić. - westchnęła zrezygnowana, dalej starając się uspokoić wnuka, lecz wszelkie jej starania szły na marne. Gdy owa postać spostrzegła nowych przybyszy, jej nogi instynktownie się cofnęły, a w oczach pojawił się strach. Strach przed tym, że coś mu się stanie.
Beta: Oliwia M.
Weee nie postarałaś się..
OdpowiedzUsuńNie pasuje mi taki bezbronny Naru...
Przecież poturbowany chłopiec fizycznie nie będzie supermenem, ale spokojnie. Akcja dopiero się rozwija, przekonasz się później jak się potoczą losy Naruto : D
UsuńTwoja beta trochę nie daje rady.
OdpowiedzUsuńA najbardziej w takich monetach, jak np.
-(...)Ja nie wiem co mam zrobić. - westchnęła zrezygnowana, (...)
Twoja beta powinna wiedzieć, że takich zdań, kiedy jest ciąg dalszy, nie kończymy kropką.
Poprawnie powinno być.
-(...) Ja nie wiem co mam zrobić - westchnęła zrezygnowana, (...)
Ktoś powinien w końcu się w tym uświadomić, a twoja beta powinna to poprawiać. (:
cię*
UsuńAh, ta kochana autokorekta.
Pisiać mi i to już kolejny rozdział! XD XDDDDD
OdpowiedzUsuńRozdział już jest, teraz tylko czeka na swoją kolej : D Mam nadzieję, że następnymi rozdziałami Cie nie rozczaruje ; > XDD
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńoço Sasuek się wkurza, że nikt nie zapytał go o zdanie w sprawie Naruto, jak dla mnie to jednak Naruto zaszybko zaufał Tsunade, po takich przeżyciach powinien być jednak bardzo nieufny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, Sasuke jest bardzo nie zadowolony, że nikt go nie zapytał w sprawie Naruto... no i cóż jak dla mnie to jednak za szybko coś zaufał Tsunade, po takich przeżyciach powinien jednak być bardzo nieufny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały, haha Sasuke jest bardzo nie zadowolony, z faktu że nikt nie zapytał go w sprawie Naruto... no i cóż mówiąc szczerze jak dla mnie to jednak Naruto za szybko zaufał Tsunade, po takich przeżyciach powinien jednak być bardzo nieufny do obcych... co z tego, że rodzina, nigdy jej nie widział...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza