Przepraszam za opóźnienie w rozdziale, ale problemy techniczne z poprawą opowiadania :) Niebawem możecie spodziewać się mojego nowego opowiadania "Latający Anioł"
- Naruto niestety będziesz musiał zamieszkać na jakiś czas u
państwa Hyuuga. Na razie nie mam warunków byś mógł ze mną mieszkać. Postaram
się jak najszybciej dobudować dla Ciebie pokój ,albo sprowadzić Yamato żeby coś
z tym zrobił - po tych słowach gdy
zrozumiał iż znowu zostanie sam Uzumaki rozpłakał się oraz zaczął się trząść.
Kobieta próbując go uspokoić nie zwracała uwagi na otoczenie. Ni stąd ni zowąd
nagle pojawił się pan Hiashi wraz ze swoją córką Hinatą.
- Hokage-sama. Co się stało?
- Naruto nie chce bym go zostawiała. Ja nie wiem co mam
zrobić. - westchnęła zrezygnowana dalej starając się uspokoić wnuka lecz
wszelkie jej starania szły na marne. Gdy owa postać spostrzegła nowych
przybyszy jej nogi instynktownie się cofnęły, a w oczach pojawił się strach.
Strach przed tym, że coś mu się stanie.
- Csiii Naruto. Nie bój się. To jest pan Hiashi i jego córka
Hinata. Będziesz u nich mieszkać. - powiedziała spokojnie szefowa wioski, lecz chłopiec zamiast się uspokoić jeszcze
bardziej zaczął się denerwować. W orzechowych tęczówkach było widać zmęczenie i
poirytowanie. Kucnęła przed blondynkiem i delikatnie ujęła jego rączki.
- Naruto ufasz mi?
- T-tak. - wyjąkał zaskoczony Uzumaki, a jego wściekle
błękitne tęczówki spoczęły na babce. Mignęła ciemna sylwetka, na co wszyscy
wyciągnęli kunaie lecz gdy okazało się, że to tylko młodszy potomek Uchiha,
wszyscy odetchnęli. Zdawali sobie sprawę, że tak gwałtowne ruchy mogę jeszcze
bardziej spłoszyć dzieciaka. Ciemne oczy przesunęły się po zebranych by w końcu
spocząć na Naruto.
- Widzę, że nie bardzo sobie radzicie z dzieciakiem. Nawet
doprowadziliście go do płaczu.
- Zamknij się Uchiha. To nie jest Twoja sprawa! - warknęła
zirytowana Senju po czym wstała z przysiadu i stanęła przed istotą ,o którą był
prowadzony spór. Zdenerwowała się, że smarkacz próbował ingerować w życie jej
wnuka. Czarne brwi się zmarszczyły, a na bladej twarzy pojawił się kpiący
uśmiech.
- Ah tak? Nie moja sprawa? Może i nie. Ale ja go znalazłem i
w pewien sposób czuję się za niego odpowiedzialny. A pani, pani Hokage
zachowuje się nie obiektywnie i jak nie przystało na osobę z pani stanowiskiem
w tym momencie. - cienkie wargi jeszcze bardziej się rozchyliły w złowieszczym
uśmiechu. Widząc osłupienie na twarzy wszystkich, Uchiha włożył dłonie do
kieszeni spodenek nawet nie spoglądając na wpatrzonego w niego chłopca. Opalona
dłoń pociągnęła lekko zielony płaszcz który nosiła piąta. Ta zmarszczyła nos i
spojrzała się na wnuka.
- Tak, Naruto?
- Kt-to to jest babuniu?
- Shinobi naszej wioski kochanie. To on Cię uratował. -
powiedziała kobieta. Zamierzała być szczera z chłopakiem od samego początku.
Dobrze wiedziała, że kłamstwo, albo pomijanie pewnych spraw zwróciłoby się
tylko przeciw niej w niedalekiej przyszłości. Naruto przenosił kilkukrotnie raz
wzrok na swoją opiekunkę, a raz na swojego wybawcę. W końcu postanowił skupić
wzrok na czarnowłosym.
- I czego się gapisz młocie? - warknął zirytowany Sasuke.
Nienawidził słabych osób. Zawsze ciągnęło go tylko do tego by być coraz
silniejszym i silniejszym ,toteż stojąca przed nim osoba go strasznie
irytowała, zwłaszcza gdy dostrzegł w niebieskich tęczówkach strach. Po chwili
zastanowienia obrócił się na pięcie. Wskoczył na drzewo po czym ruszył w stronę
lasu gdzie odbywał trening. Był trochę z siebie dumny, że mógł zakłócić tak
piękny poranek tej istocie. Z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że jak Itachi
dowie się o jego postępku nie będzie on zbytnio zadowolony, a nawet może nie
zechcieć go trenować. Z ust dwunastolatka wydobyło się głośne westchnięcie i
przyśpieszył.
Gdy zniknął intruz na twarzy dorosłych pojawił się wyraz
ulgi. Lecz nie na twarzy Naruto. Na jego twarzy można było dostrzec strach
przeplatany z zafascynowaniem. Nigdy nie widział kogoś by się stawiał komuś
ważniejszemu, a co bardziej potężniejszemu. A z tego co usłyszał idąc przez
konochańskie uliczki jego babcia była kimś. W dodatku była potężna. A ten
chłopiec? Nie wydawał się Naruto zbyt silny. Za to miał czelność się tak
zwracać. I to zaimponowało lisiemu chłopczykowi. Uzumaki nie zdając sobie
sprawy, że nadal trzyma w piąstce zielony płaszczyk ścisnął nieco mocniej dłoń.
Po chwili poczuł jak jego drobna sylwetka jest przytulona. Na początku poczuł
iracjonalny strach lecz już po chwili mocno się przytulał. Brakowało mu ciepła
i bezpieczeństwa. Przymknął powieki, a główkę oparł o bark piędziesięciolatki.
Po chwili minimalnie Tsunade odsunęła krewnego i badawczo spojrzała w błękitne
tęczówki.
- Poczekasz i pomieszkasz grzecznie u państwa Hyuuga na
kilka dni Naruto? Bardzo Cię proszę. Wiem dobrze, że w razie gdyby była taka
konieczność ochronią Cię i zapewnią należytą opiekę. Daję Cie w ich ręce bo im
ufam, rozumiesz? - powiedziała cicho, a zarazem spokojnie. Chłopczyk chłonął
każde wypowiedziane słowo i na swój sposób je przetrawiał. Pomimo swojej lichej
postury oraz jak się mogło zdawać głupkowatości ,był mądrą osobą. I rozumiał
,co miała mu do powiedzenia owa babcia. W końcu po przedłużającej się ciszy
kiwnął głową, lecz jęknął niespokojnie.
- A-l-le wrócisz po mnie? - usta blondynka wykrzywiły się w
podkówkę. Widząc to Senju cicho się zaśmiała i poczochrała blond włosy.
- Oczywiście, że tak Naruto. Będę Cię każdego dnia
odwiedzała. Jeżeli będziesz miał ochotę, to możesz mnie odwiedzić w moim biurze.
Przyprowadzisz go Hiashi?
- Tak, Hokage-sama.
- Widzisz Naruto nie ma się czego bać. - na twarzy kobiety
pojawił się delikatny uśmiech, widząc jak z twarzyczki jej wnuka znika strach
poczuła ulgę. Wiedziała, że minie jeszcze bardzo dużo czasu zanim u swojego
wnuka nie zobaczy strachu. Nawet jeśli miałby się pojawić przez sekundę ,to
będzie walczyła o to by nawet przez tą głupią chwilę się nie pojawiał.
Ucałowała opalone czoło i zerknęła na niego ze smutkiem.
- Do wieczora Naruto. Przyjdę dzisiaj jeszcze z Twoim
dziadkiem. Jestem pewna, że bardzo się ucieszy gdy Cie zobaczy.
- M-mam dziadka? - niebieskie oczy powiększyły się słysząc
tą nowinę ,lecz na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Tak. Hiashi przyprowadź Naruto o 20 do mnie do biura.
Wybierzemy się dzisiaj na rodzinną kolację by się lepiej poznać. Niestety
Naruto muszę już iść. Obowiązki mnie wzywają. - ponownie blondynka ucałowała
czoło dziecka, wstała z przysiadu i pomachała dziecku po czym ruszyła w stronę
największego budynku. Gdy zniknęła w tłumie na nowo w oczach dziecka można było
dostrzec irracjonalny strach. Widząc to dziewczynka wyszła za kimona swojego
ojca i podeszła do lisiego chłopczyka.
- Cześć jestem Hinata.
- Cześć jestem Naruto. Mieszkasz tutaj? - wyjąkał przybysz i
dopiero teraz ze zdziwieniem jak i pod wrażeniem spojrzał na posiadłość państwa
Hyuuga która była duża i niezwykle piękna. Gdy dziewczynka o atramentowych
włosach kiwnęła głową ,Uzumaki uśmiechnął się niepewnie. Był oszołomiony. Tyle
rzeczy go spotkało na raz, a teraz miał
mieszkać w takiej dużej posiadłości. Przełknął gulę jaką miał w gardle i
niepewnie stanął z lewej nogi na prawą. Widząc to zakłopotany mężczyzna potarł
palcem wskazującym podbródek. Nie bardzo wiedział jak podejść do tego
przestraszonego chłopca. Słyszał od pani Tsunade i zgadzał się z tym, że ich
klan jest spokojny lecz też surowy. Z zamyśleniem spytał.
- Naruto? Naruuto tak?
- Tak, proszę pana. - wyjąkał Naruto i przeniósł swoje
błękitne tęczówki na twarz ojca Hinaty. Nie wiedział czego chce ten nieznajomy
,któremu powierzyła go jego babcia.
- Może chcesz zwiedzić naszą małą dzielnice klanową? Potem
pokaże Ci Twój tymczasowy pokój. Jeżeli będziesz miał ochotę będziesz mógł
potrenować.
- Potrenować? - oczy chłopca rozszerzyły się. Lecz tym razem
nie ze strachu lecz z zaciekawienia jak i zaskoczenia. Tylko raz kiedyś widział
jak przechodził przez ciemne korytarze z Kabuto ćwiczącego ninja. Poddanego
drastycznym treningów. Ciało Uzumakiego nieco spięło się. Widząc to Białoboki
lekko się uśmiechnął niepewny o co może chłopcu chodzić.
- Chodziło mi o rzucanie takimi gwiazdkami nazywanymi
shurikenami, albo poćwiczyć walkę wręcz. Możesz porzucać też kunaiami. Będziesz
mógł w przyszłości się obronić. - ostatnie słowa Naruto wyszeptał sam do
siebie. Niepewnie ruszył w stronę rodziny Hyuuga, widząc to Hiashi chwycił
bladą dłoń swojej córki, a drugą Naruto i zaczął dwójkę prowadzić po tak dobrze
znanym mu obszarze.
****
- Eh Martwię się o Naruto. - blondynka z frustracją rzuciła
pędzelek który był jeszcze świeżo upaprany atramentem przez co kilka kropelek
spadło na zapisane kartki. Widząc to Tsunade zmarszczyła brwi lecz nie zbyt się
tym przejęła. Rozparła się wygodniej na fotelu i okręciła się tak, że teraz
przed oczyma miała panoramę miasta. Lekko przygryzła swoją różową wargę, gdy
niespodziewanie w jej pokoju pojawił się członek ANBU.
- Tsunade-sama?
- Tak?
- Yamato jest już w drodze. Zdołaliśmy się z nim
skontaktować. Jeżeli chodzi o poszukiwanie Orochimaru to na teraz, nie
przynoszą one żadnych rezultatów. Wyglądało to
tak jakby zapadł się pod ziemie.
- To może szukajcie pod ziemią. - warknęła brązowooka lecz
po chwili się zreflektowała i przeprosiła swojego podwładnego. Ten tylko kiwnął
głową. Chciał już zniknąć z pomieszczenia, gdy zatrzymał go głos piątej.
- Shiro mogę Cię prosić byś wyznaczył najbardziej zaufanego
człowieka ,który nie jest z korzenia do pilnowania nocami Naruto? Mam złe
przeczucia. Wątpię by od tak Orochimaru przestał się interesować chłopcem.
Zwłaszcza, że ma w sobie Kyuubiego. Na te słowa członek elitarnej jednostki
drgnął, a jego brwi zmarszczyły się pomimo, że kobieta nie mogła tego dostrzec.
- Więc to prawda, że Kushina Uzumaki nie żyje? Jinchuriki
dziewięcioogoniastego?
- Powiem tak. Ciał nigdy nie odnaleziono. Nie wiem, może
razem z moim synem są gdzieś przetrzymywani.. Priorytetem teraz jest ochrona
ich dziecka, a mojego wnuka. Wiem, że w ten sposób osłabiam wioskę ,lecz zdaję
sobie sprawę jakim teraz zagrożeniem jest Orochimaru. Musimy znaleźć go pierwsi
,zanim on zaatakuje Konohe. Co do tego człowieka to najlepiej taki ,który umie
od razu przesłać myśli gdy zauważy coś podejrzanego.
- Wydaje mi się, że najlepszy będzie ktoś z klanu Yamanka.
- Zgadza się, ale wtedy musi być ktoś blisko by mogła ta
osoba przesłać wiadomość. Potrzebuję kogoś pokroju Saia lecz on teraz ma inną
misję. Obiecałam mu, że jak tylko zakończy się ta misja pozwolę mu szukać jego
brata Shina. - twarz kobiety zasępiła się i ponownie odwróciła się w stronę
biurka. Ułożyła podbródek o splecione dłonie i przez chwilę wpatrywała się w
milczeniu na zamaskowanego mężczyznę.
- Nadchodzą ciężkie czasy dla naszej wioski. Musimy być
gotowi.
- Rozumiem. Będę zdawać pani raport co 24 godziny.
- Dobrze Shiro. - po chwili mężczyzna rozpłynął się niczym w
mgle. Blondynka zaczęła niespokojnie stukać paznokciami w dębowy blat biurka.
Oczekiwała na starszego Uchihe który miał się lada chwila zjawić. I jak za
dotknięciem różdżki wspomniana postać pojawiła się klęcząc na jednym kolanie z
pochyloną głową.
- Wzywała mnie hokage.
- Zgadza się. Wiesz coś Itachi o dzisiejszym zachowaniu
Twojego brata?
- Sasuke? - twarz młodego chłopaka drgnęła i uniósł twarz do
góry by spojrzeć w przeszywające spojrzenie swojego przełożonego. Sama jej mina
wskazywała na to, że jest poważna i nie żartuję. Syn Fukagu pokręcił przecząco
głową. Był zły na Sasuke. Tyle razy mu powtarzał ,by nie robił sobie wrogów ani
ich klanu ,po tak długich wysiłkach nie spisywał tego wszystkiego na straty. Wiele
Itachiego kosztowało by udowodnić, że klan nie ma złych zamiarów wioski. I
samych Uchiha by nie planowali zamachu. A jego braciszek tak po prostu to
lekceważy. Zmarszczył brwi z niezadowoleniem.
- Dzisiaj musiałam oddać Naruto tymczasowo pod opiekę do pana
Hiashiego Hyuuga. A Twój brat tam się zjawił. Nie dość, że pyskował ,to jeszcze
mnie zlekceważył. Takie zachowanie nie będzie tolerowane. Dlatego prosiłabym
zdyscyplinuj brata zanim wyciągnę poważniejsze konsekwencje.
- Rozumiem.
- Jak wiesz z Naruto trzeba się na razie obchodzić jak z
jajkiem dlatego nie życzę sobie zaczepek Sasuke. Oboje zdajemy sobie sprawę
jaki stosunek ma Twój młodszy brat do wszystkiego..
- Zrozumiałem. Niech się pani o to nie martwi. Porozmawiam z ototo.
- Dziękuję Itachi. - na te słowa chłopak uformował kilka
pieczęci, a następnie zniknął. Zmęczona kobieta westchnęła i wróciła do swoich
obowiązków. Dopiero było popołudnie. Nie mogła zaniedbać swojego stanowiska.
Musiała ciężko pracować, bo tylko w ten sposób jest w stanie zapewnić wnukowi
należytą ochronę. Wiedziała jednak, że jej działania nie umkną przed
starszyzną. Ponownie zagryzła wargę i wróciła do przeglądania papierów.
****
Włosy Itachiego Uchihy powiewały na wietrze. Czekał on na
swojego przyjaciela Shisuiego. To oni doprowadzili klan do porządku oraz do
tego, że ich dzielnica nie była już wyizolowana. Po kilku minutach za plecami
Uchihy pojawił się drugi lecz o krótkich włosach które okalały jego czoło i
oczy. Długowłosy przymknął powieki i bez obracania się powiedział.
- Cześć Shisui.
- Witaj Itachi. Co się stało? Dawno się w tym miejscu nie
spotykaliśmy. Ostatni raz gdy godziliśmy nasz ród z wioską.
- Owszem ,lecz może to zostać zniweczone.
- Zniweczone? - na twarzy krótkowłosego pojawił się wyraz
zaskoczenia. Nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Do teraz pamiętał jak ciężko im
było, ile kosztowało ich wyrzeczeń. Mogli użyć iluzji jego oczu i byłoby po
sprawie lecz Itachi protestował. A on szanował zdanie swojego przyjaciela.
- Dokładnie, Sasuke sprawia problemy. I to samej hokage.
- O co dokładnie chodzi?
- Jak dobrze wiesz ,do wioski sprowadzono jej wnuka, a
zarazem lisiego chłopczyka. A Sasuke nie byłby sobą gdyby się nie wtrącał.
Widziałem Naruto na własne oczy. W noc od razu po przyprowadzeniu go do szpitala.
On, on był bity i gwałcony. Na dodatek były robione na nim eksperymenty. -
mimo, że głos dziewiętnastolatka był cichy i spokojny to na ostatnim słowie
jego głos nieznacznie zadrżał na tyle, że jego przyjaciel był w stanie to
usłyszeć i od razu rozszyfrować. Shisui pokręcił z niedowierzeniem głową. Nie
mógł uwierzyć, jak ktoś mógł być w stanie traktować drugiego człowieka. Po
chwili milczenia Itachi kontynuował.
- I przeszkodził Hokage przy przekazywaniu jej opieki u
Hyugga. Zlekceważył ją. - dłonie nastolatka o oliwkowych oczach mimowolnie
zacisnęły się w pięść. Czarnooki położył dłoń na ramieniu swojego przyjaciela.
Zdawał sobie ile tego drugiego kosztuje mówienie mu takich rzeczy. Zwłaszcza
zawód na młodszym bracie. Bracie który kiedyś go podziwiał lecz teraz stał się
arogancki i bezczelny. Tak naprawdę nikt nigdy się nie dowiedział co się stało,
że Sasuke jest taki jaki jest teraz.
- Poradzimy sobie. - mruknął bez przekonania Shisui. Obydwaj
shinobi zdawali sobie sprawę jaka to delikatna sprawa. Zwłaszcza dla jednego z
nich. Z ust mężczyzny w kitce wydobyło się ciche westchnięcie, odwrócił się do
tego drugiego, a kąciki jego ust minimalnie się uniosły ku górze.
- Dziękuję przyjacielu. O tej samej porze jutro. Zobaczymy
co zdziałam. Niepokoi mnie to ,bo wcześniej tak się nie zachowywał. Musi
chodzić o tego chłopca.
****
Zmęczony blondyn opadł plecami na trawę. Na jego twarzy
malowała się determinacja z odrobiną wykończenia. Nie spodziewał się, że tak
ciężki wysiłek może sprawić mu tyle radości. Od popołudnia rzucał shirukenami i
sprawiało mu to radość. Powoli zaczynał trafiać w sam środek tarczy. Był też
szczęśliwy ,bo pan Hiashi Hyuuga obiecał mu, że nauczy go samoobrony. A raczej
jak walczyć. Podobno miał jeszcze trenować jakiś inny chłopak, gdy ten nie
będzie mógł. Ni stąd ni zowąd pojawiła się młoda dziewczyna niosąc tackę.
Naruto był zdziwiony. Był przyzwyczajony, że nikt się nim nie interesował.
Chyba, że coś od niego chciano. A tutaj? Tutaj cały czas ktoś się o niego
troszczył. To było dla niego zupełnie nowe uczucie. I napełniało to jego serce
szczęściem. Prawie takim samym gdy był z rodzicami. Jego mina od razu
sposępniała i nawet nie spostrzegł, gdy Hinata usiadła obok niego i podała mu
tackę.
- Um.. N-naruto-kun? - cichy, a zarazem głos wyrwał chłopca
z rozmyślań. Spojrzał się na dziewczynę po czym się uśmiechnął.
- Cześć Hinata.
- To dla Ciebie. Powinieneś zaraz iść się wykąpać i
przebrać. Za godzinę przyjdzie pani Hokage po Ciebie. - mówiąc to wręczyła
zaskoczonemu blondynowi tacę, a sama się podniosła i szybko skierowała do
budynku z czerwonymi policzkami. Onieśmielał ją ten chłopak. Ten dziwny
przybysz fascynował ją. Była zaskoczona, gdy z entuzjazmem przystał na
propozycję z jej ojcem. Ona sama osobiście nienawidziła trenować z ojcem. Czuła
się gorsza, a czasami jak śmieć. Ale tylko wtedy gdy trenowali. Później było
dobrze, ojciec był dla niej jak bohater, a sam zachowywał się jak idealny
ojciec. Zirytowana dziewczyna pociągnęła kosmyk włosów i weszła do
pomieszczenia ,gdzie zebrała się cała jej główna rodzina.
- Cześć Nejli.
- Dzień dobry panienko Hinato. Jak minął dzień?
- Obserwowałam tego nowego. Całkiem nieźle sobie radzi
zwłaszcza, że bez przerwy trenuje od południa.
- Zadziwiające. Co za wytrzymałość. - mruknął sam do siebie
młody chłopak po czym skierował się w stronę okna które wychodziło na podwórku
,na którym można było ujrzeć blond włosego dwunastolatka jedzącego przekąskę.
Gdy to zrobił odniósł tackę do kuchni, gdzie grzecznie podziękował i dzięki
wskazówką pani domu dotarł do łazienki. Wziął szybki i zimny prysznic. Założył
świeże ciuchy ,uprzednio brudne wkładając do kosza na bieliznę. Gdy to zrobił
przeczesał swoje wilgotne włosy i ruszył ku zabudowaniom klanowych budynków.
Bał się samemu tutaj chodzić, lecz byłoby mu głupio prosić kogoś o spacer tym
bardziej, że Hyuuga właśnie spożywali kolacje. Naruto schował ręce do kieszeni
spodni i zaczął spacerować.
Beta: Aiko.
Oby było z nim wszystko dobrze ! ^^ Rozdzialik świetny! Czekałam na niego ^^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nic się nie stanie na tym spacerze Naruto, to podejrzane zachowanie Sasuke
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, mam nadzieję, że nic się jednak nie stanie na tym spacerze Naruto, i to podejrzane zachowanie Sasuke, bardzo ciekawe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam nadzieję, że nic złego się nie stanie Naruto na tym spacerze... a Sasuke i to jego dziwne zachowanie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza