sobota, 13 lutego 2016

Szkoła XIII








Witam kochani. Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale drobne problemy techniczne wystąpiły. Zapraszam do lektury i liczę na wasze komentarze które zmotywują mnie do dalszego pisania. Nie przedłużając dalej miłego czytania ; >
Ps: Myślałam nad jakimś zlotem fanów NS/SN. Może ktoś z was byłby zainteresowany? :3



- Nie dziękuj. Teraz będziesz miał okazję się wykazać i ta próba zdecyduje czy wybierzemy się na jakieś dobre jedzenie.
- Przekonasz się na własnej skórze. A raczej Twój portfel Uchiha!
- Nie przechwalaj się tak Uzumaki tylko bierz się do roboty. - zaśmiał się i ruszył w stronę Sasoriego oraz Deidary. Pokręciłem z niedowierzaniem głową, gdy usłyszałem szept Nagato.
- Całkiem niezły nie? Lepszy niż ten jego braciszek.
- Przestań Nagato. - mruknąłem zażenowany, czując, jak pieką mnie policzki. Mój kuzyn zawsze umiał mnie rozszyfrować. Westchnąłem zirytowany i spojrzałem na niego.
- A Ty nie masz nic lepszego do roboty tylko wkurzać ludzi? Bierz gitarę i zaczynamy próbę.
- Jak zawsze niecierpliwy i nieprzewidywalny. Cały Ty. Miałem ochotę poplotkować. - zaśmiał się i ruszył w stronę swojej gitary. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zacząłem wygrywać pierwsze nuty, jakie znałem. Po kilku minutach dołączył do mnie mężczyzna o czerwonych włosach. Uśmiechnąłem się pod nosem i po chwili oboje zaczęliśmy grać piosenkę, którą wyczytywaliśmy z nut. Nie miałem zamiaru marnować czasu. Powoli zaczynałem się rozkręcać i wczuwać w swoją rolę, gdy poczułem wibracje w kieszeni spodni. Urwałem w połowie, widząc karcący wzrok Nagato uśmiechnąłem się przepraszająco. Oparłem gitarę o krzesło i wyciągnąłem z kieszeni mój dotykowy telefon. Widząc napis: „Mama” zmarszczyłem brwi i nacisnąłem palcem na ekranik komórki, gdzie widniała zielona słuchawka. Przyłożyłem urządzenie do ucha.
- Cześć mamo.
- Cześć Naruto. Dlaczego tak długo Cię nie ma? Obiad czeka.
- Eeee... Bo widzisz mamo, mam teraz próbę z chłopakami... - mruknąłem pod nosem, lecz na tyle głośno by kobieta po drugiej stronie linii usłyszałem. Już wiedziałem, co nastąpi.
- To po próbie zaproś ich do nas. Doszykuje resztę!
- Mamo czy ty sobie zdajesz sprawę, że nasza grupa liczy, aż 11 osób? - jęknąłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Czułem jak moje policzki przybierają barwę dorodnego pomidora z powodu iż wszystkie oczy były skupione na mojej osobie. Sfrustrowany wsunąłem palce w moje czarne włosy, które zaczynały gubić swój kolor i gdzieniegdzie można było dostrzec mój naturalny kolor.
- Nie szkodzi Naruto. O której kończycie? - jęknąłem. Spróbowałem raz jeszcze zaprotestować, lecz zdawałem sobie sprawę, iż to na nic. Jak ona na coś się uprze, to nie ma opcji, by było inaczej. Zresztą tak jak u mnie.
- Ale mamo nie musisz się przemęczać. Ojciec wyraźnie mówił, byś się nie przemęczała.
- Zamilcz Naruto! Powiedziałam coś i zdania nie zmienię. To o której? - słysząc jej udawany słodki głos, przewróciłem oczyma. Spojrzałem na Itachiego który najwyraźniej słyszał całą rozmowę. Gdy poruszył wargami, kiwnąłem głową i odpowiedziałem.
- 19 kończymy. Tak 19:30 powinniśmy być w domu.
- To do zobaczenia. Kocham Cię!
- Ja Ciebie też mamo. Pa. - mruknąłem zrezygnowany i się rozłączyłem. Włożyłem z powrotem trzymany przedmiot do kieszeni i spojrzałem na zaciekawionych przyjaciół. Odchrząknąłem.
- Cóż jesteście zaproszeni na obiad mojej mamy. Dzisiaj w menu jest ramen. A co do reszty to pojęcia nie mam. - posłałem im promienny uśmiech. Widząc zdziwioną minę piosenkarza, uniosłem brew do góry.
- Znowu ramen? Naruto czy Ty jadasz coś innego niż ramen?
- Dlaczego pytasz Itachi?
- Bo po południu u mnie też jadłeś. Mówisz to z taką radością, jakbyś z rok nie jadł tego dania. - zaśmiałem się i rozczochrałem swoje i tak nieułożone włosy.
- Widzisz Itachi to moje ukochane danie i mógłbym je jeść i jeść. Przyzwyczajaj się. - ostatnie dwa słowa powiedziałem z pewnością siebie i dumnie wypiąłem pierś do przodu, na co reszta zespołu wybuchnęła śmiechem.
- A to Ci się żarłok trafił. - mruknął Deidara. Pewnie myślał, że nie słyszałem. O jego niedoczekanie. Niech nie myśli, że może bezkarnie nazywać mnie żarłokiem. Co prawda dużo jadłem, ale gdyby zobaczył Chouji to by zemdlał z wrażenia. Uśmiechnąłem się.
- To co? Ćwiczymy dalej? Bo wiecie, jak się spóźnimy, to nie będzie kolorowo, a wy wyjdziecie z pięknymi guzami na czole. - mruknąłem z rozbawieniem. Widząc ich przerażone twarze, wzruszyłem bezradnie ramionami. Z pomocą przyszedł mi Nagato.
- On ma racje. Raz już dostałem od pani Kushiny. A spóźniłem się zaledwie 5 minut! 5 minut! Rozumiecie to?! - jęknął czerwonowłosy, na co tylko się zaśmiałem i spojrzałem na jego minę zbitego psiaka. Wziąłem gitarę za gryf i wygodnie ją sobie ułożyłem. Gdy reszta poszła za moim przykładem, uśmiechnąłem się i zaczęliśmy oficjalnie próbę.

****

Zatrzymałem się niepewnie pod drzwiami mojego mieszkania i spojrzałem na stojących za mną przyjaciół. Przełknąłem głośno ślinę i otworzyłem drzwi. Pozwoliłem Sasoriemu wjechał wózkiem do środka. Zdjąłem szalik i rzuciłem go na komodę. Widząc pytające spojrzenie Konan wzruszyłem ramionami w geście niech wieszają i kładą kurtki, gdzie chcą. Gdy nareszcie wszyscy pościągali swoje ubrania, wskazałem zielonookiemu, gdzie znajduje się kuchnia. Gdy zaczął pchać mój wózek, uśmiechnąłem się zdenerwowany. Nawet nie zaprosiłem moich wszystkich przyjaciół ze szkoły, na obiad a tutaj teraz ledwo poznani ludzie w moim domu. To nie to, że się ich wstydziłem. Raczej obawiałem się charakterku mojej mamusi. Czasami potrafiła być wredną jędzą, mimo tego kochałem ją. Po chwili zawołałem.
- Cześć mamo! Wróciłem! - pomachałem dłonią, lecz w pewnym momencie zastygła ona w miejscu. Moim oczom ukazał się niesamowity widok. Cały stół uginający się od jedzenia. Cieplutkiego i pachnącego tak apetycznie, że gdybym mógł, na pewno bym się na niego rzucił. W środku tego rozgardiaszu moja piękna mama ubrana w szafranową sukienkę i włosy spięte w luźny kucyk. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i oblizałem językiem moje pełne wargi.
- Mmm apetycznie.
- Dzień dobry pani Uzumaki. - niczym na zawołanie powiedziało to chórem dziesięć osób, spojrzałem na nich kątem oka i posłałem rozbawione spojrzenie. Przy pomocy Itachiego podjechałem do stołu, a raczej zostałem doholowany. Wygodnie się rozsiadłem i właśnie miałem wziąć kawałek apetycznie pachnącego mięska, gdy dostałem chochelką po głowie. Jęknąłem i zacząłem masować obolałe miejsce.
- Auć, a to za co mamo? - spojrzałem na nią cierpiętniczo, lecz nie umknęły mi kpiące, jak i rozbawione spojrzenia moich kolegów. Posłałem im szyderczy uśmiech w stylu „policzę się z wami później” i ponownie utkwiłem wzrok w czerwonowłosej.
- Za to, że nie umiesz zachować się przy stole, a tym bardziej przy naszych gościach. - przewróciłem ponownie oczyma, przez co znowu oberwałem w to samo miejsce. Mruknąłem coś pod nosem i posłałem jej sztuczny uśmiech. Spojrzałem na Itachiego który sprawiał wrażenie anioła. Uniosłem brew do góry, na co odpowiedział mi samym uśmiechem. Prychnąłem i z niecierpliwością czekałem na komendę „smacznego”, a raczej na te zbawienne słowa. Gdy w końcu się doczekałem, zacząłem nakładać po kilka rzeczy na talerz. Po kilku minutach nałożyłem sobie każdej potrawy na talerz. Uniosłem głowę. Widząc, jak prawie wszystkie pary oczu spoczywają na mnie, zaśmiałem się nerwowo i podrapałem się po potylicy.
- Uhm... No to ten... Yhm... Smacznego. - po tych słowach wziąłem się za jedzenie jednocześnie przysłuchując się rozmowie Nagato z moją mamą.
- Dawno Cię nie widziałam Nagato. Aleś Ty wyrósł!
- Oh niech pani nie przesadza. Tak dawno to to nie było. - słysząc te słowa, o mało nie wybuchnąłem śmiechem. Mnie w klubie mówił zupełnie inaczej. „Dupek” mruknąłem, widząc karcące spojrzenie pani Uzumaki szybko schyliłem głowę i wróciłem do jedzenia sushi.
- Musisz zaprosić mamę i tatę. Co powiesz na przyszły tydzień jak przyjedzie Minato?
- Myślę, że będzie nam pasowało. Słyszałem, że Naruto ma korepetycje... - spojrzałem się na niego spod przymrużonych powiek. Widząc jego przebiegły uśmiech, miałem ochotę dać mu w twarz. Zawsze bywał złośliwy i próbował mi dopiec. „Oj poczekaj, odwdzięczę się za tydzień małpiszonie." mruknąłem i dokończyłem jeść potrawy. Oblizałem usta i pomasowałem dłonią mój wystający nieco brzuch. Odchyliłem głowę do tyłu i oparłem ją o oparcie krzesła.
- Owszem. Itachi go uczy. Cieszę się, że jesteście razem w zespole. Przynajmniej będziesz miał na mojego małego Narusia oko.
- Mamo! - jęknąłem zażenowany, na co reszta się zaśmiała. Czułem, jak moje policzki się czerwienią. Tym razem morderczym spojrzeniem obdarzyłem matkę, która tylko wzruszyła ramionami i posłała mi szeroki uśmiech. Prychnąłem pod nosem.
- Itachi jak idzie Naruto?
- A bardzo dobrze. Dzisiaj rozwiązał praktycznie wszystkie zadania sam. Jak ma motywacje, to potrafi wziąć się w garść. - lekko się uśmiechnął, na co spojrzałem się na czarnowłosego spod byka. Po chwili wskazałem na niego palcem.
- Lody! - na mojej twarzy majaczył łobuzerki uśmiech. Widząc zgłupiałą twarz Uchiha poczułem satysfakcję.
- Yhm? - czarne brwi uniosły się do góry. Po chwili można było usłyszeć ciche parsknięcie. Zwróciłem wzrok w tamtą stronę. Widząc śmiejącego się Deidarę razem z Hidanem uśmiechnąłem się szeroko.
- Na lody miałeś mnie zabrać głupku. - burknąłem, udając urażenie. W głębi duszy dobrze się bawiłem. Rzadko udawało mi się Itachiego przechytrzyć albo wyrwać ze stoickiej pozy. „Jeden zero dla Uzumakiego”.
- No tak, ale chyba o tej porze już nie zdążymy. Może jutro?
- Nie. - mruknąłem i z zawziętością zacząłem dźgać mięso, które dopiero przed chwilą położyłem sobie na talerz. Wiedziałem, że Kushina będzie wściekła, gdy to zobaczy. Oraz zdawałem sobie sprawę, iż zachowywałem się jak gówniarz. W tym momencie było mi wszystko jedno.
- Dziękuję za jedzenie Kushino. Niestety muszę się już zbierać. Jutro wcześnie rano mam samolot i muszę na niego zdążyć. Przepraszam. - spojrzałem na fioletowłosą kobietę. Posłałem jej pokrzepiający uśmiech. Pomachałem dłonią, gdy żegnała się z czerwonowłosom. Najwidoczniej miałem zrezygnowany wyraz twarzy, ponieważ podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła, a następnie pocałowała mój policzek.
- Nie martw się Naruto. Porozmawiamy, jak wrócę. I trzymaj się dzielnie. Nie daj się stłamsić tym idiotą.
- Przecież wiem! Yahiko jedzie z Tobą? - zerknąłem na rudzielca, który patrzył na mnie z krzywym wyrazem twarzy. Doskonale zdawałem sobie sprawę, iż nie przepadał za mną. Wręcz mnie nie cierpiał. Kiedyś Sakura powiedziała mi, że to zapewne o to, iż jestem tak blisko z Konan. Uśmiechnąłem się do niego z kpiną i jeszcze przez chwilę przytulałem Konan. Po chwili z niechęcią oderwałem się od drobnej sylwetki i oczekiwałem z nadzieją na odpowiedź.
- Tak, dlatego mam prośbę. Zaopiekujesz się Ari na te 2 dni?
- Pewnie. Możesz mi ją jeszcze dzisiaj podwieźć.
- Dziękuję. Do zobaczenia. Cześć wszystkim. - pomachała swoją drobną dłonią i ruszyła wraz ze swoim chłopakiem do wyjścia. Przez chwilę jeszcze obserwowałem jej sylwetkę. W końcu odwróciłem się w stronę znajomych.
- No co? - burknąłem i wzruszyłem ramionami.
- O 21? - słysząc głos oliwkowookiego spojrzałem na niego ze zdezorientowaniem. Nie wiedziałem, o co może mu chodzić. Ten roześmiał się widząc moje roztargnienie .
- Chodziło mi o lody Naruto. Może być o 21?
- Zdecydowanie tak!
- Ja nie wiem, jak on to pomieści. - mruknął Sasori kończąc jedzenie sushi. W końcu odsunął od siebie pusty talerz i szeroko uśmiechnął się do mojej mamy.
- Bardzo dziękuję pani Uzumaki. Jedzenie było przepyszne.
- Mów do mnie Kushina. Czuję się taka stara, jak mówi się do mnie per pani. - słysząc lekkie zażenowanie z ust kobiety, uśmiechnąłem się pod nosem. Dobrze zdawałem sobie sprawę, do czego piła. Widząc zdumione spojrzenie czerwonowłosego, wzruszyłem ramionami.
- To, o której jutro próba?
- Co powiesz na 14? Ze spokojem zrobisz sobie matematykę z Itasiem. - prychnąłem na te słowa. Hidan zaczynał mnie irytować. Ciągle rzucał jakieś aluzje dotyczące mnie i łasicy. Bo tak zacząłem go w myślach nazywać, lecz kiwnąłem głową na znak, iż się zgadzam. W tym samym momencie poczułem w kieszeni spodni wibrację. Zdziwiony wyjąłem czarny aparat i bez patrzenia na ekranik potwierdziłem połączenie, a następnie przyłożyłem telefon do prawego ucha.
- Cześć Naruto.
- Cześć Neji! Jak tam u Ciebie?
- Nie narzekam, a jak u Ciebie? Lepiej się czujesz?
- A właśnie moja mama sprosiła moich przyjaciół z zespołu na obiad? Kolację? Sam nie wiem jak to nazwać. Co do samopoczucia to wspaniale. Za dwa dni zdejmują mi gips, lecz czeka mnie jeszcze rehabilitacja. - mruknąłem pod nosem i nerwowo pociągnąłem kosmyk włosów.
- Czyli jesteś teraz zajęty?
- Nie! W sensie nie, aż tak bym nie mógł z Tobą porozmawiać...
- Wyjedziesz na dwór? - jego pytanie całkowicie wyrwało mnie z rozmyślań. Nie spodziewałem się, że ten głupek będzie czekał na mnie na dworze. Zwłaszcza że było strasznie zimno. Wzdrygnąłem się na samą myśl. Po chwili sobie uświadomiłem, jak wygląda przedłużająca się cisza z mojej strony.
- Tak! Zaraz będę. Poczekaj na mnie. - powiedziałem głośniej, po czym szybko się rozmyśliłem. Spojrzałem na mamę.
- Mamo podasz mi tę niebieską bluzę, co leży na komodzie?
- Wybierasz się gdzieś?
- Nejli przyszedł. Chciał ze mną porozmawiać.
- No dobrze, ale nie zapominaj, że masz gości. - mruknęła, lecz wstała od stołu. Skierowała się do salonu i już po minucie była z powrotem wraz z trzymaną w ręku niebieską bluzę. Założyłem ją szybko na siebie i pozwoliłem jej pchać wózek mimo licznych protestów z mojej strony. Po chwili znalazłem się na dworze. Gdy powiał wiatr, poczułem, jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. Zjechałem po schodach i rozejrzałem się po ogrodzie. Nagle z cienia wyszła czyjaś sylwetka. Poczułem, jak coś staje mi w gardle, lecz prawie od razu odetchnąłem z ulgą, gdy w świetle księżyca zobaczyłem znajomą twarz.
- Cześć Nejli. Co Cię do mnie sprowadza?
- Cześć Naru. - słysząc cichy głos, uniosłem brwi ku górze. Chłopak ten raczej nie był skory, by mówić tak cicho. Jedynie po alkoholu mu się tak zdarzało. Gdy podszedł do mnie, poczułem. Poczułem zapach na wpół przetrawionego alkoholu oraz zapach miętowego tytoniu zmieszanego z jego perfumami. Zmarszczyłem nos i spojrzałem na niego z niemym wyrzutem.
- Czemu piłeś?
- Przejdźmy się.
- Nie! Chcę wyjaśnień. Obiecałeś nam, że nie będziesz znowu do tego wracał. Martwimy się o Ciebie! - powiedziałem to sfrustrowany na jednym wydechu. Lustrowałem jego szczupłą, a zarazem wysoką sylwetkę, jego długie, brązowe włosy falowały na wietrze. Po przedłużającej się ciszy usłyszałem w końcu głośne westchnienie.
- Ok. Ale nie wiem, czy chcesz to wiedzieć.
- Mów. Jesteśmy przyjaciółmi!
- Nie wiem, czy dalej będziesz chciał się ze mną po tym przyjaźnić... - wymruczał szatyn, po czym schylił głowę do dołu, nawet na mnie nie patrząc. Zirytowałem się. Minimalnie podjechałem do niego wózkiem na tyle, w jakim stopniu miałem siłę zrobić to jedną ręką.
- Zabiłeś kogoś?! Okradłeś?!
- Nie. - kolejne ciche mruknięcie spowodowało, że powoli zaczynałem wpadać we wściekłość. Nigdy nie byłem osobą cierpliwą, toteż łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi.
- Gorzej. Zakochałem się. I to w kim... - po chwili mogłem dostrzec jego białe oczy, które intensywnie się we mnie wpatrywały. Pod tym spojrzeniem czułem się niekomfortowo. Minimalnie się skrzywiłem i uniosłem brwi ku górze.
- W kim Neji?
- W Tobie Naruto. Cholera jasna. Kocham się w Tobie od dziecka. Nie rozumiesz? Moja kuzynka Hinata się wkurzy, gdy się o tym dowie, a reszta rodziny mnie wydziedziczy. Ja nic nie potrafię na to poradzić. Kocham Cię, odkąd pierwszy raz Cię spotkałem. Przetrawiłem jakoś Sasuke, chociaż wcale nie trwało to zbyt długo. Po tym wypadku zupełnie się od nas odciąłeś. Tak jakby nas nie było. Przychodziłem, pukałem, lecz miałeś mnie w dupie. A dziś co? Dowiedziałem się, że podobno romansujesz z bratem tego dupka. I wiesz co? Uświadomiłem sobie, że nie mam szans i nigdy nie będę miał. Bo Ty wolisz tych dupków Uchiha. - słysząc bełkot z jego ust, poczułem, jak w moje serce wbija się milion niewidzialnych szpilek. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak on mnie traktował. Dopiero w tym momencie sobie uświadomiłem, że on był zawsze. Tam gdzie inni zawodzili. Nigdy mnie nie opuścił. Jęknąłem. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Patrzyłem się w jego podejrzliwie błyszczące oczy. Chciałem się do niego zbliżyć, lecz ten gwałtownie się odsunął, mało co nie robiąc orła w powietrzu.
- Nie ważne Naruto. Zapomnij o tym. Zapomnij o tym, co Ci powiedziałem. Nie wiem, po co tutaj przychodziłem. Może miałem tę głupią nadzieję, że może jednak rzucisz się w moje ramiona i powiesz, że też mnie kochasz? Jestem skończonym kretynem. - burknął. Zanim zdążyłem się obejrzeć, jego już nie było. Schyliłem głowę. W tym momencie nie czułem tego lodowatego wiatru. Nie zwracałem uwagi na gęsią skórkę, która pojawiła się jakiś czas temu na moim ciele. Byłem w szoku. Nie mogłem uwierzyć, że Hyuuga się we mnie kochał tyle lat. Czułem, jak powieki zaczynają mnie szczypać. Niespodziewanie za mną pojawił się Itachi. Spojrzałem na niego nieprzytomnym wzrokiem. Nawet nie zarejestrowałem jego dziwnie bladej twarzy oraz nerwowych ruchów. Byłem jak automat. Nie zwracałem na nic uwagi. Gdy w końcu wszyscy się rozeszli i spostrzegłem pytające spojrzenie Itachiego mruknąłem.
- Innym razem. Przyjedź do mnie jutro na 11. Pouczymy się matmy. Przepraszam Itachi, ale przypomniała mi się pewna rzecz, którą miałem zrobić.
- Jasne. Do zobaczenia Naruto i Kushino. - uśmiechnąłem się nikle, a w mojej głowie ponownie zaczęły odbijać się słowa mojego przyjaciela. Potrząsnąłem nerwowo czupryną i zacząłem pomagać mamie w sprzątaniu po obiedzie, lecz gdy ta mnie tylko skrzyczała, powiedziałem jej, by przetransportowała mnie do pokoju. Ku mojemu zdziwieniu ona z łatwością mnie zaniosła tak, jakbym nic nie ważył. Gdy nareszcie znalazłem się w ciemnym pokoju, zakryłem poduszką twarz, a przed moimi oczyma zaczęły stawać wspomnienia. Wspomnienia, które były dla mnie wyjątkowe.


Beta: Oliwia M.

5 komentarzy:

  1. Ojej. Tego sie nie spodziewalam. Normalnie jestem zaskonczona. Czekam na dalszy ciag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodziło kochana! :* Ale spokojnie.Teraz się dopiero zacznie dziać ; >

      Usuń
  2. Nie no ,ja wole jednak Naru z Itasiem ! Neji jest taki obleśny ! Fuj!!
    Ale w końcu coś się dzieje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obrażaj mojego Hyuugi drukareczko :* No ma i powiem, że to dopiero przedsmak tego co moja bogata wyobraźnia szykuje ; >

      Usuń
  3. Hejka,
    wspaniały rozdział, ojć ale sie porobiło tutaj, Neji zakochany w Naruto, co teraz zrobi nlNaru, jednak mam nadzieję, że po rozmawiają na spokojnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń