piątek, 24 czerwca 2016

Szkoła XVII








Witam. Zapraszam na kolejny rozdział szkoły. I tu nasuwa się pytanie? Podoba wam się fabuła? Czy jednak jest coraz gorzej? Dziękuję Oliwii za poprawienie rozdziału. Zapraszam do czytania oraz komentowania. Wasze komentarze motywują jak cholera dlatego będę wdzięczna za jakikolwiek kom pod postem :)






- A poproszę 12 porcji ramen.
- Aż 12? Gdzie Ty to pomieścisz Naruto? - z kolei teraz Uchiha uniósł brwi do góry. Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się przy tym wrednie. Po chwili wpadł mi do głowy genialny pomysł, a zarazem kretyński. Zacząłem mówić akurat w momencie, gdy czarnowłosy był zajęty robieniem kolacji. Jeśli tak można było nazwać tę porę.
- Wiesz Itachi... Musisz mi pomóc przebrać się... - odchyliłem się niedbale na krześle, przymykając powieki. Minimalnie uchyliłem jedną, by zobaczyć reakcje gospodarza. Ten odwrócił się do mnie. Mimo iż jego twarz nie wyrażała emocji, zdradził go kącik ust, który drgał. Wygiąłem wargi w uśmiechu. Oznaczało, że wygrałem.
- Sam nie możesz Naru?
- Cóż biorąc pod uwagę to, że mam i rękę i nogę w gipsie to będzie mi ciężko. Nie chcę usnąć w czasie przebierania się albo coś. - wysunąłem dolną wargę do przodu. Oliwkowe tęczówki tylko przewróciły się, a ich właściciel wrócił do gotowania. Po chwili można było usłyszeć ciche mruknięcie.
- Intrygant.
- Wcale nie!
- Nie? - z ust Uchichy wydobył się cichy śmiech, po czym wrócił do gotowania. Pokręciłem głową i cicho mruknąłem.
- Głodnemu chleb na myśli.
- Słyszałem. - prychnąłem w odpowiedzi na jego stwierdzenie. Zdecydowałem się już nie odzywać, by nie pogrążać się dalej. Chociaż w moim mniemaniu, to jego no ale cóż. To zawsze ja musiałem wychodzić na zboczeńca. Phi idioci. Itachi najwidoczniej widząc moje niezadowolenie, podszedł do mnie, kucnął i lekko musnął mój policzek.
- No już się nie gniewaj żarłoku. Złość piękności szkodzi.
- Uważasz mnie za kobietę?! - uniosłem brwi, na co w odpowiedzi dostałem buziaka-Nie zbywaj mnie Uchiha! - syknąłem. Cichy śmiech spowodował, iż się nieco rozchmurzyłem. Westchnąłem, ponieważ zdałem sobie sprawę, że zachowuję się jak baba w ciąży. A tak nie godzien jest zachowywać się Uzumaki.
- Oj Naruto Naruto. - Itachi postawił przede mną miskę z parującym ramen. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech. Musnąłem wargami jego nos.
- Dziękuję Itachi. Kocham Cię. - musnąłem jego wargi, po czym zająłem się jedzeniem.
- Chyba muszę zacząć częściej gotować, by słyszeć takie rzeczy. – wargi mężczyzny wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu. Nie zwróciłem nawet na to uwagi zajęty jedzeniem. Po niecałych 5 minutach miska była już pusta, a ja wciąż głodny. Oblizałem językiem słone wargi.
- Dobre było, poproszę dokładkę! – zaśmiałem się, widząc zmieszanie chłopaka. Chyba naprawdę nie brał moich i matki słów na poważnie. Mimo tego wziął miskę i z garnka nalał kolejną porcję. Chwilę później stała przede mną miseczka. Spojrzałem spod przymrużonych powiek na ukochanego.
- A ty nie jesz?
- Nie jestem głodny. Ładnie zjesz i idziemy spać tak?
- Spać? Uchiha jest dopiero 20! – powiedziałem teatralnym głosem. Zauważywszy, że próbuje powstrzymać śmiech, przewróciłem oczyma. Głupi Uchiha. Zawsze próbowali wyjść na nic nieczujących kretynów. Klepnąłem go w ramie.
- No już, wyduś to z siebie. Widzę, jak powstrzymujesz się od śmiania. – spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, lecz chwilę później mogłem usłyszeć jakże piękny śmiech dla mych uszów. Dołączyłem do niego. Spojrzałem na miskę i zacząłem konsumować.
- Co ja z tobą mam blondynku.
- Na pewno nie dzieci. – burknąłem zniecierpliwiony, lecz przez to, że w buzi miałem jeszcze jedzenie nie wyszło tak, jakbym chciał. Itachi pocałował mnie w policzek.
- Wolisz kanape, czy spanie ze mną w łóżeczku? – widząc jego niewinny uśmieszek, wiedziałem, że to zaplanował. Odsunąłem od siebie pustą miseczkę i zmierzyłem się wzrokiem z gospodarzem.
- Zaplanowałeś to!
- Emmm, no cóż… Przewidziałem taką opcję. – jego wargi nadal wyginały się w uśmiechu. Wysunąłem w jego kierunku oskarżycielsko palec wskazujący.
- Wstręciuch. Wybieram łóżko całe dla siebie. Kanapa jest Twoja. – wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę sypialni chłopaka. Nie zdążyłem nawet wyjść z kuchni, gdy ten łajdak złapał mnie od tyłu i przyciągnął do siebie. Zaczął muskać moją szyję. Cicho jęknąłem. Nikt tak dobrze mnie nie całował po szyi, bym wydawał takie dźwięki. Musiałem przyznać, że czarnowłosy był bardzo dobry w te klocki. Jemu najwidoczniej to się spodobało, ponieważ z większą intensywnością zaczął mnie całować, a gdzieniegdzie gryźć. Czułem, jak moje nogi robią się jak z waty. Jeśli Itachi miał zamiar mnie w taki sposób przekonywać, wiedziałem, że za długo zdania nie utrzymam i ulegnę. Westchnąłem głośno. Słysząc cichy pomruk uśmiechnąłem się. Położyłem dłonie na jego, by nie upaść.
- Dalej mnie nie chcesz w sypialni?
- No wiesz, łóżko jest jednoosobowe… - wymruczałem zdekoncentrowany, ponieważ ten drań zaczął znęcać się nad moi uchem, a kciuki wsunął pod moją koszulkę. Przyznać musiałem, iż umiał chłopak skutecznie rozpraszać uwagę. W końcu odwrócił mnie przodem do siebie. Widząc jego błyszczące oczy, utonąłem. Mógłbym nawet sprzedaż duszę diabłu, byleby widzieć go na co dzień, zwłaszcza te oczy. Mruknąłem z rozmarzeniem.
- Pogrzeje cię, poprzytulam… - kusił dalej. A ja? Czułem, jak ulegam pod spojrzeniem jego oliwkowego spojrzenia. Potrząsnąłem głową, chcąc się wybudzić z transu, lecz moje wysiłki poszły na marne. Zagryzłem dolną wargę.
- No dobra, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? – czarna brew się uniosła do góry, a w oczach pojawił się błysk. Dobrze wiedział, że wygrał, lecz bynajmniej nie przeszkadzało mu to w dekoncentrowaniu mnie. Czując jego dłonie na pośladkach, mruknąłem. Czułem, jak policzki zaczynają mnie piec. Od kiedy zachowywałem się jak dziewica? Nie wiem. Ten człowiek robił ze mną wszystko, co chciał i nawet nie czuł wstydu z tego powodu. Odetchnąłem trzykrotnie w duchu i skupiłem wzrok na jego włosach.
- Jeśli nie będziesz mnie grzał ani przytulał, śpisz na ziemi. – mruknąłem. Przymknąłem powieki, czując jego ciepłe wargi na swoich, mimowolnie je rozchyliłem, przez co mężczyzna zuchwale wsunął język do wnętrza mojej jamy ustnej. Zaczął wyczyniać w niej cuda. Z mych ust wydobył się cichy jęk. Zarzuciłem Itackiemu ręce na szyję, by móc się o coś oprzeć. Próbowałem stawiać opór jeszcze językiem, lecz i on został zniewolony. Nie znałem jeszcze mojego chłopaka od tej strony, ale bardzo, ale to bardzo przypadło mi to do gustu. Żeby nie wyjść na uległego, w końcu się oderwałem od tych słodkich warg. Spojrzałem się zaczepnie na wyższego chłopca.
- Koniec tego dobrego. Trzeba zasłużyć na takie rzeczy.
- Zasłużyć? – czarne brwi poruszyły się, a na twarz gospodarza wpełznął rozbawiony uśmiech. Burknąłem pod nosem. Dokuśtykałem się jakoś do salonu, gdzie opadłem na miękką kanapę. Musiałem przyznać, że coraz lepiej szło mi chodzenie z nogą w gipsie i unieruchomioną ręką. Czarnowłosy szedł za mną. Zdawałem sobie sprawę, że dobrze się bawi, jak i martwi o mnie. Spojrzałem na niego oskarżycielskim wzrokiem.
- Dawaj tę piżamę i idę spać, jak matka boska nakazała.
- Czekaj, a kto jeszcze chwilę temu mówił, że o tej porze się nie śpi?
- Ja, ale zmieniłem zdanie. Jestem strasznie śpiący. – udałem, że ziewam. Zakryłem dłonią buzię. Zerknąłem spod przymrużonych powiek na chłopaka, który niebezpiecznie blisko znajdował się mnie. Założyłem rękę na rękę, prychnąłem.
- Jesteś niewyżyty Uchiha. Idź na te swoje orgie grupowe.
- Po co jak mam takiego słodziaka w domu? W dodatku mi nie ucieknie. – cichy pomruk z jego ust spowodował fale dreszczy w moim ciele. „Co on ze mną robi?” przemknęła mi myśl po głowie. Nie miałem nawet chwili się zastanowić, gdy ciepłe ramiona objęły mnie i mocno przytuliły do twardego torsu. Zamruczałem z zadowoleniem. Objąłem zdrową ręką jego bok, a następnie przymknąłem powieki. Było mi cudownie ciepło i serio zaczynałem się robić śpiący. Spojrzałem się w tęczówki, które wpatrywały się we mnie. Leniwie zapytałem.
- Musimy się uczyć jutro matmy?
- Musimy Naru. To, że oficjalnie od dzisiaj jestem twoim chłopakiem, nie zwalnia cię od nieuczenia się. – na bladą twarz wkradł się rozbawiony uśmiech. Westchnąłem. Jedynym plusem było to, że kończyliśmy repetytorium, które miałem liczyć w roku szkolnym. Jedynie została mi książka, która liczyła zaledwie 60 stron. Może w miesiąc zdążę to przeliczyć? Fajnie by było. Resztę czasu miałbym dla chłopaka i moją brykę.
- Nie patrz się tak na mnie.
- Ale jak?
- Tak jakbyś miał zaraz umierać.
- Ale ja wcale nie chcę umierać. – naburmuszyłem się. Uchiha zaśmiał się i zmierzwił moje włosy. Odsunął się i wstał. Jęknąłem.
- Chodź tutaj. Mogę kimać nawet na kanapie. Tak fajnie i milusio mi było.
- Oh, a jednak pan Uzumaki ma jakieś słabostki. Może brzuszek podrapać? – słysząc nutkę kpiny w głosie towarzysza, zaśmiałem się i pokręciłem głową. Wyciągnąłem ku niemu dłonie, lecz on, zamiast do mnie przylgnąć, zaplótł sobie moje dłonie na swojej szyi, a drugą dłoń wsunął pod kolana. Zaniósł mnie do swojej sypialni, która była bardzo ładnie urządzona. Jasne kolory tylko dodawały uroku i optycznie powiększały pokój. Delikatnie położył mnie na łóżko i rzucił w moim kierunku piżamę.
- Masz. Przebierz się malutki, a ja idę po coś do jedzenia.
- Malutki? – zmrużyłem powieki. Nie lubiłem, gdy ktoś tak do mnie mówił. Zwłaszcza on. To, że był wyższy, nie oznaczało, że musiał, aż tak tego podkreślać. Fuknąłem pod nos jak rozzłoszczona kotka. Cichy śmiech potoczył się po pokoju. Uniosłem brew.
- Nie denerwuj się tak Naruto. Swoją drogą słodko wyglądasz, jak tak się złościsz. Jak niewinna dziewica. – przymrużyłem powieki, wziąłem poduszkę, która leżała obok mnie i rzuciłem w czarnowłosego który zdążył przed nią umknąć. Posłał mi rozbawione spojrzenie i już go nie było. Przewróciłem oczyma. Będę miał z nim ciężki żywot. Nie to, co z Sasuke. Dobrym i uległym Sasuke. Westchnąłem. Zacząłem się przebierać. Na wspomnienie byłego chłopaka humor zniknął mi bezpowrotnie. Tęskniłem za nim. Może gdzieś tam w zakątkach umysłu nadal go kochałem, lecz to nie oznaczało, że nie kochałem jego brata. Po prostu obojga Uchihów kochałem w jakiś niewytłumaczony sposób. Gdyby można było ich zmiksować, byłby to chłopak idealny. W końcu po wielu próbach i męczarniach ubrałem na siebie ciuch. Położyłem policzek na poduszce, przymknąłem powieki. Nawet nie wiem, kiedy zmorzył mnie sen. Do pokoju wszedł Itachi. Widząc śpiącego Uzumakiego na jego twarz wkradł się rozczulony uśmiech. Sam miał na sobie tylko szorty. Położył tackę z jedzeniem i piciem na nocnym stoliku, który znajdował się po stronie blondyna. Wsunął się pod kołdrę, którą również okrył śpiącego chłopaka. Musnął jego delikatne wargi. Itachi słysząc pomruk Naruto uśmiechnął się sam do siebie. Uśmiech nie chciał mu dzisiaj zejść z twarzy. Objął ramieniem wątłą sylwetkę ukochanego i niedługo sam usnął.

(…)


Czując, jak światło zaczyna razić moje powieki, przewróciłem się na drugi bok. Jaka była moja niespodzianka, gdy nosem walnąłem w twarde coś. Jęknąłem i potarłem nos. W końcu otwarłem powieki. Najpierw moim oczom ukazał się widok jasnej skóry, która ukrywała pod sobą ładnie wyrzeźbione mięśnie. Jęknąłem z zachwytu. Delikatnie dotknąłem to coś palcem. Czując, jak są napięte, pożałowałem, że i ja nie mam tak umięśnionego brzucha. Chwilę później się zreflektowałem. Uniosłem nieśmiało wzrok ku górze. Widząc jak Uchiha wygodnie podpiera się na ręce i patrzy na mnie, spłonąłem rumieńcem. Jaka siara. Teraz oficjalnie ten głąb wiedział jakie wrażenie zrobiła na mnie jego klata. Ten tylko się zaśmiał i przygarnął mnie do siebie. Czule ucałował moje usta. Mój humor od razu się poprawił. Oddałem pocałunek. Spojrzałem na niego.
- Co to ma być? Chcesz, bym od rana się na ciebie rzucił?
- Wiesz, nie mam nic przeciwko. – lekko zagryzł dolną wargę, przez co wyglądał naprawdę seksownie. Westchnąłem.
- Drań z ciebie i prowokator. – burknąłem, co w żadnym wypadku nie przeszkadzało mi się patrzyć na umięśnione i idealne ciało pana Uchihy. Zaśmiał się, przez co jego mięśnie drgnęły.
- A z ciebie śpiąca królewna kochanie. Wolisz śniadanie, czy obiad?
- Cooo?! Która to godzina?! – gwałtownie wstałem do siadu i spojrzałem w jego rozbawione oczy. Niech go szlag trafi.
- 12. Kusina już do mnie dzwoniła, ale powiedziałem, że śpisz. Stwierdziła, że to u ciebie typowe.
- No jeszcze mi matki brakowało do kompromitacji mnie całkowicie.
- Nie przejmuj się. – różowe wargi wykrzywiły się w uśmiechu. Czując, jak jego kciuk głaszcze mnie po policzku, minimalnie się zaróżowiłem. Zagryzłem dolną wargę. Popatrzyłem w oliwkowe tęczówki. Itachi chyba nieco zmęczony pozycją również usiadł i przygarnął mnie do siebie. Po chwili coś mi się przypomniało. Zmarszczyłem brwi.
- A tak właściwie… Ile mnie podglądałeś?
- Hmmm 3-4 godziny? – jego oczy zamigotały. Zmiąłem przekleństwo w ustach. Taka kompromitacja. Byłem bardziej pewien niż czegokolwiek na świecie, że się śliniłem. Kolejna kompromitacja. Sarknąłem pod nosem, po czym przybrałem na twarz jeden z niewinnych uśmieszków.
- Skoro jest już tak późno, to może dzisiaj zapomnimy o matematyce?
- O co to nie mój drogi. – ugryzł mnie w nos. Zaśmiałem się. Tyknąłem go palcem w żebro. Widząc przebiegłą minę na twarzy gospodarza, wiedziałem, że nie wróży ona nic dobrego. I wcale się nie pomyliłem, ponieważ już po chwili siedział na mnie okrakiem i łaskotał. Zacząłem się wić i wierzgać z próbą uwolnienia. Moje wysiłki spaliły jednak na panewce, ponieważ chłopak był silniejszy. Spróbowałem się napiąć, jednak efekty były mierne.
- Złaź ze mnie uparciuchu. – wydukałem. Widząc, jak kręci przecząco głową, westchnąłem. Na szczęście zaprzestał czynności i intensywnie się we mnie wpatrywał. Uniosłem brew do góry.
- Brudny jestem?
- Oh ty głuptasie. – teatralnie westchnął, przynajmniej w moim mniemaniu. Nachylił się i skradł mi całusa. Nawet nie oponowałem. Zdrową dłoń położyłem na jego nagich plecach, a następnie zacząłem opuszkami palców po nich sunąć. Z uwagą i skupieniem badałem strukturę skóry, każde drgnięcie mięśni, każdą nierówność. Tu nie chodziło o to, że chciałem teraz iść z nim do łóżka. Po prostu chciałem znać Itackiego na wylot. Tak jak on mnie. Moja chora fascynacja zaczynała mnie przerażać, lecz nic z tym nie robiłem. Mężczyzna z cierpliwością pozwolił badać mi swoje ciało. Lecz nic na darmo. Zaczął nosem smyrać moją wrażliwą skórę. Gdy mu się znudziło zacząć ją podgryzać oraz naprzemiennie obdarzać pocałunkami. Westchnąłem. Podobało mi się to lecz z trwogą zacząłem sobie uświadamiać, że mój kolega z dołu zaczyna powoli o sobie znać. Zaczerwieniłem się i zaprzestałem swoich czynności. Uchiha widząc, że coś jest nie tak, uczynił tak samo. Spojrzał na mnie z powagą. Pogładziłem kciukiem jego policzek.
- Stało się coś Naru? Nie podoba ci się?
- Oh, ale oczywiście, że mi się podoba głuptasie. Tylko cóż nie chcę się posuwać do czegoś więcej, póki nie jestem całkowicie sprawny. – spłonąłem rumieńcem. Czułem się jak idiota. Widząc zrozumienie w oczach ukochanego uspokoiłem się. Zaczął muskać moją twarz, a na końcu złożył czuły pocałunek na moich spierzchniętych wargach.
- Nie ma sprawy, rozumiem. – szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłem gest i mocno wtuliłem się w jego ramiona. Wymamrotałem.
- Jajecznice poproszę do łóżka.
- Do łóżka mój Książe chce? – cicho się zaśmiałem na jego słowa i przewróciłem oczkami. Odchyliłem głowę na poduszkę, spojrzałem na niego z rozbawieniem.
- Myślę, że wtedy bym tego dnia nie zapomniał. Byłoby romantycznie i ten tego.
- Dla ciebie wszystko Naruto.
- Dziękuję Itachi. – posłałem mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie posiadałem. Przynajmniej w moim mniemaniu. Cmoknął mnie jeszcze w czoło i już go nie było. Zacząłem się szczerzyć sam do siebie. Nie mogłem uwierzyć w szczęście, jakie miałem. W to, że ktoś taki mnie kochał. Pomimo że tak zraniłem jego brata, że byłem osłem do entej. Przeciągnąłem się, nie chcąc pozwolić, by smętne myśli zaprzątały moją głowę. Ułożyłem się wygodnie tak, by gips mi nie przeszkadzał i cierpliwie czekałem na partnera. W końcu przyszedł z tacą, dwoma talerzykami, z których wydobywał się cudowny zapach i dwa kubki. Na ten widok oblizałem łakomie wargi. Usiadł obok mnie, położył tace na kolana i wziął talerzyk, spojrzałem na niego z wdzięcznością, ponieważ właśnie widelec z zawartością kierował się w moim kierunku.
- Otwórz buzie i powiedz „Am” – widząc rozbawienie malujące się na twarzy Itachiego miałem ochotę się roześmiać, lecz powstrzymałem się i posłusznie otwarłem buzie, zjadłem zawartość i wypuściłem z jamy ustnej „samolocik”. Gdy w końcu zostałem nakarmiony uśmiechnąłem się. Z czułością ucałowałem policzek oliwkowookiego.
- Dziękuję misiu.
- Nie ma za co. – posłał mi rozbawiony uśmiech, po czym zaczął sam konsumować śniadanie. Dobrze wiedział, że gdyby nie zjadł, to jego życie nie byłoby zbyt kolorowe. Popijałem w milczeniu kawę. Nie przeszkadzała mi cisza, jaka nas otaczała. Musiałem przyznać, że była dosyć przyjemna. Nie była nawet krępująca. W końcu z ust mojego mena usłyszałem znienawidzone słowa.
- To teraz czas na matematykę.
- O nieeee. – jęknąłem przeciągle. On tylko się zaśmiał, pocałował w nos, wziął tackę i odstawił na swój stolik nocny. Wygramolił się z łóżka, przez co mogłem zlustrować jego ciało od stóp do głów. Moje wargi mimowolnie uniosły się do góry. Oblizałem język. Musiałem przyznać, że ciało Uchiha było zbudowane idealnie. Sam właściciel był idealny, toteż poczułem się przy nim mało atrakcyjny. Moje wargi natychmiast wykrzywił grymas niezadowolenia. Mężczyzna w kucyku widząc to i najwyraźniej domyślając się przyczyny mego smutku, przysiadł na krawędzi łóżka po mojej stronie. Pogłaskał moje plecy, a następnie mocno mnie do siebie przygarnął i przytulił. Ufnie wtuliłem nos w zagłębienie jego szyi.
- Oh już nie smuć Uzumaki. To do ciebie niepodobne. Jesteś idealny w każdym calu. Spróbuj mówić, że nie to zupełnie inaczej pogadamy. – słysząc nutę groźby w wypowiedzi młodego mężczyzny, mimowolnie się wzdrygnąłem. Miał rację. Zresztą jak zawsze. Gdybym był jakimś upośledzonym brzydalem, idiotą i bóg wie kim jeszcze, to chyba by mnie nie brał prawda? Ugryzłem go lekko w szyję. Jakie było moje zaskoczenie i zadowolenie, gdy usłyszałem pomruk. Itachi przeczuwając, co się święci, przezornie odsunął mnie od siebie. Pokazałem mu język, na co się uśmiechnął.
- Przebieraj się słońce i lecimy z materiałem. Tym szybciej tym więcej wolnego czasu dla ciebie. – na ostatnie słowa zamyśliłem sobie i zacząłem wyobrażać sobie pewne obrazy. Mruknąłem pod nosem. Moja wizja wolnego czasu nie trwała zbyt długo, ponieważ zostałem przywrócony do rzeczywistości przez szturchnięcie, Prychnąłem pod nosem. Gdy drzwi się zamknęły za moim mężczyzną, ubrałem się najszybciej, jak umiałem w czyste ciuchy, które leżały na krześle. Dopiero teraz je dostrzegłem i nie miałem pojęcia, kiedy on zdążył je tutaj przynieść. Wzruszyłem ramionami. Po kwadransie byłem już gotowy. Zawołałem.
- Itachi! – nie minęło nawet trzydzieści sekund, gdy zjawił się w pomieszczeniu. Na mój widok jego wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu. Podszedł do mnie, nachylił się. Objąłem ramionami jego szyjkę, a on wsunął dłoń pod moje kolana. Teraz naprawdę czułem się jak taka księżniczka. Cicho się zaśmiałem, co zwróciło wzrok mojego chłopaka.
- Przyrównałem się do księżniczki. – rzuciłem wesoło. Widząc migoczące ogniki w spojrzeniu oliwkowych tęczówek, nie byłem pewien czy dobrze zrobiłem.
- Bo jesteś jak taka księżniczka tylko w wersji męskiej.
- Nie pozwalaj sobie za dużo kretynie.
- Ktoś się złości. – niewinny uśmiech tego buraka spowodował u mnie całkowity spokój. Nie wiem, co on ze mną robił, ale byłem pewien, że szybko mu nie odpuszczę. Chyba. Pokręciłem z niedowierzaniem głową. Czując, jak mój tyłek już siedzi na fotelu, wyswobodziłem się z objęć gospodarza domu. Posłałem mu kpiące spojrzenie. Chwilę później przede mną wylądowały tak dobrze znane mi rzeczy.
- Ewentualnie dzisiaj możemy zrobić godzinę zajęć. Widzę, jaki jesteś rozkojarzony… - tutaj zrobił krótką pauzę, lecz po chwili jego twarz przybrała zupełnie inną mimikę. Zaczynałem się coraz bardziej obawiać jego zmian nastroju. Niepewnie spytałem.
- Co jest?
- Wiesz, wpadłem na pewien pomysł. Co powiesz na to, że za każdą DOBRZE zrobioną stronę buziak i duża porcja ramen? – cichy szept rozbijał mi się w głowie. Musiałem przyznać, że ten drań wiedział jak zaatakować. Jak trafić w słabe punkty przeciwnika. Na początku stwierdziłem, że nie ma opcji. Nie posunę się do warunków, jakie dyktuje mi mój korepetytor, ale na samą myśl o nagrodzie moje postanowienie robiło się coraz chwiejne. Na samo wspomnienie miękkich warg Uchihy mój mózg zapomniał jak mam na imię. Może nie dosłownie, lecz tak się czułem. Niepewnie odpowiedziałem.
- N-no dobrze… A co ty z tego będziesz miał?
- Satysfakcje. Skoro się zgodziłeś to do nauki kochanie. – przebiegły uśmieszek pojawił się na twarzy czarnowłosego, musnął wargami kącik moich ust, tym samym drażniąc mnie. Burknąłem w jego kierunku jakimś niemiłym epitetem o draniach i łasicach. Teraz zacząłem rozumieć, czemu miał taką ksywę. I zgodziłem się, że była jak najbardziej celna. Ze wstrętem spojrzałem na repetytorium. Otwarłem ją na stronie, na której ostatnio skończyłem. Wziąłem do ręki długopis oraz zeszyt i zacząłem liczyć zadania. Przecież musiałem się wykazać i nie dać temu dupkowi szans na zwycięstwo. No i cóż… Musiałem dostać moje ramen i buziaki. Jeden to za mało więc postanowiłem zrobić cztery strony. Taaa ambitnie. Uzumaki Naruto, uczeń, który nienawidzi matematyki, postanawia zrobić tyle stron. Sam z siebie. Jakbym to usłyszał miesiąc temu albo dwa wyśmiałbym tego kogoś, kto, by mi to powiedział. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i zabrałem się za zadania. Nawet nie zwróciłem uwagi na mężczyznę, który w skupieniu, jak i fascynacji mi się przyglądał. Cichy kaszel nie zwrócił mojej uwagi ani wyjście z pokoju osoby, którą kochałem.

Beta: Oliwia M.

7 komentarzy:

  1. Doczekałam się! ^^ Ale mimo że nie mam nic przeciwko tej mieszance to jednak czekam na powrót Sasuke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Sasu jeszcze wkroczy buciorami w życie Naruto :*

      Usuń
  2. Kiedy powróci Sasuś? >-<
    Tęsknię za nim XD ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę to potrwa zanim wróci. Mam zamiar jeszcze pociągnąć wątek z Itachim, ale obiecuję, że Sasuke niedługo się pojawi <3 xDDD

      Usuń
  3. Nie wybaczę Ci jak zabijesz Itasia... Moje serce tego nie wytrzyma... już prawie wyskoczyło mi z piersi ;p
    Joasia036

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    wspaniały rozdział, coś Naruto powoli zakochuje się w Itachim, ale szkoda mi Sasuke, no i co za intrygant jest z Itachi'ego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń