piątek, 14 października 2016

Latający Anioł IV









Cześć, powracam po bardzo długiej przerwie dlatego proszę o komentarze pod notką. Myślę, że jeszcze bardziej zmotywują mnie do dalszego pisania i nie robienia sobie tak długiej przerwy. Życzę udanej lektury ;)






- Auuu! – wrzasnąłem ponieważ po pół godzinie miałem już dosyć, a ta wredna istota jeszcze nie skończyła, i najwidoczniej nie miała zamiaru kończyć. Na jej twarz wkradł się złośliwy uśmiech. Zmrużyłem powieki ciskając w jej stronę gromy. Przeklinałem w myślach dzień, w którym wpadłem na tak debilny pomysł. W końcu litościwie zostawiła moje nogi i zajęła się rękoma. A wcale, ale to wcale nie było lepiej. Jęknąłem.
- Pieką mnie nogi.
- Spokojnie, brat. Zaraz je nasmarujemy i będzie dobrze.
- Nie mogłaś maszynką wiedźmo? – sarknąłem ponieważ ból stawał się coraz większy, a nie chciałem zainteresować wujka naszą operacją. Naruko na moje słowa tylko prychnęła pod nosem.
- Nie, masz za duże owłosienie. Poza tym przyda się twoim włosom wentylacja glizdo.
- Sama jesteś taka glizda. Weź, się pośpiesz – warknąłem z irytacją. Dziesięć minut później dziękowałem w duchu, że to koniec katuszy. Obserwowałem jak blondynka nakłada mi na nogi jakąś białą breje i rozprowadza mi po nogach. Następnie zrobiła to samo na ramionach.
- Do jutra powinno przejść.
- Pocieszające – mruknąłem. Powlokłem się do pokoju i opadłem bezwładnie na łóżko. Przymknąłem powieki.
- To ja ci nie przeszkadzam braciszku. Dobrej nocy.
- A weź się nie odzywaj siostra. Nigdy więcej nie zgodzę się na takie tortury – mruknąłem. Ustawiłem jeszcze budzik w telefonie zanim odpłynąłem w ramiona Morfeusza.

( … )

Obudził mnie hałas w pokoju. Jęknąłem, ponieważ nie miałem zamiaru się budzić, a co dopiero wstawać. Zamrugałem powiekami chcąc się przyzwyczaić do panującej w pomieszczeniu jasności. Gdy w końcu to nastąpiło, otwarłem szeroko oczy. Rozejrzałem się. Widząc szperającą w moim pokoju siostrę cicho warknąłem.
- Naruko, co ty do cholery wyprawiasz? Masz pojęcie, która godzina?
- Dopiero 5, braciszku. Jest taki piękny dzień, więc czas wstawać – uśmiechnęła się promiennie. „Zołza” mruknąłem pod nosem. Przewróciłem się na drugi bok w celu ucięcia sobie drzemki, ale moja wredna siostrzyczka nie miała zamiaru dać mi takiej możliwości. Wskoczyła na mnie swoim ciężarem i niczym małe dziecko zaczęła ciągnąć mnie za włosy. Spojrzałem na nią z irytacją.
- Narutko, przeginasz – wymruczałem. Oczy coraz mniej mi się kleiły. Lecz nie oznaczało to, że bym sobie jeszcze nie pospał. Dźgnęła mnie bezboleśnie w brzuch.
- Wstawaj brat, musisz przetestować dzisiejszy ubiór – zrobiła słodkie oczka. Z przerażeniem przypomniałem sobie wczorajszy dzień. Przymknąłem powieki, a z moich ust wydobył się donośny jęk.
- Nie przypominaj – wyjęczałem. Próbowałem zaciągnąć kołdrę na głowę, lecz moje wysiłki spełzły na niczym. Wytargała mnie za rękę z łóżka, przez co nieco się potłukłem. Spojrzałem na nią spod byka. Z niezadowoleniem wstałem z podłogi. Zacząłem ubierać się w pierwsze lepsze ubrania. Następnie usiadłem, rozparłem się w fotelu.
- Dobra, pokazuj te łachy – mruknąłem bez jakiegokolwiek przekonania. Dziewczyna jakby tylko na to czekając momentalnie wystrzeliła z pokoju, by po kilku sekundach wrócić z ciuchami w ręce. Rzuciła je w moim kierunku. Złapałem i krytycznie się nim przyjrzałem. Dostrzegając mundurek uniosłem brwi, ponieważ ja swojego nie posiadłem.
- Skąd masz?
- Dzisiaj kurier przyjechał. Twój jest na dole. Przymierzaj – zlustrowałem jej szczupłą sylwetkę. Aczkolwiek wątpiłem, by plan się powiódł. Posłusznie jednak włożyłem na siebie białą koszulę, ciemno-szarą spódniczkę, oraz zawiązałem sobie luźno krawat. Zacząłem się zastanawiać po co jej krawat, gdy wyrwała mnie z rozmyślań.
- Jesteś za płaski, Naruto! – rzuciła oskarżycielsko w moim kierunku. Wzruszyłem ramionami pomimo, że miała rację. Moja siostra miała hmmm… pełne kształty w porównaniu do mnie. Odburknąłem.
- Nie moja wina, że jestem chłopakiem – przez chwilę przyglądała mi się w skupieniu, by wyjść na chwilę z pokoju. Gdy wróciła trzymała w ręce fioletowy, koronkowy stanik. Rzuciła mi go do ręki.
- Ubieraj – rzuciła rozkazująco. Spojrzałem z zaskoczeniem na cudo, które trzymałem. Nie to, że nie trzymałem nigdy bielizny kobiecej, ale własnej siostry? Właśnie dzisiaj świat zszedł na psy, a kula ziemska obróciła się o 180 stopni. Rozpiąłem guziki od koszuli po czym zacząłem nieudolnie zapinać stanik. Zniecierpliwiona blondynka podeszła do mnie i zaczęła majstrować przy zapięciu. Kilka sekund później miałem na sobie stanik z miseczką c. Popatrzyłem na nią powątpiewająco.
- Wypełnimy skarpetkami – rzuciła bez cienia zainteresowania. Podeszła do biurka, gdzie dopiero teraz zobaczyłem karton. Zmarszczyłem brwi. Naruko wyjęła z niego peruke, a następnie podeszła do mnie. Założyła ją na głowę. Chwilę coś tam robiła. Podejrzewałem, że starała się zrobić coś, by trzymała się na mojej głowie.
- Już? – wymruczałem już zniecierpliwiony. Chciałem się wykąpać oraz coś zjeść.
- Już już. Nie marudź tyle brat i chodź się zobacz w lustrze. – odburknęła urażona. Pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju, stanąłem przed wielkim lustrem, które miała wbudowane w szafę. Przeżyłem szok. Wyglądałem kropla w kroplę jak siostra. Widząc triumfujący uśmiech nie mogłem się nie uśmiechnąć. Wykonała kawał dobrej roboty. Dlatego poczochrałem jej włosy.
- Nieźle siora. A teraz czas się ubrać we własne ubrania. – pokazałem jej język. Ściągnąłem wszystkie te łaszki kobiece i z zadowoleniem wymaszerowałem z jej pokoju. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się, spakowałem książki. Zszedłem na dół i z zadowoleniem zacząłem pałaszować kanapki, które wcześniej zapewne zrobiła Naruko. Wypiłem już zimną kawę. Oparłem się o lodówkę i przymknąłem powieki. Niestety zimna kawa już na mnie nie działała tak dobrze jak ciepła. Dlatego lekkie szturchnięcie przywróciło mnie do świata żywych. Otwarłem oczy i spojrzałem w niebieskie oczy które również posiadałem.
- Chodź bo się spóźnimy. A przecież musimy cię, decho, ubrać – cicho zachichotała. Spojrzałem na nią groźne, lecz zignorowała mnie. Westchnąłem. Z cierpiętniczą miną powędrowałem za nią, uprzednio zabierając plecak i zarzucając go sobie na plecy.

( … )

Przeszliśmy pustym korytarzem. Trwały jeszcze lekcje, dlatego w duchu cieszyłem się, że nikt mnie nie zobaczy jak zakradam się do damskiej toalety. Najpierw weszła Naruko. Gdy upewniła się, że będziemy sami wciągnęła mnie do środka. Kazała mi się w kabinie toaletowej przebrać co zrobiłem z niechęcią. W końcu wyszedłem ubrany w jej mundurek. Założyła mi peruke oraz wypchała swój stanik. Spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.
- Stanik do zwrotu zboczeńcu!
- Od razu od zboczeńca wyzywają niewinnego chłopaka – mruknąłem pod nosem. Ona ostentacyjnie mnie zignorowała, zajęta poprawianiem detali. Po kilku minutach, które dla mnie trwały wieczność odeszła kilka kroków i zaczęła podziwiać swoje dzieło.
- I voilá. Mam piękną bliźniaczkę.
- Nie drażnij mnie, smarkaczu  – pokazałem jej język. Wpatrywałem się przez chwilę w swoje odbicie. W końcu odwróciłem wzrok na blondynkę, która stała z założonymi rękoma.
- Dawaj torbę. Napiszę ci ten test, a potem wymiguję się pójściem do kibla. Więc radzę ci być gotową – posłałem jej szyderczy uśmiech. Poprawiłem kucyki i z zadowoleniem wziąłem jej torbę. Po chwili zastanowienia dodałem.
- Nie zapomnij sobie zrobić kucyków. – mrugnąłem porozumiewawczo oczkiem, a następnie wyszedłem z łazienki. Zdążyłem jeszcze zobaczyć złość na jej niewinnej twarzyczce. Poczułem satysfakcje. Zgodnie z planem lekcji który znajdował się w jej torebce ruszyłem pod daną salę. Gdy tam się znalazłem było jeszcze pusto. Zegar w holu wskazywał, że zaraz będzie przerwa. I tak już po minucie usłyszałem donośne brzęczenie. Westchnąłem. Zsunąłem się plecami po zimnej ścianie i usiadłem na marmurowej posadzce. Kiecka, którą dostałem była strasznie krótka, przez co cały czas ściągałem ją niżej. Po kilku minutach dosiadła się do mnie Sakura oraz Ino.
- Cześć, Naruko.
- Cześć, Sakura, Ino – posłałem im uśmiech. Nie wiedziałem jak moja głupiutka, młodsza siostra się z nimi wita. Wyręczyła mnie różowowłosa, która ucałowała mnie w policzek. Odwzajemniłem gest i w ten sam sposób przywitałem się z jej przyjaciółką. W tłumie dostrzegłem Fumiko. Chciałem do niej podejść i zagadać, lecz przypomniałem sobie, że Naruko raczej nie przepada za moją towarzyszką. Zwróciłem spojrzenie ku przyjaciółką mojej bliźniaczki.
- Jak tam, Naruko? Naruto ma zamiar dzisiaj przyjść na lekcje? – ze zdziwieniem odnotowałem, że to pytanie zadała blondynka. Lekko się uśmiechnąłem. Nie przypominałem sobie, żebym nie chodził na lekcje. Odpowiedziałem bez zbytniego zainteresowania.
- Tak. Ma po prostu później lekcje. Wiesz, chodzi na zaawansowany angielski.. – mruknąłem udając, że wcale mnie to nie obchodzi. Popatrzyłem na swoje paznokcie ponieważ w głowie zaczął rodzić mi się szatański plan.
- Wiem, wiem. Bardzo przystojnego masz brata – odpowiedziała moja towarzyszka rozmowy. Poczułem jak moje serce powoli wyrywa się do przodu, by zacząć fruwać. Uspokoiłem się i odparłem.
- Podoba ci się? Serio ten leser? – wiedziałem, ze siostra nie zwraca się do mnie za ładnie, dlatego postarałem się nie zdradzić, spojrzałem na zielonooką, która przysłuchiwała się naszej rozmowie.
- A tobie? – zwróciłem się bezpośrednio do niej, lecz ona wzruszyła ramionami.
- Wolę, Uchihę. Jest przystojny, szalenie inteligentny, mądry, bogaty... I taki mroczny – uśmiechnęła się z rozmarzeniem. Poczułem jak mój żołądek ma zamiar zwrócić dzisiejsze śniadanie.
- Uzumaki jest lepszy, wielkie czoło! – powiedziała Ino, co tylko spowodowało sprzeczkę. Przewróciłem oczyma ponieważ nie miałem zamiaru słuchać ich głupiej kłótni. Naprawdę kobiety są dziwne. Kłócą się o kogoś, kto nawet nie zauważa ich istnienia. Kobiety. Westchnąłem w duchu. Na szczęście usłyszałem dzwonek do drzwi. Byłem szczęśliwy, że moje biedne ucho zostanie uratowane. Weszliśmy do klasy. Byłem zły ponieważ siostra nie powiedziała mi gdzie zajmuję miejsce. Stałem jak taki kołek na środku klasy. W końcu jakaś nieznana mi dziewczyna pomachała w moim kierunku.
- Naruko, tutaj!
- Ah tak, wybacz. Zamyśliłam się – posłałem w jej kierunku uśmiech. Poszedłem na swoje miejsce i je zająłem. Rozpakowałem się. Rozparłem się wygodnie na krześle i ze znudzeniem przysłuchiwałem się prowadzącemu lekcje. W końcu dał nam arkusze. Z zapałem zacząłem rozwiązywać zadania, lecz nie na tyle by były celujące. W końcu później mogłaby mieć moja bliźniaczka problemy. Tym bardziej nauczyciel nabrałby podejrzeń. Po 30 minutach oddałem test. Posiedziałem jeszcze kilka minut, uniosłem rękę do góry.
- Tak? – spytał nauczyciel i spojrzał na mnie przenikliwie.
- Mogę do toalety?
- Proszę – mruknął i zajął się czytaniem jakiegoś czasopisma. Wstałem i szybkim krokiem ruszyłem do wyjścia. Nagle zatrzymał mnie jego głos.
- Przynieś kredę do tablicy, bo się skończyła.
- Tak jest – kiwnąłem głową. Wyszedłem pośpiesznie z sali. Skierowałem się do łazienki. Znalazłszy się w pomieszczeniu zapukałem szyfrem do drugich drzwi od prawej strony. Ujrzawszy bliźniaczkę uśmiechnąłem się.
- Napisane. A teraz zabieraj te szmaty ode mnie. – pokazałem jej język. Wszedłem do kabiny, szybko ściągnąłem ubrania siostry. Wyjąłem z plecaka własne. Z zadowoleniem wyszedłem z łazienki i podałem mundurek blondynce.
- Dzięki.
- Drobiazg, ale pamiętaj o długu. A, i zapomniałbym. Nie zapomnij iść po kredę. – uśmiechnąłem się. Skierowałem się do wyjścia.
- Naruto?
- Tak?
- Kochany jesteś.
- Wiedziałem o tym od urodzenia – zażartowałem. Uśmiechnąłem się do niej. Ściągnąłem jeszcze perukę o której niemal zapomniałem. Podałem jej, a następnie cmoknąłem w policzek.
- Skromny to ty, brat, nie jesteś.
- Do zobaczenia w domu – uśmiechnąłem się i wyszedłem. Skierowałem się do wyjścia. Gdy znalazłem się w holu poszedłem pod swoją salę. Spotkawszy nowych znajomych zacząłem z nimi gadać aż do rozpoczęcia lekcji. Szybko minęły, aż w końcu nadszedł czas na lekcje siatkówki. Wolnym krokiem kierowałem się na trening. Nie uśmiechało mi się ćwiczyć w spodniach, które odsłaniały moje ogolone nogi. Jak na złość zapomniałem wziąć dresy. Ni stąd ni zowąd poczułem szturchnięcie. Uniosłem głowę do góry. Widząc Fumiko posłałem jej pytające spojrzenie.
- Siema, Naruto! Co ty taki nie w sosie?
- Jak mam być w sosie skoro głodny jestem? – burknąłem. I faktycznie już po chwili jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. A dziewczyna? Głośno się zaśmiała. Zaczęła czegoś szukać w torbie. Po chwili wyciągnęła kanapkę i wyciągnęła dłoń w moją stronę. Byłem zdziwiony. Nie spodziewałem się po niej takiego gestu. Uniosłem brew do góry marszcząc przy tym delikatnie nos.
- Dla mnie? – niepewnie zapytałem.
- Przecież nie dla księdza, głupku. Dbam, żebyś na treningach mi nie zemdlał! – zaśmiała się. Wziąłem od niej jedzenie dziękując przy tym. Wgryzłem się w kanapkę. Była bardzo dobra. Zamruczałem pod nosem. Czułem jej palące spojrzenie, ale nie zwracałem na to uwagi. Przed salą gimnastyczną już tłoczyli się chłopacy. Pierwszy odezwał się Deidara.
- O, gołąbeczki już przyszły. – zagwizdał. Spojrzałem na szatynkę. Można było dostrzec, że gdyby wzrok zabijał to blondyn leżałby już trupem. Minimalnie się zarumieniłem. Nie byłem przyzwyczajony do tego typu rozmów. Nim zdążyłem choćby otworzyć buzię, odezwała się Fumiko.
- Zamknij się, Deidara. Lepiej spójrz na swojego gołąbka, bo ci odfrunie – wytknęła język do przodu, a następnie wyminęła mnie, a później chłopaków. Po chwili jej sylwetka zniknęła w damskiej szatni. Wzniosłem oczy ku górze.
- Złośnica – mruknął niemrawo Deidara, lecz kąciki jego ust uniosły się do góry. Uśmiechnąłem się i wszedłem do szatni. Szybko się przebrałem i wyszedłem na hol. Akurat miałem pecha, bo cała drużyna czekała tylko na mnie. Miałem złe przeczucia. Najbardziej obawiałem się wybuchowego charakteru mojej nowej koleżanki. Nie myliłem się. Podeszła do mnie z przymrużonymi powiekami.
- Naruto. Guzdrasz się niczym baba, chyba kupie Ci na urodziny… - nie zdążyła dokończyć. Uparcie się w coś wparowała. Powędrowałem wzrokiem za jej. Widząc jak patrzy się na moje nogi poczułem jak oblewam się rumieńcami. Zacząłem nerwowo drapać się po karku. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
- Uuuu, Naruś nóżki zgolił – szatyn z jakimiś nalepkami na twarzy pierwszy się odezwał. Zgromiłem go wzrokiem, lecz to nie poskutkowałem. Widziałem jak na jego twarzy pojawia się uśmiech. Rozejrzałem się po reszcie. Reakcja była taka sama. Chwilę później chyba cała szkoła mogła usłyszeć śmiech mojej drużyny. Zacząłem nerwowo się cofać do szatni, gdy poczułem coś twardego. I miękkiego. Uniosłem głowę napotykając wzrok Itachiego. Szybko się od niego odsunąłem. W przeciwieństwie do reszty nie śmiał się. Jego twarz nie wyrażała nic. Ku memu zdziwieniu nagle odezwał się Kisame.
- Wygrałem zakład. Oddaj pieniądze.
- Ale to nie fair!
- Powinniśmy się najpierw spytać Uzumakiego, czy to prawda! – słuchałem ich, lecz słowa nie docierały do mnie. Po szturchnięciu spojrzałem na dziewczynę. Uniosłem blond brew. Mruknąłem.
- Hmmm?
- Chłopacy pytali się, czy to prawda, że przebrałeś się za siostrę… - na jej wargach pojawił się kpiący uśmieszek. Ponownie poczułem jak po moim ciele rozlewa się fala ciepła. Czułem się zakłopotany i zawstydzony. Nie wiedziałem skąd oni to wiedzą, ani gdzie mnie mogli zauważyć. Przecież byłem taki ostrożny. Wsunąłem palce we włosy. Zagryzłem dolną wargę.
- Emmmm…. Skąd taki pomysł?
- Ha! A nie mówiłem? – na twarzy Kakuzu pojawił się triumfujący uśmiech. Przekląłem w myślach. Itachi zniecierpliwiony huknął na nas tuż koło mojego ucha.
- Do roboty, obiboki. Trening czeka. A ty, Naruto… nie przejmuj się nimi – na twarzy pana idealnego pojawił się ledwo widoczny uśmiech. Nie zważając na innych ruszył w stronę sali.


Beta: Yuri S.

6 komentarzy:

  1. Witam,
    dopiero co autorko tutaj trafiłam, przeczytałam kawałek prologu „Demony przeszłości” i wiem, ze zostanę tutaj na dłużej, niestety nie mam kiedy czytać tak naprawdę (taki zapieprz w pracy), że jedynie myślę o spaniu... ale będę się starała czytać w miarę możliwości..
    a mam jeszcze taką jedną małą prośbę czy dało by się coś zrobić z tą muzyką, żeby na przykład od razu była na pauzie, niestety mój komputer nie nadąża...
    no i na końcu jeszcze powiem, że dobrze piszesz, i masz nową czytelniczkę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    ciekawi mnie skąd wiedzą o tym, widzieli czy co? choć może powiedzieć, że z siostrą o coś się założyli, i niestety przegrał i musiał w efekcie z golić nogi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    zastanawiam się skąd wiedzą o tej podmianie, widzieli to czy jak? choć może wymyślić wymowę, że założył się z siostrą, i niestety przegrał zakład i w efekcie musiał zgolić nogi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział wspaniały, ale zastanawia mnie kwestia skąd wiedzą o tym że Naruto udawał siostrę, widzieli to czy co? choć może to zwalić na zakład na przykład...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń