Strony

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Latający Anioł XXXIV

 






"Wiele razy wyciągałem w mroku rękę, lecz moje palce niczego nie dosięgały. Światełko było zawsze odrobinę za daleko." ~ Haruki Murakami - Norwegian Wood



Dzień za dniem. Dni mijały, a ja funkcjonowałem niczym robot. Byłem to niby ja, ale nie ja. Miałem wrażenie jakby ktoś inny sterował moim ciałem. Nadal byłem otumaniony tym co się wydarzyło. Nie mogłem dojść do siebie. Jedynie, gdy spotykałem się z synem i siostrą ożywiałem się. Wracałem do swojego ciała. Na pogrzebie Fumiko w ogóle się nie zjawiłem. Nie mogłem. Nie mogłem sobie wybaczyć. W końcu zginęła przeze mnie. Uratowała nic nie wartego śmiecia. Jednakże... gdy dojdzie do wojny nie oszczędzę Madary oraz Memmy. To oni są odpowiedzialni za to co się stało. Zawzięcie ćwiczyłem walki. Nawet nocami wymykałem się w poszukiwaniu pomniejszych aniołów, aby ich zabijać. I szło mi to całkiem nieźle. W szkole dla Sakury wraz z Ino wcale nie byłem przyjemniejszy. Wręcz przeciwnie. Torturowanie i upokarzanie ich sprawiało mi nie lada frajdę. W końcu kim były, aby dręczyć moją siostrę? Miały okazję na własnej skórze przekonać się jakie to przyjemne. Wszedłem do łazienki damskiej. Zauważając moje ulubienice uśmiechnąłem się z lubością. Upewniając się, że jesteśmy w trójkę prze kluczyłem drzwi. Podszedłem do moich ofiar. Dostrzegając strach w ich oczach tylko się uśmiechnąłem.

- Witajcie suczki - oblizałem językiem wargi. Dziewczyny posłusznie zwiesiły głowy w dół. Obszedłem je dookoła, następnie wsunąłem zimne palce pod bluzkę blondynki i rozpiąłem jej stanik. Dziewczyna wyczuwając moje intencje sama zdjęła z siebie ubranie wraz z bielizną. Widząc ją nagą uśmiechnąłem się lubieżnie. Sunąłem opuszkami palców po jej bladej, nagiej skórze. Widziałem jak pod moim dotykiem pojawia się gęsia skórka. Obserwowałem Sakure która stała niczym słup soli. Gestem nakazałem jej się rozebrać. Gdy obie stanęły przede mną nagie miałem ochotę się zaśmiać. Pomimo, że się nad nimi znęcałem podobało im się to. Mogły zaprzestać tych spotkań w każdej chwili, a jednak tego nie zrobiły.

- Sakura... zrób Ino dobrze... - oparłem się o kafelkową ścianę. Różowowłosa klęknęła przed swoją przyjaciółką, a następnie wsunęła w pochwę kobiety. Ta natomiast cicho jęknęła. Oparła się o ścianę i odchyliła głowę. Była gotowa. Ona zawsze była mokra i gotowa do działania. Dlatego była moją ulubienicą. Dlatego to ona dostawała rozkosz. Język Sakury zaczął penetrować pochwę Ino.

- Ahhh... - jęknęła nie mogąc powstrzymać przyjemności jaka rozchodziła się po jej ciele. Podszedłem do niej, schwyciłem mocno prawą pierś, zacząłem ją ugniatać. Blade palce zwinęły się w pięść. Zaczęła się wić. Językiem zacząłem lizać brodawkę sprawiając, że miała więcej rozkoszy. Moja prawa dłoń wsunęła się w różowe włosy. Zacisnąłem palce i sprawiłem, że głowa mojej niewolnicy zaczęła szybciej pracować tym samym Ino zaczęła powoli dochodzić. Ugryzłem ją w brodawkę, spowodowałem ból. Yamanka ugryzła się w wargę sprawiając, że stróżka krwi spłynęła po wardze. Zlizałem ją. Popatrzyłem w błękitne, lekko zamglone powieki.

- Teraz ty zaspokój Sakure Ino... - lekko się uśmiechnąłem. Opuszkami palców pogłaskałem jej policzek. Widziałem zawód malujący się na twarzy towarzyszki. Ból, gdy czujesz rozkosz i gwałtownie ci ją odbierają. Jednak bez sprzeciwu zaczęła obsługiwać koleżanke. Jej zwinne palce błądziły po ciele nastolatki. Wargi oraz gorący język sunęły po równie bladym ciele. Widząc ten spektakl miałem ochotę sam dojść. Szarpnąłem różowe włosy. Głowa od razu uniosła się do góry.

- Mam nadzieję, że masz podzielną uwagę Haruno... zrób mi dobrze. - perfidnie się uśmiechnąłem. Sugestywnie spojrzałem w dół.

- Tak panie... - cicho jęknęła w momencie, gdy Yamanka wsadziła jej palce w pochwę. Drżącymi palcami rozpięła rozporek, wyjęła mojego penisa. Wzięła do ust i zaczęła ssać. Przymrużyłem powieki. Potrzebowałem się rozładować. A to było najlepsze co może być. Spuścić się suce na twarz. Upokorzyć. Obserwowałem ruchy Ino. Mocno uderzyłem ją w pośladek. Widząc czerwony ślad poczułem satysfakcje. Czując, że dochodzę odsunąłem Haruno, kilka ruchów sprawiło, że doszedłem na twarz ofiary. Jej język zaczął oblizywać moje nasienie. Schwyciłem go.

- Nie kazałem ci oblizywać mojej spermy Haruno... - mocniej go pociągnąłem. Widziałem ból malujący się na jej licu. Nic sobie z tego nie robiłem. Spojrzałem na drugą. Skinąłem jej głową przez co zaprzestała swojej czynności.

- Doprowadź pannę Haruno do stanu używalności...

- Oczywiście. - cichy szept rozszedł się w łazience. Wypięła się w moim kierunku, jej język zaczął zlizywać moje DNA. Wykorzystałem okazję,  brutalnie wsadziłem bez ostrzeżenia swoją męskość, zacząłem się w niej poruszać. Schwyciłem długi, koński ogon. Owinąłem wokół swojej pięści. Moje ruchy były głębokie, brutalne. Pozbawione jakiejkolwiek pieszczoty. Ponownie podczas tej krótkiej przerwy czułem nadchodzący orgazm. Wyjąłem penisa i spuściłem się na kobietę. Z satysfakcją obserwowałem jak po wygiętych w łuk plecach cieknie biała maź. Wiedziałem, że i ona doszła. Schowałem przyrodzenie z powrotem do spodni. Zapiąłem rozporek. Obserwowałem w milczeniu kobiety. Haruno próbowała również powtórzyć czynność koleżanki jednak marnie jej szło.

- Dosyć. W takim stanie jakim jesteście pójdziecie na lekcje. - mruknąłem. Następnie nie oglądając się za siebie od kluczyłem łazienkę, wyszedłem. Nie zastanawiałem się, nad ewentualnymi intruzami którzy mogą tam wkroczyć. Na moje szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. W milczeniu przemaszerowałem pod sale lekcyjną. Dostrzegając idącego w moją stronę Itachiego poczułem złość. Jakim prawem zakłócał mój spokój?

- Naruto... - popatrzył na mnie. A moja cała hardość znikła pod oliwkowym spojrzeniem. Nadal niestety miałem do niego słabość. Kurwa! Gdyby wiedział, co się właśnie wydarzyło znienawidziłby mnie.

- Nie mam czasu Itachi. - spróbowałem go ominąć, jednak schwycił mnie za biceps. Chwilę tak staliśmy nim odwróciłem się do niego.

- Daj mi szanse, wyjaśnię ci wszystko... - w milczeniu skanowałem jego twarz. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że w nocy znowu będzie mi się śnił.

- Mam dać ci szanse? Nie rozumiesz, że mnie oszukałeś? Zraniłeś? Kurwa Itachi! Ja się w tobie zakochałem, zacząłem odkrywać prawdziwego siebie, wykorzystałeś mnie i sprawiłeś, że poczułem się jak nic nie warty śmieć. Jak zabawka dattebayo! - cicho wykrzyknąłem. Jednak pilnowałem się, aby nikt niepożądany nas nie usłyszał.

- Nie chciałem Naruto... Jednak jeżeli miałem wybrać ochronę was, sprawienie żebyś przeżył, a zranienie ciebie... Wolałem, żebyś żył i mnie nienawidził niż widzieć jak umierasz... Za bardzo cie kocham Naru... - popatrzył na mnie ze smutkiem. Na jego słowa moje serce zaczęło szybciej bić. Czekałem tak długo na te słowa. Miałem ochotę rzucić się w jego ramiona. Powiedzieć, że również go kocham dlatego tak bardzo mnie to boli, jednakże... Będąc jego chłopakiem nie mogłem być Kyu. Nie mógłbym się zemścić tak jak chciałem. Znowu musiałbym stłumić moje mroczne ja. A tego nie mogłem zrobić. Obiecałem w końcu jej zemstę. A ja zawsze dotrzymuję danego słowa.

- Nie mogę ci wybaczyć Itachi... nie teraz... - popatrzyłem na niego ze smutkiem. Następnie wyminąłem go. Pobiegłem w stronę sali lekcyjnej. Nie oglądałem się za siebie. Nie mogłem. Wiedziałem, że gdybym to uczynił złamałbym się.


Heh, witam po długiej przerwie. Wiem, że nie każdemu może się ten rozdział spodobać, aczkolwiek jest ważny w rozwoju Naruto... A raczej jego mrocznej wersji...
Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia :D



2 komentarze:

  1. Hejeczka,
    kochana, kochana... wiem, że mam zaległości ale no trochę mnie martwi ta przerwa...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, a mi się podoba ta mroczna wersja Naruto, i nie żal mi Sakury czy Ino...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń