Strony

piątek, 10 lutego 2017

Latający Anioł VII









 "Niepew­ność wciąż pod­my­wa fun­da­men­ty podjętych decyzji. "




- Twoje żyły… - spojrzałem na przedramię. Rzeczywiście. Cały czas były spuchnięte. Skrzywiłem się. Dopiero zwracając na nie uwagę, odczułem coś w rodzaju pieczenia. Pokręciłem przecząco głową.
- Zejdzie. Nie martw się. Do zobaczenia w szkole! – uśmiechnąłem się, po czym cmoknąłem ją w policzek. Wziąłem torbę z przedpokoju, ubrałem czarne trampki i już mnie nie było. Nie wiem jak Kurama wyszedł z mieszkania, ale czekał na mnie przed domem. Zmarszczyłem brwi.
- Do domu. Już. – ten nawet się nie ruszył. Czujnie się we mnie wpatrywał. Westchnąłem. Najwyżej zostawię go w specjalnym miejscu przeznaczonym dla pupili. O dziwo kilka lat wcześniej szkoła wygospodarowała miejsce dla czworonogów uczniów. Trzeba było przyznać - był to miły gest. Ruszyliśmy.
Szedłem cicho pogwizdując. Słońce przyjemnie ogrzewało swoimi promykami moją twarz, a wiatr rozwiewał moje krótkie, blond włosy. Znikąd usłyszałem wołanie, zatrzymałem się. Obróciłem się na pięcie. Widząc biegnącą Fumiko uśmiechnąłem się i pomachałem do niej dłonią. Po chwili znalazła się przede mną, zdyszana oparła dłonie o kolana. Nabrała kilka głębszych oddechów, wyprostowała się i spojrzała na mnie tymi swoimi ciemnymi oczyma. Uśmiechnęła się.
- Cześć Naruto. – popatrzyła przez chwilę na mnie, by po chwili spojrzeć na sierściucha. Powróciła spojrzeniem, uniosła brew.
- O widzę, że masz psa. Nie chwaliłeś się. – wydęła wargi, zakładając rękę na rękę. Ruszyła przed siebie. Nieśpiesznie dogoniłem dziewczynę, podrapałem się zakłopotany po potylicy.
- No cóż… sam nie wiedziałem tego do wczoraj. – niedbale się uśmiechnąłem. Usłyszawszy cichy śmiech wiedziałem, że między nami już jest wszystko dobrze. Zerknęła na mnie z rozbawieniem.
- Słodki jest. Mogę pogłaskać? – skinąłem głową. Zatrzymała się i podeszła do Kuramy. Pies, jakby zażenowany, spojrzał na mnie, ale pozwolił szatynce na pieszczoty. Nawet w pewnym momencie polizał ją po policzku. Założyłem ręce za głowę, przyglądając się tej scenie z rozbawieniem. Znajdowaliśmy się niedaleko szkoły, dlatego spojrzałem na ulice, z której dochodził głośny gwar. Widząc kolegów z drużyny pomachałem dłonią. Fumiko natychmiast się zreflektowała, wstała. Popatrzyła się spod przymrużonych powiek na chłopaków, którzy zmierzali w naszym kierunku. Jedynie mój nowy przyjaciel wyglądał na niepocieszonego. Dziewczyna mruknęła jakby od niechcenia.
- Nie mów chłopakom. Widzisz, ktoś musi w naszej drużynie trzymać dystans. Inaczej, by totalnie się rozpuścili. – spojrzała na mnie tylko po to, by puścić oko. Spytałem niewinnie.
- To oznacza, że przestaniesz mnie bić? – kąciki jej warg drgnęły. Wsunęła dłonie do kieszeni krótkich spodenek. Jej tunika delikatnie falowała na wietrze.
- A wyglądam na osobę która faworyzuje kogoś? – westchnąłem. Dlaczego dziewczyny były tak skomplikowane? Jednak cieszyłem się, że ją poznałem. Mimo, że była wredna to potrafiła pomóc i rozweselić człowieka.
- Yoł! Co wy tutaj sami robicie gołąbeczki? – słysząc pytanie Deidary miałem ochotę palnąć się w czoło. Następnie odezwał się Kiba.
- O Naru widzę sprawiłeś sobie psa! – od razu podszedł i zaczął głaskać i drapać za uszami Kuramę. Przewróciłem oczyma. Czy mój pies musiał byś takim pieszczochem? Niedługo okaże się maskotką drużyny, a nawet i szkoły. Mimowolnie prychnąłem pod nosem. Pies słysząc to odwrócił ku mnie łeb. Zdrajca nawet nie raczył się cofnąć w moim kierunku. Dziewczyna widząc moje niezadowolenie, zaśmiała się i dała mi kuksańca w bok.
- No już nie bocz się na tego psa kochaniutki. Chodźmy, bo się spóźnimy – przeniosła wzrok na Itachiego. Złapała za jego nadgarstek, lekko pociągnęła do przodu.
- A my mamy do pogadania łasico. – mruknęła. Nawet się na nas nie oglądając ruszyła do przodu. Nieszczęsny brunet razem za nią. Stałem jeszcze chwilę w milczeniu, póki nie usłyszałem głosu Mitsukiego.
- Cośt miękka ta nasza Fumiko dzisiaj... Nawet na nikogo nie podniosła ręki. – mruknął. Widząc zabójcze spojrzenie chłopaków, miałem ochotę się roześmiać. Nie zrobiłem tego tylko dlatego, by nie zainteresować nami idącej dwójki przed nami.
- Ty narzekasz?! Powinieneś się cieszyć i zapisać ten dzień w kalendarzu! – wykrzyknął oburzony blondyn. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę murów placówki szkolnej.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca. – odpowiedział leniwie Shikamaru, który jak zwykle wpatrywał się w chmury, a jego dłonie (jak niemalże zawsze) były wsunięte do kieszeni zielonych spodni. Tego samego koloru była również jego koszulka. Wsunął do ust papierosa, odpalając go zapalniczką. Zaciągnął się dymem i chwilę przetrzymał w płucach, by następnie go wypuścić. Spojrzał na nas znudzonym wzrokiem.
- Ktoś jeszcze chce? – pokręciliśmy przecząco głową.
- Ejj, ty przyjmujący! Nie pal tyle, bo ograniczasz pole widzenia. – na słowa Nagato wybuchnęliśmy śmiechem. Przybiłem z chłopakiem piątkę. Wszedłszy na teren naszego więzienia, skierowałem się w miejsce, gdzie mój pies mógł swobodnie przebywać. Widząc budkę skierowałem tam swoje kroki. Wyszedł z niej szarowłosy mężczyzna, czytając jakąś książkę. Przez nią nie mogłem dostrzec połowy jego twarzy.
- Mhm? – mruknął bez jakiegokolwiek zainteresowania. Odchrząknąłem niepewnie.
- Dzień dobry panu. Chodzę tutaj od niedawna… chciałem oddać psa pod opiekę, gdy w tym czasie będę się uczyć…
- Ah… tak jasne… weź go wprowadź na wybieg i zmykaj stąd. Lekcje zaraz się zaczną. – ponownie usłyszałem mruknięcie. Spojrzałem raz jeszcze na mężczyznę, jednak nie widząc jakiejkolwiek reakcji ruszyłem w stronę ogrodzenia. Kurama dzielnie truchtał obok mnie. Będąc przed furtką kucnąłem przed moim czworonożnym przyjacielem. Pogłaskałem go po jego szarym łepku.
- Bądź grzeczny. Jak skończę lekcje, przyjdę po ciebie. – zaszczekał w odpowiedzi. Uśmiechnąłem się, a następnie wstałem. Otwierając furtkę, śmignął pomiędzy moimi nogami i tyle go widziałem. Jedynie w oddali byłem w stanie zobaczyć  jego merdający ogon. Dostrzegłem jeszcze kilka innych psów. Miałem nadzieję, że nie narobi mi problemów. Zamknąłem metalową furtkę. Trzymając dłoń na klatce mimowolnie ujrzałem swoje żyły, zmarszczyłem nos. Nie wyglądało to najlepiej – miałem rażenie  jakby moja krew wrzała od środka, podnosząc się o kilka stopni. Poirytowany potarłem dłonią czoło.
- Kogo moje oczy widzą… - niemal podskoczyłem na te słowa, jednak zachowałem zimną krew. Z cienia wyłonił się młodszy Uchiha. Opuściłem dłonie wzdłuż tułowia, zacisnąłem pięści. Miałem ochotę rzucić się na niego z pięściami, jednak wolałem nie robić sobie i siostrze problemów. Warknąłem tylko.
- Uchiha. – spojrzał na mnie swoimi czarnymi tęczówkami. Podszedł jeszcze kilka kroków tak, że niemal stykaliśmy się klatkami piersiowymi.
- Uzumaki… Przestań się wpieprzać między mnie i swoją siostrę. – patrzył na mnie lodowatym spojrzeniem, lecz ja nie miałem zamiaru trząść portkami. Zacisnąłem mocno szczękę. Wysyczałem.
- Trzymaj się z tymi lepkimi łapami z daleka od mojej siostry. Zasługuje na kogoś lepszego niż takiego pajaca jak ty! – na moje słowa jego źrenice się zwęziły. Złapał mnie za materiał mojej koszulki, przybliżył. Nasze twarze niebezpiecznie były blisko siebie. Również złapałem za skrawek jego białej koszuli.
- Zamknij się, jeżeli życie ci miłe. Nie będzie mnie interesować, czy jesteś bratem Naruko, czy nie. Zgniotę cię jak śmiecia. – warknął. Mierzyliśmy się spojrzeniami póki czyjeś drobne, blade dłonie nas nie rozdzieliły. Obaj spojrzeliśmy w tym samym kierunku. Widząc Fumiko automatycznie uniosłem brwi ku górze. Jednak ona wpatrywała się w Sasuke z naganą. Nie spojrzawszy nawet w moim kierunku powiedziała.
- Idź już Naruto. Spóźnisz się na matmę, a ty Sasuke… zostań. Musimy sobie porozmawiać.- stałem tak jeszcze chwilę ogłupiały, jednak szybko się otrząsnąłem z szoku. Zerknąłem raz jeszcze na tą dwójkę, która w milczeniu się w siebie wpatrywała. Ruszyłem przez trawę do budynku. Miałem mieszane uczucia. Dziewczyna ta zawsze pojawiała się w najmniej spodziewanych momentach. A najdziwniejsze było to, że wszyscy się jej słuchali. Mieli przed nią jakby respekt? Coś w ten deseń. Postanowiłem, że zapytam się jej o to przy najbliższej okazji. Teren szkoły okazał się pusty, dlatego przyśpieszyłem kroku. Niemal wbiegłem do środka. Szybko przeskakiwałem z schodka na schodek dlatego nie zauważyłem czyjejś postaci. Zderzywszy się uniosłem głowę. Widząc różowowłosą dziewczynę szybko złapałem ją w pasie. Pomogłem jej złapać pionową dziewczynę. Uśmiechnąłem się z zakłopotaniem.
- Przepraszam Sakura. Nie zauważyłem cię. – podrapałem się po głowie. Jej zielone źrenice spojrzały na mnie ze złością jednak ona szybko się ulotniła. Posłała mi lekki uśmiech.
- Nie szkodzi, ale twoje żyły… byłeś u higienistki? – słysząc troskę w jej głosie, skinąłem głową. Wiem, skłamałem jednak nie miałem zamiaru się tłumaczyć. Byłoby to dość kłopotliwe.
- Tak, podobno to czasami normalne u niektórych, gdy jest tak ciepło. Idziemy? Chyba nas zabiją za to spóźnienie na matmie. – zaśmiałem się. Haruno po chwili dołączyła do mnie. Oboje wspięliśmy się po schodach, a następnie rozmawiając szliśmy wzdłuż holu. Była miła jednak wiedziałem, że przyjaciółmi na pewno nie będziemy.


( … )


Byłem wykończony. Chyba przeżywałem kryzys wieku nastolatka. No w każdym razie miałem masę zadań domowych. I pomyśleć, że był dopiero początek września, a ja już miałem dosyć. Eh. Ja Uzumaki  Naruto przysięgam, że mogę pełno etatowo pracować na stanowisku testera spania. Kąciki moich ust drgnęły. Wyszedłem z klasy, a po chwili dołączyła do mnie blondynka. Spojrzałem na nią.
- Co taki cichutki jesteś braciszku? Zazwyczaj roznosi cię energia i nie możesz usiedzieć w jednym miejscu, a dzisiaj… No proszę, proszę... Kto, by pomyślał, że ten dzień nadejdzie? – na jej ładnej twarzyczce pojawił się złośliwy uśmieszek. Jakby było tego mało dostałem sójkę w bok. Zastanawiałem się, czy te dziewczyny się zmówiły? Westchnąłem, wsunąłem dłoń we włosy i przeczesałem je palcami.
- Kiedyś trzeba, co nie siostra? Teraz do domu? – lekko się uśmiechnąłem. Przeciskaliśmy się pomiędzy innymi uczniami. Kierowałem się w stronę szatni, ponieważ czekał mnie jeszcze trening. Zaczynałem lubić siatkówkę i tę lekcję. Gdy tylko pomyślę, że wcześniej ten sport był moim przekleństwem mam ochotę strzelić sobie w głowę. Może chodziło o atmosferę i ludzi? Jeżeli tak, to był to powód.
- A nie, dzisiaj nie. Dzisiaj popatrzę na wasze zmagania z piłką. – wlepiła we mnie spojrzenie swoich błękitnych tęczówek. Wydąłem wargę do przodu.
- O co to to nie, dattebayo! – przymrużyłem powieki, zerknąłem na jej kucyki. Przystanęła, tupnąwszy nogą.
- Wiedziałam! Gdybyś mnie kochał, to byś mi pozwolił datebanne! – wysunęła dolną wargę i spojrzała na mnie miną zbitego psiaczka. Zawsze tak robiła, gdy rodzice jej coś zabraniali. Zazwyczaj się łamali pod jej urokiem, dlatego była nieco rozpieszczona. Zagryzłem wargę.
- Nie, zresztą Fumiko i mistrzunio Guy się nie zgodzą. – mruknąłem. Odwróciłem się do niej plecami, na moich ustach pojawił się uśmiech, jedna szybko przybrałem na twarz obojętny wyraz twarzy. Ruszyłem powoli, zrównała się do mnie krokiem.
- Fumiko? A co ona ma do tego? – uniosła swoją idealnie zrobioną brew. Wzruszyłem ramionami.
- Nieoficjalna przywódczyni. A zresztą sama się przekonałaś, że inni się jej słuchają. – widząc niezadowolenie malujące się na twarzy dziewczyny zaśmiałem się i zmierzwiłem jej włosy.
- Głowa do góry! Możesz na mnie poczekać, bawiąc się z Kuramą. – uniosła głowę. Smutek ustąpił radości.
- Zgoda. A więc do zobaczenia datebanne! – zaśmiała się, cmoknęła mnie w policzek. Szybko zbiegła po schodach. Pokręciłem z rozbawieniem głową.
- Wariatka. – mruknąłem, jednak na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech.


 Dziękuję za wchodzenie i czytanie mojego bloga. Myślałam, że już nikt nie będzie zaglądał zważywszy na moją małą aktywność.
Byłabym wdzięczna za wasze opinie pod notką :)

Beta: Natalia O. 

7 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwościa na kolejny rozdział :3
    <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam że rozdział trochę gorszy od poprzednich, ale tylko troszkę. Wiem ze ma wyjść Itanaru ale dalej kibicuje Sasunaru po prostu uwielbiam ten paring.
    Wyczekuje nowego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety tutaj raczej nie planuje wątków SN, ale sprzeczek na pewno nie będzie brakować :D
      Jedynie w szkole, czy innych moich opowiadaniach będzie ten paring :3
      A co do rozdziału postaram się dodać jeszcze w tym miesiącu :*

      Usuń
  3. Hej,
    bardzo ciekawi mnie Kurama, i to takie nagłe pojawienie się Fumiko, i okazuje się, że jest nieoficjalnym przywódcą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    fantastycznie, ciekawi mnie Kurama, takie nagłe pojawienie się Fumiko, i okazuje się, że... jest nieoficjalnym przywódcą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    fantastyczy rozdział, bardzo ciekawi mnie Kurama, no i takie nagłe pojawienie się Fumiko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń