Strony

niedziela, 13 stycznia 2019

Latający Anioł XIX




 
"W snach nie czu­je się bólu; człowiek zaw­sze się budzi, za­nim zacznie się praw­dzi­we cierpienie. "






To już był czwarty dzień odkąd nie widziałem dziewczyny. Martwiłem się o Fumiko. Zdawałem sobie sprawę, że to silna kobieta jednak zawsze zostawało jakieś ale. Itachi oraz reszta zespołu "Anielskich skrzydeł" próbowała mnie uspokoić jednak to było na nic. Przemknąłem cicho schodami na dach budynku szkoły. Przekręciłem klucz w drzwiach po czym wymaszerowałem na dwór. Słońce delikatnie przygrzewało tym samym ogrzewając moją twarz. Usiadłem na czarnej papie która okalała dach. Wystawiłem twarz ku promykom słońce. Słysząc znajomy głos drgnąłem.
- Ty też zwinąłeś klucz pannie Yamanko ,klucze z portierni.- słysząc to nie mogłem się nie uśmiechnąć. Wygiąłem kąciki ust ku górze nadal nie otwierałem powiek.
- Czyżbym nie tylko ja miał takie brzydkie skłonności? - w moim głosie pobrzmiewało rozbawienie. Mężczyzna usiadł obok mnie przez co poczułem dym papierosowy. Delikatnie zaciągnąłem się tym zapachem. Sam nie paliłem papierosów, jednak lubiłem siebie nazywać biernym palaczem. Gdy nadarzała się taka okazja zaciągałem się tą trucizną.
- Na to wychodzi Uzumaki. Jutro twój wielki debiut. - mruknął. Otwarłem powieki po czym obróciłem nieznacznie głowę w kierunku czerwono włosego chłopaka.
- Myślisz, że Fumiko dotrze na zawody? - mój głos wyrażał ciekawość jak i zaniepokojenie. Sasori spokojnie zaciągnął się papierosem.
- Hmm... znam ją już dobre parenaście lat... Ile razy się zdarzało, że znikała na długo tylko po to, aby nas bronić... poświęciła tak wiele i zawsze wracała. Prędzej, czy później. Nie znam nikogo kto, by się tyle poświęcał. - lekko się uśmiechnął patrząc przed siebie.
- Opowiesz mi o niej? - moje pytanie zawisło w powietrzu. Oboje wpatrywaliśmy się w błękitne niebo. Cisza trwała tak długo przez co myślałem, że nie doczekam się odpowiedzi jednak w końcu odezwał się. Z namysłem i jakby ważył swoje słowa.
- Znam ją od dziecka. Zawsze była młodą kobietą. Kilkakrotnie wpadałem w tarapaty przez co ratowała mi skórę. Jestem jej za to wdzięczny. Tylko dzięki niej nie mam nabrudzone w karkotece. Zdarzało się, że zostałem kilkukrotnie zaatakowany przez takich ludzi jacy zaatakowali ciebie. Jednak ona zawsze się pojawiała niczym królik z kapelusza. Rozprawiała się z każdym. Nie miała litości w stosunku do oprawców. Jednak... jednak ja dostrzegałem jej ból za każdym razem, gdy zabijała. Nie znam jej tak długo jak Itachi z Sasuke... Oni mają ze sobą dłuższą historię. Jednak ona im wybaczyła, okazała miłosierdzie i zaufanie w stosunku do nich. Nie jest łatwo zaufać komuś kto był po przeciwnej stronie barykady - wzruszył ramionami wydmuchując nikotyne z płuc. Skinąłem głową w milczeniu przetrawiając informacje.
- Mimo, że jest surowa i chłodna doceń to. Zdaje sobie sprawę, że sobie nigdy nie wybaczy czyjejkolwiek śmierci. Bierze na siebie za dużo, za dużo od siebie wymaga jak i od innych... jednak to dobra dziewczyna z mało barwną historią. Zjawi się, gdy zrobi to co ma zrobić. - delikatnie poklepał mnie po barku. Dostrzegłem w jego spojrzeniu nonstalgie jak i troskę.
- Lubisz ją prawda? - spytałem. Ten skinął głową.
- Nie wszyscy z nas doceniają co dla nas robi. Wiem, że Dei nie jest idealny i mógłby mieć więcej szacunku jednak ma żal, że nie udało jej się ocalić jego brata. - wstał z zajmowanego miejsca. Rzucił niedopałek na podłoge po czym zgniótł butem. Popatrzył na mnie z powagą.
- Postaraj się nam wszystkim zaufać. Nadchodzi wojna. Zdajemy sobie sprawę, że może ktoś z nas zginąć. Będą ludzie oczekiwać od ciebie cudów, tego że będziesz wiedział co robić... jednak zawsze jest tak, że inni oczekując od kogoś zwalając ciężar obowiązków na innych. Nie daj się przygnieść tej panice. - zmierzwił moje blond włosy. Lekko się uśmiechnąłem.
- Dziękuję Sasori, że mi to wszystko powiedziałeś. Teraz trochę więcej zrozumiałem. Jednak co do Fumi masz rację. Ona nadal nosi w sercu smutek z powodu śmierci siostry. Poczucie winy które stara się ukryć. Jednak oczy ją zdradzają. - kolega z drużyny skinął głową. Zeszliśmy na parter uprzednio zakluczając drzwi na dach szkolny. W tłumie młodzieży dostrzegłem charakterystyczne blond włosy. Pomachałem dłonią tym samym zwracając jej uwagę. Podszedłem do parapetu na którym usiadłem pomimo zakazu pani dyrektor Senju. W końcu znalazła się przede mną.
- Cześć siostra.
- Cześć braciszku. - lekko się uśmiechnęła. Oboje czuliśmy podekscytowanie ponieważ dzisiaj Shion miała przyjechać do nas na obiad z małym Hidekim. Na samą myśl sam się uśmiechnąłem. Dzisiaj Jiraya miał poznać pierwszy raz mojego syna. Poczułem coś na kształt dumy. A więc tak czuli się nasi rodzice. Dumni i pełni troski o nas.
- Gotowa odebrać Shion i Hidekiego z dworca? - uniosłem brew ku górze. Skinęła głową poprawiając swoje kucyki.
- Tak się cieszę datebanne! - wykrzyknęła podeksycytowana, a jej oczy błyszczały swoim własnym światłem. Usiadła obok mnie. Większość tej szkoły wiedziała, że Uzumacy rządzili się swoimi prawami i nie byli skłonni respektować nie siadania na parapecie.
- Stresuję się. - mruknąłem zawstydzony drapiąc się po potylicy. Bliźniaczka spojrzała na mnie z jawną kpiną.
- Nie bądź śmieszny Uzumaki datebanne! Odkąd ona go uleczyła... on jest fantastycznym wujkiem, pełnym ciepła i dobroci. Nawet nie zareagował źle na wieść, że jesteś ojcem. - fuknęła po czym szturchnęła mnie w bok. Cicho syknąłem ponieważ odkąd trenowała koszykówkę stała się silniejsza. Prawie była tak silna jak mama. Na samo wspomnienie rudo włosej kobiety poczułem ukłucie bólu w sercu.
- Masz rację dattebayo, jednak to silniejsze ode mnie... - wzruszyłem ramionami. Schwyciła swoją drobną dłonią moją po czym spojrzała na mnie. Popatrzyła na mnie tak jak patrzą mamy na małe dzieci.
- Będzie dobrze młotku. - szeroko się uśmiechnęła. Skinąłem głową jednak od razu ją uniosłem orientując się skąd znam to przezwisko.
- Ej! - przerwała mi.
- Jestem niewinna, jakoś tak mi się wymsknęło. - ze śmiechem zeskoczyła z zajmowanego miejsca.
- Przecież Sasuke tak na mnie mówi! Nadal się z nim spotykasz! - wykrzyknąłem. Oskarżycielsko wysunąłem w jej kierunku palec wskazujący. Przymrużyłem powieki. Popatrzyła na mnie minką niewiniątka.
- Spotykamy się później datebanne. - wypowiedziała te kilka słow po czym zniknęła w tłumie uczniów. Poczułem przez chwilę złość, że mnie tak długo oszukiwała jednak w końcu na moim obliczu pojawił się mały uśmiech. Miałem nadzieję, że Naruko jest z nim szczęśliwa. Chciałem, aby miała kogoś kto ją ochroni. A Sasuke był silny. Był aniołem. Wiedział o tym drugim świecie wystarczająco, aby mógł ją ochronić. Bardziej niż śmiertelnik. Westchnąłem wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Ciężkie było życie starszego brata. Z rozmyślań wytrącił mnie głos mężczyzny.
- Wróciła. - to jedno słowo, a jak wiele znaczyło. Uniosłem głowę napotykając spojrzenie oliwkowych tęczówek. Moje ciało przepełniała euforia.
- Kiedy? - milion pytań kłębiło mi się w głowie jednak tylko to jedno słowo wydobyło się z moich warg. Itachi widząc to lekko uniósł kącik ust do góry.
- Dzisiaj rano.
- Mogę ją odwiedzić?
- Nie sądze. Nie wygląda najładniej. - w tęczówkach dostrzegłem zaczepny ognik. Skinąłem głową.
- Będzie jutro startować w zawodach? - popatrzyłem pytającym spojrzeniem.
- Zależy ci na jej obecności cóż nie? Żeby zobaczyła twoją wygraną, albo upadek. - cynicznie się uśmiechnął.
- Chciałbym, żeby bliska mi osoba była przy mnie w tym ważnym dniu. Nie ważne, czy mi się uda czy nie. Po prostu była Itachi. - mruknąłem nadal wpatrując się w te hipnotyzujące spojrzenie. Zeskoczyłem z parapetu. W tym momencie kruczo włosy Uchiha znacznie górował nade mną wzrostem. Ostatni raz spojrzałem na jego przystojną twarz po czym obróciłem się na pięcie, ruszyłem w stronę sali, gdzie miałem odbyć lekcję łaciny.


No witam was serdecznie mordeczki. Jak u was? Podoba wam się póki co fabuła? Czyżby nasz Naruś i Itacz w końcu doszli do porozumienia, a Fumiko miałaby im w tym pomóc? :P

3 komentarze:

  1. Hejka,
    rozdział jest wspaniały, bardzo cieszy mnie to porozumienie między Itachim i Naruto, a Fumiko chyba miała najwięcej do powiedzenia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, hejka,
    cudownie, cieszy mnie to porozumienie między Itachim a Naruto, ale to chyba działanie Fumiko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    wspaniale, cieszę się i to bardzo z porozumienia między Itachim a Naruto, Fumiko tutaj to chyba miała tutaj najwięcej do powiedzenia ;)
    Wesołych Świąt życzę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń