środa, 2 września 2020

Latający Anioł XXV

 



"Pamiętać bowiem należy, że ludzi trzeba albo dopieszczać, albo ich zniszczyć; bowiem za krzywdy błahe się mszczą, a za wielkie nie mogą; zatem krzywda, którą ludziom wyrządzasz, musi być taka, byś nie obawiał się zemsty." ~ Niccolo Machiavelli, Książe






Spacerowałem ze swoim synem wraz z Kuramą oraz Naruko. Nie pamiętam kiedy czułem się tak lekko i spokojnie. Po treningach, walkach czułem się nieco pewniej, że będę mógł ochronić ważne dla mnie osoby. Z rozczuleniem popatrzyłem na małego. Był tak bardzo do mnie podobny. Lekko się uśmiechnąłem co nie uszło uwadze bliźniaczce.

- Zmieniłeś się Naruto, wydoroślałeś. A myślałam, że szybciej kometa uderzy w ziemie i będziemy trupami niż mój mało rozgarnięty braciszek dorośnie. - z jej ust wydobył się śmiech. Spod przymrużonych powiek popatrzyłem na dziewczynę. Prychnąłem.

- Powiedziała ta rozgarnięta. - wytknąłem język do przodu.

- Powiem ci, że nawet pasuje ci dziecko. - lekki uśmiech na twarzy rozmówczyni upewnił mnie w tym, że się ze mną droczy.

- Powiedz mi... co to za tajemnice masz przede mną? - na moim licu pojawił się przebiegły uśmiech, dostrzegając zaróżowienie na twarzy blondynki wiedziałem, że trafiłem w sedno tematu.

- Nie wiem o co ci chodzi. - założyła rękę na rękę, a twarz odwróciła w drugą stronę.

- Kochasz Sasuke prawda? - popatrzyłem z powagą na nią. Popatrzyła na mnie z odrobiną niepewności, jednak wzrok był twardy.

- Tak, my... jesteśmy w związku Naruto. Wiem, że nie podoba ci się to jednak... eh dattebane! Sam wiesz, że miłość nie wybiera. Nic nie mogę na to poradzić. - zagryzła dolną wargę. Wiedziałem, że do pełni szczęścia najbardziej pragnie mojej akceptacji. Dzięki Itachiemu pozwoliłem sobie na kredyt zaufania do jego młodszego brata. Tym bardziej chciałem, aby była szczęśliwa. A najważniejsze, aby był ktoś kto ją ochroni. Jeżeli jej coś, by się stało... ja... ja nie wiem, czy bym to przeżył. Była częścią mnie. Przyciągnąłem ją do siebie, zmierzwiłem blond czupryną.

- Jeżeli naprawdę oboje się kochacie to jakoś przetrawię tego drania. Jednak jak cie zrani zamorduje dattebayo! - zacząłem wygrażać pięścią. Młoda kobieta roześmiała się widząc moje nieme groźby.

- Mieć takiego brata to skarb. Mieć takiego ojca w przyszłości jak ty to błogosławieństwo. Wiem, że mój chrześniak będzie szczęśliwym dzieckiem. Przepraszam, że tak na początku gnębiłam Shion. Nie chciałam... Znaczy wtedy chciałam, nienawidziłam jej za to jak cie potraktowała. Jak zraniła mojego ukochanego braciszka dattebane. Jednak widzę, że się zmieniła. Nie jest już tą samą rozpieszczoną dziewuchą jaką była. - ponownie w trakcie naszej rozmowy się uśmiechnęła. Pocałowała mnie w policzek. Wznowiliśmy nasz spacer.

- Dziękuję, dzięki tobie moje ego rośnie. - wybuchnąłem śmiechem patrząc na nią.

- Masz mi jeszcze coś do powiedzenia skoro rozmawiamy tak szczerze? Od dłuższego czasu... - w jej głosie słyszałem zawahanie. Zagryzłem wargę nie bardzo wiedząc jak ubrać w słowa to co się ostatnio u mnie dzieje. Dostrzegając ławkę skierowałem tam nasze kroki. W tym czasie milczeliśmy, usiedliśmy, a ja zerknąłem na śpiącego Hidekiego.

- Wiesz... chyba jestem biseksualny... - szepnąłem cicho, może nawet nieco zawstydzony. Obawiałem się, że może się ode mnie odwrócić. Bałem się możliwości, iż mogę stracić siostrę. Wiele razy czytałem jak rodzina się odwracała od takiej osoby. Wiedziałem co prawda, że mnie kocha i wspiera jednak... jednak nie każdy jest gotów, aby się pogodzić z taką wiadomością. W momencie, gdy walczyłem ze swoimi głupimi myślami Naruko schwyciła moją dłoń. Uniosłem głowę. Jej niebieskie tęczówki patrzyły na mnie z powagą.

- Kocham cie bracie taki jaki jesteś. Nie ważne, czy biseksualny, czy heteroseksualny. Nadal jesteś moim ukochanym braciszkiem. I nigdy to się nie zmieni. Najważniejsze, abyś znalazł osobę która będzie cie kochała i uszczęśliwiała. Jeżeli będzie to mężczyzna to co z tego? - jej brew powędrowała ku górze. Odetchnąłem z ulgą. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak ta tajemnica ciąży mi na sercu.

- Wiesz... chyba znalazłem tą osobę. Jednak jeszcze nie jestem pewien co do swoich uczuć. Do tego kim jestem... - zacisnąłem dłonie w pięść. Było to skomplikowane. Na nowo uczyć się siebie. Nie życzyłem tego nikomu.

- Dowiem się kto zdobył serce mojego brata? - zmierzwiła moje włosy. Przewróciłem oczyma.

- Itachi. Jak tak dalej pójdzie będę skazany na tego drania. - wybuchnąłem śmiechem, przymrużyłem powieki. Nadęła policzki.

- Głupek z ciebie. - tknęła mnie palcem w żebro. Prychnąłem. Następnie popatrzyłem na nią z uwagą. Podejrzewałem coś od pewnego czasu, jednak nie chciałem się wygłupić z moimi przypuszczeniami.

- Naruko... - powaga w moim głosie była mocno wyczuwalna przez co atmosfera żartów zniknęła, a zostało skupienie.

- Tak? - patrzyliśmy sobie w oczy jak za dawnych czasów, gdy odbywaliśmy takie ciężkie rozmowy. Niestety przez to wszystko co się ostatnio działo zaniedbaliśmy rozmów. Miałem wrażenie nawet, że się oddaliliśmy od siebie. Nie chciałem, aby działo się tak już więcej.

- Czy... czy dziewczyny z drużyny koszykarskiej cie gnębią? Proszę bądź ze mną szczera. - położyłem dłoń na jej drobnej. Jej ciało zaczęło się trząść, a z oczów popłynęły łzy. Od razu ją przytuliłem, zacząłem gładzić po plecach.

- T-tak. - wkurzyłem się. Byłem zły, że dopiero po trzech miesiącach doszedłem do takich wniosków. Odsunąłem ją od siebie.

- Które to? - mój wzrok wyrażał czystą furię, a głos lodowaty. Naruko od razu zorientowała się, że budzi się moja diabelna strona. Zaczęła coraz szybciej kręcić przecząco głową.

- N-niiee Naruto... - przerwałem jej.

- Mów natychmiast. Inaczej każdą po kolei zacznę dręczyć. Doskonale wiesz, że jestem do tego zdolny. Nikt więcej nie będzie dręczyć mi siostry. - zacisnąłem dłoń na jej nadgarstku.

- Sakura i Ino. - wyszeptała cicho. - starłem łzy spływające z jej policzków. Wstałem.

- Nie widzą z kim zadarły suki. Nauczą się raz, a porządnie, że Uzumakich się nie tyka. Nawet nie próbuj mi w tym przeszkodzić Naruko. W dupie mam tą całą szkołę i wszystkie sukowate pomioty. Mogły się dwa razy zastanowić zanim tknęły moją siostrę. - patrzyliśmy w sobie w oczy. Widziałem, że żałowała tego. Jednak nie było odwrotu. Każdy myślał, że jestem grzecznym chłopcem. Lecz nikt nie znał mojej przeszłości. Mrocznej przeszłości. A to dzięki rodzicom którzy zatuszowali moją przeszłość. Popatrzyłem w niebo.

- Chodźmy do domu. - cicho wyszeptała. Skinąłem głową. schwyciłem wózek, po czym zaczęliśmy wracać.


( Następnego dnia )


Kroki kierowałem prosto do damskiej toalety. Wiedziałem, że znajdowały się tam dwie dziewczynki których poszukiwałem. Wparowałem bez słowa do pomieszczenia. Stało tam kilka dziewcząt jednak siłą mojej woli wyszły. Na moich dłoniach znajdowały się rękawiczki, a w dłoni klucz do damskiej toalety. Zamknąłem nas od środka, aby nikt mi nie przeszkodził w "rozmowie".

- Naruto, co ty robisz?! - wykrzyknęły obydwie. Wzruszyłem ramionami, zacząłem ku nim iść. Oparłem się na pozór niedbale o kafle.

- Mamy do pogadania. - z mojego głosu wyciekała pogarda oraz opanowanie. Widziałem powoli malujące się przerażenie na ich twarzach.

- O czym? Przecież możemy normalnie porozmawiać na korytarzu... - odważnie odezwała się Ino. Ziewnąłem.

- Doprawdy? Chcecie, aby każdy się dowiedział o występkach na mojej siostrze? - przymrużyłem powieki.

- Nic jej nie zrobiłyśmy! - wykrzyknęła Sakura. Zaśmiałem się. Zbliżyłem się do niej. Złapałem jej gardło po czym uniosłem wyżej. Jej nogi próbowały mnie uderzyć, jednak było to żałosne widowisko.

- Godne pożałowania Haruno. Nie kłam. - puściłem ją, aby opadła niczym szmaciana lalka. Patrzyłem jak blondynka kuca obok i pyta, czy wszystko w porządku.

- Jesteś potworem! - niebieskie tęczówki błyskały piorunami. Skinąłem głową.

- Chyba za dobrze mnie jeszcze nie znasz skoro po takiej błahostce używasz tak mocnego słowa jak "potwór" no, ale dobrze. Wracając do tematu... co robiłyście mojej siostrze... - z kieszeni spodni wyjąłem scyzoryk którym zacząłem się niedbale bawić. Jednak wzrok nadal miałem skupiony na koleżankach z klasy.

- Nic, naprawdę nic. - wyjąkała różowowłosa.

- Nie drażnij mnie Haruno. Kończy mi się cierpliwość. Jeszcze jedno kłamstwo, a może to się skończyć mnie kolorowo. - na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Obie się wzdrygnęły na ten widok.

- Trochę ją poobijałyśmy i tyle. - odezwała się Yamanka. Skinąłem głową.

- Owszem, posiniaczyłyście... i co jeszcze? - uniosłem brew ku górze.

- I... i molestowałyśmy... - w tym momencie zagotowałem się jednak udało mi się utrzymać emocje w ryzach. Moje plany co do tej dwójki zmieniły się diametralnie. Podszedłem, pogłaskałem najpierw jedną, potem drugą po policzku. Obydwie zareagowały tak samo. Wzdrygnęły się.

- Załatwimy to inaczej. Na pewno nic nie wspomnicie o tej rozmowie, jestem o tym przekonany. Nikt wam nie uwierzy. Jednak od dzisiaj wasze życie będzie piekłem. Zadarliście nie z tą osobą co trzeba. - szybkim ruchem przeciąłem scyzorykiem pasek od biustonosza i jednej i drugiej. Mocno ściągnąłem pierś Sakury.

- Płaska jesteś niczym deska. Nic dziwnego, że nikt ciebie nie chce. Też nie chciałbym mieć takiego czegoś. Nawet nie ma za co chwycić. Suki najwidoczniej tak mają - wzruszyłem ramionami. Patrzyłem z satysfakcją jak płyną mojej ofierze łzy. Następnie popatrzyłem na Yamankę której niewiele brakowało do podobnego stanu.

- Wstawaj - wykonała komendę bez słowa. Dłonią zacząłem wędrować po jej nodze, a następnie mocno chwyciłem jej kobiecość. Z satysfakcją zauważyłem, że było tam wilgno. Roześmiałem się.

- Podnieca cie ta sytuacja? Spokojnie, to nie ostatni raz. - splunąłem jej w twarz, zabrałem dłoń po czym odwróciłem się na pięcie. Akurat w momencie, gdy zabrzmiał dzwonek.

- N-niee - wyjąkała zaczerwieniona.

- Widzimy się na lekcji, ogarnijcie się. Ściągnąłem rękawiczki, schowałem scyzoryk wraz z nimi do kieszeni. Od kluczyłem drzwi i wyszedłem jak gdyby nigdy nic. Wiedziałem, że już nikt tam nie wejdzie, a ja sam wyszedłem niepostrzeżenie. Zemsta dopiero się zaczęła.


Hoho! Nikt się nie spodziewał, że z Naruto taki brutal i skurwysyn :D
No, a jednak. Rodzina w końcu najważniejsza, w końcu na darmo nie dają przezwisk co nie?
Pewnie już mnie znienawidziliście za to co zrobiłam z naszym kochanym, grzecznym Narusiem :(
No nic, to dopiero początek. Anioł w ludzkiej skórze xDDD


5 komentarzy:

  1. Ooo, cieszę się, że wróciłaś. Mam pytanie: czy odwiesisz może opowiadanie Demony Przeszłości? Albo masz zamiar odwiesić po skończeniu ff Latający Anioł? Czy tak zawiesiłaś na amen? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe mam nadzieje w końcu wrócić na stałe (regularnie ), no ale zobaczymy jak to wyjdzie :D
      Dużą robotę w pisaniu jednak robią komentarze :P
      Ostatnio na wattpadzie czytelniczka tak sie rozpisała, że kopa w dupe dostałam i w krótkim czasie rozdział powstał :D
      Jak skończę jakieś opowiadanie to pewnie się wezmę za nie, bo miałam zajebistą koncepcję na nie ;>

      Usuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, wyobrażam sobie rozmowe Naruto z Sasuke że ma nie skrzywdzić jego siostry bo popamieta go... ciemna strona Naruto więcej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och wyobrażam sobie rozmowę Naruto z Sasuke, że ma nie skrzywdzić jego siostry bo popamięta go... i ciemna strona Naruto więcej jej proszę... ale skąd się wzięła ta ciemna strona, trzecie dziecko?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, wyobrażałm sobie rozmowę Naruto z Sasuke że ma nie skrzywdzić jego siostry bo... ale bardzo ciekawi mnie ciemna strona Naruto, więcej poproszę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń