Strony

niedziela, 23 września 2018

Latający Anioł XVI











" [...] to nie miejsce tworzy dom. To ludzie są jego podwalinami i dachem. To ludzie, którzy cię akceptują i kochają, są twoim domem."



Ranek. Coś czego szczerze nienawidziłam. Poranki sprawiały mi ból, a wspomnienia jakby przelatywały przed oczyma. Nienawidziłam przeszłości pomimo, że tak wiele mnie nauczyła. Westchnęłam opierając czoło o zimną szybę. W skupieniu rozmyślałam co dzisiaj zrobić. Musiałam powoli zacząć nauczać Naruto przemian. Miałam bardzo złe przeczucia, a on musiał nauczyć się bronić. Nie mogłam pozostawić go takiego bezbronnego. Wiedziałam, że Kurama będzie wstanie go obronić, ale jednak... Właśnie, zawsze pozostawało to jedno małe, drobne "ale". Z roztargnieniem zrobiłam krok do tyłu po czym szybko ubrałam czarną spódniczkę sięgającą mi kolan oraz tego samego koloru bokserkę. Moje ciało odnzaczało się bielą, a delikatne piegi na twarzy tylko się uwidoczniły. Przeczesałam palcami moje ciemne włosy. Czujnym wzrokiem zlustrowałam pomieszczenie i panujący tutaj bałagan. Wrzuciłam do torebki potrzebne książki oraz zeszyty chociaż wiedzę licealną miałam w małym palcu. Nie było mi to potrzebne jednak musiałam stwarzać pozory w szkole. Przecież nie mogłam chodzić bez niczego, bo wzbudziłoby to czujność co poniektórych osób. Zarzuciłam pasek torebki na ramie, wyszłam ze swojego pokoju kierując się tym samym na korytarz. Wsunęłam na stopy granatowe trampki. Szybko jeszcze spięłam włosy w luźny kucyk. Szybkie spojrzenie w lustro które znajdowało się w korytarzu nad komodą upewniło mnie w tym, że to był dobry wybór. Wymaszerowałam z mieszkania zamykając je uprzednio na klucz. Pęk wrzuciłam do torebki nawet nie zawracając sobie głowy, aby znalazły się w odpowiedniej przegródce. Wolnym krokiem zmierzałam w strone instytucji jaką była szkoła. Mój wzrok nie zatrzymywał się jakoś konkretnie. Błądził tu i ówdzie przez co słysząc swoje imie byłam zaskoczona. Odwróciłam się w stronę z którego dobiegł mnie znajomy głos.
- Fumiko! - widząc blond czuprynę moje wargi minimalnie wygięły się ku górze.
- Cześć Naruto, Naruko. - skinęłam bliźniaką głową. Szczerze? Nie spodziewałam się spotkać jego siostry. Miałam wrażenie, że raczej mnie nienawidzi i stara się unikać.
- Cześć Fumiko. - odpowiedzieli niemal równocześnie. Tylko na twarzy chłopaka dostrzegłam szczery uśmiech. Tuż za nimi dreptał wilczur. Nachyliłam się nad psem po czym zaczęłam go głaskać. Następnie się wyprostowałam i zmierzyłam tą dwójkę uważnym spojrzeniem. Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie.
- Chcieliście coś ode mnie? - zapytałam niedbałym tonem głosu. Instynkt podpowiadał mi, że tak jest jednak chciałam się przekonać czy będą mnie zwodzili.
- Od razu chcieliśmy coś. - pierwszy naburmuszył się blondyn zakładając rękę na rękę. Kątem oka zerknęłam na młodzą Uzumaki.
- Tak, mamy sprawę datebanne. - z zakłopotaniem podrapała się po głowię. Uniosłam prawy kącik ust do góry. Skinęłam nieznacznie głową.
- Zgoda, a o co chodzi? - kilka sekund później znaleźli się po moich obu bokach. Dostrzegłam na ich licach zmieszanie jak i zażenowanie. Moja brew automatycznie uniosła się ku górze w celu ponaglenia rodzeństwa.
- No bo chodzi o wujka... Czy jesteś w stanie pomóc mu pogodzić się z utratą naszych rodziców? Go to zabija od środka, a nas niszczy psychicznie... - na jednym wydechu powiadomił mnie Naruto. Zagryzłam wargę. Nie mogłam integrować w życie śmiertelników, a tym bardziej w ich odczucia. Z drugiej strony było mi żal tej dwójki. Zdawałam sobie sprawę przez co przechodzili i jak ciężko musiało być tej trójce. A Jiraye znałam nie od dzisiaj. Zanim ich rodzice zginęli był bardzo dobrym i opiekuńczym staruszkiem. Jednak strata dotknęła go na tyle mocno, że do teraz nie potrafił pogodzić się ze stratą. Nie miałam pojęcia czego tak naprawdę chciałby Minato. Westchnęłam. To było takie skomplikowane. Wybierać pomiędzy zakazami jak i nakazami, a tym co właściwe. Moja prawa dłoń mimowolnie zwinęła się w pięść. Tak bardzo ta sytuacja przypominała mnie, moją przeszłość.
- Zobaczę co da się zrobić dzieciaki. A teraz zmykajcie do szkoły. Po zajęciach Naruto na sali gimnastycznej i nie zapomnij o treningu z drużyną. Za dwa dni są zawody więc nie zawiedź nas. - zimny uśmiech na mojej twarzy nie wróżył nic dobrego, ale oni nie mogli tego wiedzieć. I tak powoli każdy zasypywał mnie jakąś cegiełką i non stop coś chciał. Czułam się wykończona. Tak po ludzku zmęczona czyimiś problemami. Nie wpływało to dobrze na moją psychike. Obserwowałam jak idą przede mną żywo o czymś gestykulując. W gruncie rzeczy były z nich dobre dzieciaki. Poirytowana ponownie wtopiłam dłoń we włosy. Nerwowo zaczęłam się nimi bawić starając się znaleźć w nich ukojenie jednak moje próby spoczęły na niczym. Jakby tego było mało musiałam spotkać jeszcze Itachiego.
- Witaj Itachi. - mruknęłam zrównując się z chłopakiem krokiem. Ten spojrzał na mnie z nutą wyższości jak i zdenerwowania. Oboje pamiętaliśmy co się wydarzyło ubiegłej nocy i jakie ewentualne konsekwencje na nim wiszą.
- Witaj Fumiko. Z Sasuke wszystko w porządku. - odparł chociaż nie musiał mi o tym mówić. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Jednak musiał wbić szpilkę w mój słaby punkt. Znaliśmy się już na tyle długo, że oboje poznaliśmy chociaż po jednym swoim słabym punkcie.
- Dzisiaj ty i Nagato zostaniecie po treningu. Naruto musi dzisiaj przejść swoją pierwszą przemianę. - mruknęłam wpatrując się w drogę przed nami.
- Dlaczego akurat dzisiaj? - zapytał zaskoczony, a ciemne tęczówki utkwiły we mnie spojrzenie. Cicho westchnęłam. Pociągnęłam za kosmyk włosów.
- Czuję, że zło nadchodzi szybciej aniżeli byśmy chcieli. A on musi się nauczyć bronić. Nie rozumiesz tego Itachi? Tylko on jest w stanie pokonać Lucyfera. Nawet nie ty i Sasuke. Najpotężniejsi z upadłych zaraz po czarnym panie. Asael i Assbel w tej walce będą za słabi. - moja dłoń mimowolnie drgnęła wymawiając te imiona. Pamiętałam jeszcze ich po złej stronie barykady i to jaki postrach siali.
- Zgoda. Skoro mówisz, że musi być gotowy. Nie ma co się ociągać. Kurama jest jego aniołem stróżem prawda? - czarna brew minimalnie uniosła się do góry. Prychnęłam.
- Jak my wszyscy. Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Tylko on z siostrą jest w stanie wskrzesić Michała i Gabrielę.
- Niby jak? - zirytowany popatrzył na mnie jakby co najmniej zabrakło mi piątej klepki. Założyłam rękę na rękę. Dlaczego każdy oczekiwał ode mnie odpowiedzi? Wszyscy zakładali z góry, że byłam skarbnicą wiedzy. Zmierzyłam go zniecierpliwionym spojrzeniem.
- A skąd ja mam to do cholery wiedzieć Asaelu? Wiem tyle ile mi przekazano. To, że jestem strażniczą nie oznacza, że pozjadałam wszystkie rozumy. - warknęłam zdenerwowana. Miałam już tego wszystkiego dosyć pomimo, że to był początek wszystkich następnych problemów oraz przeciwności losów. W oczach Itachiego ulotniło się gdzieś to całe zirytowanie, a uczucie to zastąpiła troska. Delikatnie pogładził mnie po plecach.
- Przepraszam Fumiko. Masz rację, głupi jestem. Nie chciałem cie zdenerwować. We wszystkim ci pomogę i przepraszam za wszystko. Momenami zachowuję się jak kretyn. Zwłaszcza teraz, gdy pojawił się Naruto... - zaciął się jakby dopiero teraz uświadomił sobie, że powiedział ostatnie słowa na głos. Zatrzymałam się tym samym stając przed nim. Pomimo, że darliśmy ze sobą koty był moim przyjacielem. Bliskim i czasami umiałam go doskonale wyczuć. Tak jak teraz. Położyłam chłodną dłoń na jego ciepły policzek. Popatrzył na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Ty się naprawdę w nim zakochałeś Itachi. - mój głos był czuły oraz zatroskany. W głębi duszy ten anioł miał naprawdę kruche i kochające serce. I pierwszy raz komuś je oddał oprócz Kushinie. Współczująco się uśmiechnęłam. Zdawałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Przykrył swoją dłonią moją jednocześnie się wtulając w nią policzkiem.
- Tak, zakochałem się w nim odkąd go zobaczyłem. A gdy się dowiedziałem kto to nie mogłem znieść myśli, że nie jest nam pisane życie razem. Nadal nie mogę. - słysząc ból w jego głosie zmalałam. Nie podejrzewałam go o coś takiego. Czułam rozdzierający ból serca, a ono zostało przepełnione smutkiem. Nieśmiało przytuliłam się do niego. Objął mnie i zamknął w uścisku.
- Tak mi przykro łasico. - pogłaskałam go wolną dłonią po plecach. Chwilę tak staliśmy w milczeniu delektując się czyjąś bliskością. Oboje byliśmy typami samotnika, nie mieliśmy osób które kochaliśmy. Do czasu. On się zakochał, a ja nadal nie potrafiłam otworzyć serca dla nikogo. Myślałam, że jak on się pojawił to coś drgnęło jednak to nie było to. Oderwaliśmy się od siebie, a resztę drogi do szkoły przebyliśmy w milczeniu każde pogrążone w swoich myślach.


Naruto


- Nie uważasz, że Fumiko jakoś dziwnie się zachowuje? - zapytałem zaciekawiony.
- Czemu tak uważasz bracie? - blond brew uniosła się do góry, a w jej niebieskich oczach wybrzmiewało zaciekawienie. Sam nie wiedziałem dlaczego miałem takie odczucia.
- Po prostu była jakaś taka nieobecna i zimna? Nie wiem jak to określić... Po prostu jak nie ona. - skrzywiłem minimalnie usta, a dłonie wylądowały w kieszeni spodni. Nie chciałem wciągać w to bliźniaczki jednak ta myśl nie dawała mi spokoju. Naruko lekko się uśmiechnęła.
- Pewnie ma sporo spraw na głowie, albo gorszy dzień. Uśmiechnij się Naruto. Jeżeli coś u niej nie tak to zapytaj. Kto pyta nie błądzi. Pamiętaj, że się przyjaźnicie, a przyjaciele się wspierają. Dają z siebie wszystko. Nie pozwól, aby wątpliwości zniszczyły waszą relację. - lekko uderzyła mnie piąstką w ramię. Uśmiechnąłem się.
- Masz rację. Dziękuję dattebayo. - moją twarz rozświetlił uśmiech. Musiałem przyznać, że to co mówiła było prawdą. Nie potrzebnie się zamartwiałem czymś co w istocie było pierdołą. Po chwili popatrzyłem na dziewczynę podejrzliwym wzrokiem.
- Dlaczego nagle polubiłaś Fumiko? Niecierpiałaś jej wcześniej... - wytknąłem w tym momencie język, a na moim licu było zaciekawienie. Panna Uzumaki westchnęła jakby miała zamiar coś tłumaczyć mojemu dziecku.
- Może dlatego, że chce pomóc naszemu wujkowi. W końcu jest naszą ostatnią rodziną i jedyną jaką mamy oprócz siebie. Po drugie przy niej jesteś szczęśliwszy, a ona troszczy się o ciebie. Jeżeli ktoś oprócz mnie sprawia, że się uśmiechasz jestem w stanie go zaakceptować. Tak w końcu postępują młodsze i zaborcze siostry. Starają się podzielić bratem. - nieśmiało się uśmiechnęła. Objąłem ją ramieniem po czym pocałowałem w czoło.
- Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza siostro. Kocham cie i nie przestanę dattebayo! Pamiętaj nie masz powodu być zazdrosna o żadną inną. Zawsze będziesz na pierwszym miejscu lisiczko. - mówiłem prawde. Nie zamierzałem stawiać kogoś innego ponad rodzinę. Rodzina w gruncie rzeczy zawsze była najważniejsza.
- Też cie kocham Naruto. A teraz chodźmy, bo się spóźnimy. - ujęła moją dłoń po czym pociągnęła mnie do przodu. Czułem się lekki oraz szczęśliwy. W końcu na nowo zaczęło się między nami dobrze układać. Nienawidziłem konfliktów jakie panowały między nami oraz nieporozumień.

3 komentarze:

  1. Hej,
    jestem bardzo ciekawa jak pójdzie Naruto ta jego pierwsza przemiana, Naruko taka zaborcza wobec brata ;) no i mamy zakochanego Itachiego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, bardzo jestem ciekawa jak pójdzie Naruto jego pierwsza przemiana, jak sobie z nią poradzi... Naruko haha jest taka zaborcza wobec brata ;] zakochany Itachi... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, Naruko jest taka zaborcza wobec brata ;] zakochany Itachi bardzo mi się podoba... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń