"W snach nie czuje się bólu; człowiek zawsze się budzi, zanim zacznie się prawdziwe cierpienie. "
To już był
czwarty dzień odkąd nie widziałem dziewczyny. Martwiłem się o Fumiko.
Zdawałem sobie sprawę, że to silna kobieta jednak zawsze zostawało
jakieś ale. Itachi oraz reszta zespołu "Anielskich skrzydeł" próbowała
mnie uspokoić jednak to było na nic. Przemknąłem cicho schodami na dach
budynku szkoły. Przekręciłem klucz w drzwiach po czym wymaszerowałem na
dwór. Słońce delikatnie przygrzewało tym samym ogrzewając moją twarz.
Usiadłem na czarnej papie która okalała dach. Wystawiłem twarz ku
promykom słońce. Słysząc znajomy głos drgnąłem.
- Ty też zwinąłeś klucz
pannie Yamanko ,klucze z portierni.- słysząc to nie mogłem się nie
uśmiechnąć. Wygiąłem kąciki ust ku górze nadal nie otwierałem powiek.
- Czyżbym nie tylko ja
miał takie brzydkie skłonności? - w moim głosie pobrzmiewało
rozbawienie. Mężczyzna usiadł obok mnie przez co poczułem dym
papierosowy. Delikatnie zaciągnąłem się tym zapachem. Sam nie paliłem
papierosów, jednak lubiłem siebie nazywać biernym palaczem. Gdy
nadarzała się taka okazja zaciągałem się tą trucizną.
- Na to wychodzi
Uzumaki. Jutro twój wielki debiut. - mruknął. Otwarłem powieki po czym
obróciłem nieznacznie głowę w kierunku czerwono włosego chłopaka.
- Myślisz, że Fumiko
dotrze na zawody? - mój głos wyrażał ciekawość jak i zaniepokojenie.
Sasori spokojnie zaciągnął się papierosem.
- Hmm... znam ją już
dobre parenaście lat... Ile razy się zdarzało, że znikała na długo tylko
po to, aby nas bronić... poświęciła tak wiele i zawsze wracała.
Prędzej, czy później. Nie znam nikogo kto, by się tyle poświęcał. -
lekko się uśmiechnął patrząc przed siebie.
- Opowiesz mi o niej? -
moje pytanie zawisło w powietrzu. Oboje wpatrywaliśmy się w błękitne
niebo. Cisza trwała tak długo przez co myślałem, że nie doczekam się
odpowiedzi jednak w końcu odezwał się. Z namysłem i jakby ważył swoje
słowa.
- Znam ją od dziecka.
Zawsze była młodą kobietą. Kilkakrotnie wpadałem w tarapaty przez co
ratowała mi skórę. Jestem jej za to wdzięczny. Tylko dzięki niej nie mam
nabrudzone w karkotece. Zdarzało się, że zostałem kilkukrotnie
zaatakowany przez takich ludzi jacy zaatakowali ciebie. Jednak ona
zawsze się pojawiała niczym królik z kapelusza. Rozprawiała się z
każdym. Nie miała litości w stosunku do oprawców. Jednak... jednak ja
dostrzegałem jej ból za każdym razem, gdy zabijała. Nie znam jej tak
długo jak Itachi z Sasuke... Oni mają ze sobą dłuższą historię. Jednak
ona im wybaczyła, okazała miłosierdzie i zaufanie w stosunku do nich.
Nie jest łatwo zaufać komuś kto był po przeciwnej stronie barykady -
wzruszył ramionami wydmuchując nikotyne z płuc. Skinąłem głową w
milczeniu przetrawiając informacje.
- Mimo, że jest surowa i
chłodna doceń to. Zdaje sobie sprawę, że sobie nigdy nie wybaczy
czyjejkolwiek śmierci. Bierze na siebie za dużo, za dużo od siebie
wymaga jak i od innych... jednak to dobra dziewczyna z mało barwną
historią. Zjawi się, gdy zrobi to co ma zrobić. - delikatnie poklepał
mnie po barku. Dostrzegłem w jego spojrzeniu nonstalgie jak i troskę.
- Lubisz ją prawda? - spytałem. Ten skinął głową.
- Nie wszyscy z nas
doceniają co dla nas robi. Wiem, że Dei nie jest idealny i mógłby mieć
więcej szacunku jednak ma żal, że nie udało jej się ocalić jego brata. -
wstał z zajmowanego miejsca. Rzucił niedopałek na podłoge po czym
zgniótł butem. Popatrzył na mnie z powagą.
- Postaraj się nam
wszystkim zaufać. Nadchodzi wojna. Zdajemy sobie sprawę, że może ktoś z
nas zginąć. Będą ludzie oczekiwać od ciebie cudów, tego że będziesz
wiedział co robić... jednak zawsze jest tak, że inni oczekując od kogoś
zwalając ciężar obowiązków na innych. Nie daj się przygnieść tej panice.
- zmierzwił moje blond włosy. Lekko się uśmiechnąłem.
- Dziękuję Sasori, że mi
to wszystko powiedziałeś. Teraz trochę więcej zrozumiałem. Jednak co do
Fumi masz rację. Ona nadal nosi w sercu smutek z powodu śmierci
siostry. Poczucie winy które stara się ukryć. Jednak oczy ją zdradzają. -
kolega z drużyny skinął głową. Zeszliśmy na parter uprzednio
zakluczając drzwi na dach szkolny. W tłumie młodzieży dostrzegłem
charakterystyczne blond włosy. Pomachałem dłonią tym samym zwracając jej
uwagę. Podszedłem do parapetu na którym usiadłem pomimo zakazu pani
dyrektor Senju. W końcu znalazła się przede mną.
- Cześć siostra.
- Cześć braciszku. -
lekko się uśmiechnęła. Oboje czuliśmy podekscytowanie ponieważ dzisiaj
Shion miała przyjechać do nas na obiad z małym Hidekim. Na samą myśl sam
się uśmiechnąłem. Dzisiaj Jiraya miał poznać pierwszy raz mojego syna.
Poczułem coś na kształt dumy. A więc tak czuli się nasi rodzice. Dumni i
pełni troski o nas.
- Gotowa odebrać Shion i Hidekiego z dworca? - uniosłem brew ku górze. Skinęła głową poprawiając swoje kucyki.
- Tak się cieszę
datebanne! - wykrzyknęła podeksycytowana, a jej oczy błyszczały swoim
własnym światłem. Usiadła obok mnie. Większość tej szkoły wiedziała, że
Uzumacy rządzili się swoimi prawami i nie byli skłonni respektować nie
siadania na parapecie.
- Stresuję się. - mruknąłem zawstydzony drapiąc się po potylicy. Bliźniaczka spojrzała na mnie z jawną kpiną.
- Nie bądź śmieszny
Uzumaki datebanne! Odkąd ona go uleczyła... on jest fantastycznym
wujkiem, pełnym ciepła i dobroci. Nawet nie zareagował źle na wieść, że
jesteś ojcem. - fuknęła po czym szturchnęła mnie w bok. Cicho syknąłem
ponieważ odkąd trenowała koszykówkę stała się silniejsza. Prawie była
tak silna jak mama. Na samo wspomnienie rudo włosej kobiety poczułem
ukłucie bólu w sercu.
- Masz rację dattebayo,
jednak to silniejsze ode mnie... - wzruszyłem ramionami. Schwyciła swoją
drobną dłonią moją po czym spojrzała na mnie. Popatrzyła na mnie tak
jak patrzą mamy na małe dzieci.
- Będzie dobrze młotku. -
szeroko się uśmiechnęła. Skinąłem głową jednak od razu ją uniosłem
orientując się skąd znam to przezwisko.
- Ej! - przerwała mi.
- Jestem niewinna, jakoś tak mi się wymsknęło. - ze śmiechem zeskoczyła z zajmowanego miejsca.
- Przecież Sasuke tak na
mnie mówi! Nadal się z nim spotykasz! - wykrzyknąłem. Oskarżycielsko
wysunąłem w jej kierunku palec wskazujący. Przymrużyłem powieki.
Popatrzyła na mnie minką niewiniątka.
- Spotykamy się później
datebanne. - wypowiedziała te kilka słow po czym zniknęła w tłumie
uczniów. Poczułem przez chwilę złość, że mnie tak długo oszukiwała
jednak w końcu na moim obliczu pojawił się mały uśmiech. Miałem
nadzieję, że Naruko jest z nim szczęśliwa. Chciałem, aby miała kogoś kto
ją ochroni. A Sasuke był silny. Był aniołem. Wiedział o tym drugim
świecie wystarczająco, aby mógł ją ochronić. Bardziej niż śmiertelnik.
Westchnąłem wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Ciężkie było życie
starszego brata. Z rozmyślań wytrącił mnie głos mężczyzny.
- Wróciła. - to jedno
słowo, a jak wiele znaczyło. Uniosłem głowę napotykając spojrzenie
oliwkowych tęczówek. Moje ciało przepełniała euforia.
- Kiedy? - milion pytań
kłębiło mi się w głowie jednak tylko to jedno słowo wydobyło się z moich
warg. Itachi widząc to lekko uniósł kącik ust do góry.
- Dzisiaj rano.
- Mogę ją odwiedzić?
- Nie sądze. Nie wygląda najładniej. - w tęczówkach dostrzegłem zaczepny ognik. Skinąłem głową.
- Będzie jutro startować w zawodach? - popatrzyłem pytającym spojrzeniem.
- Zależy ci na jej obecności cóż nie? Żeby zobaczyła twoją wygraną, albo upadek. - cynicznie się uśmiechnął.
- Chciałbym, żeby bliska
mi osoba była przy mnie w tym ważnym dniu. Nie ważne, czy mi się uda
czy nie. Po prostu była Itachi. - mruknąłem nadal wpatrując się w te
hipnotyzujące spojrzenie. Zeskoczyłem z parapetu. W tym momencie kruczo
włosy Uchiha znacznie górował nade mną wzrostem. Ostatni raz spojrzałem
na jego przystojną twarz po czym obróciłem się na pięcie, ruszyłem w
stronę sali, gdzie miałem odbyć lekcję łaciny.
No witam was serdecznie mordeczki. Jak u was? Podoba wam się póki co fabuła? Czyżby nasz Naruś i Itacz w końcu doszli do porozumienia, a Fumiko miałaby im w tym pomóc? :P
Hejka,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały, bardzo cieszy mnie to porozumienie między Itachim i Naruto, a Fumiko chyba miała najwięcej do powiedzenia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńcudownie, cieszy mnie to porozumienie między Itachim a Naruto, ale to chyba działanie Fumiko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cieszę się i to bardzo z porozumienia między Itachim a Naruto, Fumiko tutaj to chyba miała tutaj najwięcej do powiedzenia ;)
Wesołych Świąt życzę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza