czwartek, 28 listopada 2019

KisaNaru - Cierpienie bez szansy pożegnania.







Nie zdążyłem powiedzieć Tobie za wiele razy słów "Kocham Ciebie". Zawsze myślałem, że mamy wiele czasu przed sobą. Miałem nadzieję, że jeszcze nieraz je wypowiem. Miałem nas za pewnik. Pewnik tego, że będziemy trwać. Nieskończenie. Byłem głupi. Nie przyszykowałem się na to, że los może mi Ciebie odebrać. Żałuję, że niedostatecznie mówiłem o swoich uczuciach jakie żywiłem do Twojej osoby. Przepraszam. Nawet nie jestem pewien, czy wiedziałeś jak ważny dla mnie byłem. Byłem zbyt skryty, aby mówić na głos o tym co czuje. Naruto... w głębi serca mam nadzieję, że wiesz o tym. Po raz pierwszy w życiu pieką mnie nie tylko kłykcie od obijania worka treningowego, ale również oczy. Nie sądziłem, że stać mnie na takie odruchy. Nie pamiętam kiedy roniłem łzy. To było dawno temu, za dzieciaka. Popatrz jaki los jest przewrotny. Najpierw daje nam kogoś do swojego życia, przyzwyczaja do jego obecności, a następnie nieoczekiwanie odbiera. Strata jest bolesna. Boleśniejsza niż przypuszczałem. Niby funkcjonuje, rozmawiam z ludźmi, czasem nawet się zaśmieje jednak w głębi duszy czuję się wypruty z emocji. To nie jest coś o czym chce rozmawiać z kimkolwiek. Nie potrafię tego robić. Czuję się zagubiony we własnych uczuciach. Z jednej strony czuję niewyobrażalny smutek, ból, gniew, wściekłość na los, a z drugiej totalną pustkę której nie potrafię wyjaśnić. Nie wiem skąd ona się tam wzięła. Chyba ona sprawia, że w życiu i w pracy daje sobie radę. Inaczej rozsypałbym się na milion kawałków. Nie wiem, czy pozbierałbym się do kupy po Twojej śmierci. Byłeś dla mnie najważniejszą osobą, jedyną na jaką mogłem liczyć w stu procentach. Mimo, że minęło zaledwie dwa tygodnie to nadal tli się we mnie nadzieja, że to wszystko okrutny żart z którego lada chwila się ocknę. Funkcjonowanie bez ciebie Naru jest jak próba nauki chodzenia mając amputowane nogi. Los nie obszedł się z nami zbyt łaskawie. Pozostawiłeś nie tylko mnie. Twoi rodzice... wyglądają jakby przybyło im z pięćdziesiąt lat. Nie jest z nimi dobrze, zwłaszcza z Twoją mamą. Od początku wiedziałem, że to silna babka jednak teraz jest taka krucha. Niczym porcelana która się chwieje na krawędzi blatu, gotowa na upadek, na roztrzaskanie się w drobny mak. Ojciec? Sam chyba wiesz patrząc na nas z góry. Nie wiem co robić, miłość się gdzieś tam we mnie tli. Tak bardzo chciałbym Cie ostatni raz przytulić, powiedzieć jak bardzo Cie kocham. Chciałbym mieć pewność, że o tym wiesz. Jak dotąd cały czas mam wyrzuty, że możesz nie mieć o tym pojęcia. Przepraszam, że byłem tak chłodny i zamknięty w sobie. Miałeś racje mówiąc, że trzeba się otworzyć na innych i otoczenie. Życie mamy tylko jedno i Ty wiedziałeś o tym doskonale chociaż zaciskałeś pasa, aby zaoszczędzić na marzenia. Marzenia które już się nie spełnią. Niedokończone marzenie. Tyle wycierpiałeś, tyle sobie odmawiałeś, aby w przyszłości cieszyć się realizacją planów. Kurwa jakie to życie jest niesprawiedliwe. Zdrowy chłopak, nie pijący, nie palący o dobrym sercu który nikomu nie wadzi traci życie. Nieoczekiwanie. Gówniany wypadek. I to w tak banalny sposób. Pamiętasz? Zawsze opowiadałeś, że jak już będziesz miał umrzeć to w spektakularny sposób, najlepiej ratując komuś życie. Jednak tak się nie stało. Jakiś pijany kierowca musiał Ciebie potrącić, a ty zmarłeś na miejscu. Nawet nie miałem okazji się z Tobą pożegnać. Jestem taki wściekły na to co się wydarzyło, nie radzę sobie. Wszystko straciło barwy, a ja swój kokon bezpieczeństwa. Nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko, że muszę być oparciem dla Twoich rodziców. To mój obowiązek względem Ciebie Namikaze. Jestem to Tobie winien.


Kocham Cie, Kisame.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz